Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2022, 19:19   #8
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Mandisa nie była specjalistką od walki, co było widać po tym, że nawet nie miała okazji kogokolwiek ustrzelić podczas abordażu. Za to jej ekipa była specjalistami, albo przynajmniej była na tyle liczna, że nie musiała się tym szczególnie przejmować. Dość płynnie wygrali, tylko jeden członek ich załogi zginął. Każdego było szkoda, ale kto żył w takich warunkach, a piratka miała już za sobą kilka takich lat, przyzwyczajał się do tego, że czasem traciło się znajomych, kolegów, przyjaciół.

Szybko jednak po walce, dziewczyna zdawała sobie sprawę, że musi zadbać o swoją działkę na statku. Wielu piratów oczywiście ruszyło w poszukiwaniu skarbów. Kosztowności, broni, złota, jedzenia, alkoholu, a przede wszystkim liczyło na odnalezienie jakichś kobiet. Jeśli by jakąś znaleźli, zapewne traktowana byłaby gorzej, niż jakakolwiek kosztowność, Mandy zdawała sobie z tego sprawę. Jej jednak zależało przede wszystkim na znalezieniu żagli i sprzętu, który przydawał się do ich naprawy. W pirackich warunkach wszystko nadzwyczaj często się psuło, a po kupieckim statku można było oczekiwać całkiem porządnego sprzętu.

- Mamo, Sefu, Miles! Do mnie! - Zawołała trzech piratów, którzy często jej pomagali przy pracy, a akurat stali koło siebie, planując, gdzie się udać, by znaleźć ciekawsze łupy. - Chodźcie ze mną szukać żagli!
- Mandy, zajmiemy się tym później, co? - Odpowiedział Sefu, któremu nie w głowie były teraz jakieś głupie płachty materiału.
- Przecież nikt przed nami tego nie weźmie… - Dodał rudy Miles, niezadowolony z tego, że natrafił na czarnoskórą żaglomistrzyni akurat w takiej chwili.
- Przecież i tak Dante każe wam wszystko oddać, żeby wszystko przejrzeć! - Lekko poddenerwowana odparła Mandy. - A jak podpłynie niedługo jakiś statek, a my nie znajdziemy żagli, to będzie źle!
- No to znajdź i nas zawołaj, jak znajdziesz. - Niezadowolony Sefu dalej próbował wymigać się od roboty, a małomówny Mamo mu tylko przytakiwał. - Najlepiej nie nas… - Dodał po cichu, ale jednak Mandy dosłyszała. Już miała ostro skomentować, ale obok pojawił się Bonar.
- Słuchać jej, a nie pierdolić. - Rzucił chłodno, wręcz przeszywająco do trójki, odchodząc dalej. A jako, że oni nie chcieli, by później ich złapał na tym, że jednak nie posłuchali jego rozkazu, udali się razem z Mandy na dolne pokłady statku, gdzie zaczęli poszukiwać jakiegoś składziku z poszukiwanym sprzętem.

Głęboko pod pokładem, gdzieś w okolicach dzioba, mała grupka najpierw natknęła się na składzik lin, a po chwili i żagli…
- "Nierudy", pilnuj tyłów - Powiedział Sefu, gdy we trójkę weszli do pomieszczenia, a Mandy mogła sobie obejrzeć składowane tam płótna. Przeczucie nie zawiodło jej i na statku kupieckim było sporo przydatnych, w dobrym stanie żagli, materiałów, nici. Część trzeba by rozwinąć w pełni, aby określić z zupełną pewnością, ale wydawało się, że na pewno zrobią, spory użytek z tego, co znaleźli.
- Niezły sprzęt tu mają. Wynosimy do naszego składzika. - Zwróciła się do dwóch czarnoskórych mężczyzn, samej zaczynając układanie sprzętu tak, by lepiej i więcej można było unieść… i tak lekko wypięta, poczuła nagle łapę na swoim pośladku.
- Niezły sprzęt, tak - Mruknął Sefu, macając ją po tyłku.
- A tobie w oczy ktoś wystrzelił, że nie odróżniasz mojej dupy od żagli? - Odparła lekko zdenerwowanym tonem Mandisa.
- Dupa lepsza niż żagle… - Powiedział Sefu z uśmieszkiem, i mocniej nieco złapał poślad w dłoni, a Mamo cicho zarechotał.
- Sobie wybrałeś moment… - Mandisa lekko obróciła się w ich stronę. - Nie możemy najpierw tego wynieść, a później pomyśleć nad zabawą? - Zapytała, patrząc głównie na Sefu, ale i zerkając, co też kombinował Mamo.
- Na żaglach będzie wygodniej? - Zaśmiał się Sefu, i… zaczął rozpinać swój pas. Momo zaś stanął plecami przy przymkniętych drzwiach(?!) za którymi został Miles, i założył łapę na łapę, wpatrując się w Mandisę.
- Co ja z wami mam… - Odparła zrezygnowana Mandisa, zaczynając zsuwać w dół swoje spodnie. Lubiła chłopaków, także od tej erotycznej strony, ale zdecydowanie brakowało im wyczucia chwili. - Jak już skończymy, to grzecznie wszystko przeniesiecie? - Zapytała, by się upewnić, zanim jeszcze odsłoniła swój jędrny tyłek. Obydwaj pokiwali potakująco głowami.
- Tylko nie wpychaj we mnie od razu tego swojego ogromnego drąga… - Powiedziała, teraz zdając sobie sprawę, że za nią stał Sefu. Pociągnęła w dół swoje spodnie razem z bielizną, uwalniając pupcię i patrząc na to, co zaraz miał uwolnić “Duży”.

Stojący za czarnulką Sefu, położył dłoń na jej pleckach, po czym delikatnie naparł, by Mandisa się pochyliła… Mamo w tym czasie, stojąc dwa kroki przed nią, wyciągnął swojego bydlaka ze spodni, prezentując go w całej okazałości. A Sefu zaś wsadził łapę od tyłu między nogi Mandy, i zaczął ją pocierać we wrażliwym miejscu…
Kobieta wyciągnęła język, by polizać członka Mamo. Wolałaby to robić po jakiejś względnej kąpieli, obmyciu się chociaż mężczyzny, a nie tuż po walce, ale jak się nie ma, co się lubi… Przemogła więc początkową niechęć i wprowadziła go sobie do ust, zaczynając mocniej ssać, jednocześnie oddając się pieszczotom Sefu, rzeczywiście sprawiającym, że czuła się coraz bardziej gotowa… Sefu nagle w nią wszedł, mocno i głęboko, choć na szczęście nie czyniąc jej krzywdy. A wielki kutas Mamo, twardniał w jej ustach coraz bardziej, i jego smak, oraz zapaszki, nagle zrobiły się wcale nie takie nieznośne… a wręcz przeciwnie. Zaczęły działać na Mandy pobudzająco, wprost niemal… zwierzęco? Pierwotne instynkty rozbudziły się na całego. Wyciągnęła ręce do przodu i chwyciła się mocno ud Mamo. Wtedy mogła jeszcze mocniej wpuszczać go w swe usta, pragnąć wypełnić je jak najmocniej, tak samo, jak jeszcze większy bydlak Sefu pieścił wnętrza jej dziurki. Zapachy, urodziwe i okazałe kutasy, szybko zmieniły jej nastrój, z jeszcze przedchwilowej chęci załatwienia najpierw spraw żagli, teraz chciała się skupić wyłącznie na przyjemności. Takie było życie piratki, kiedy zdarzało się coś przyjemnego, trzeba było z tego natychmiast korzystać i czerpać jak najwięcej. Oddawała się więc rozkoszy mocnego, praktycznie podwójnego rżnięcia.
Całej trójce było dobrze, pojawiły się i ciche pojękiwania, oraz miłosne mlaśnięcia, wśród penetracji ust i cipki… było naprawdę nieźle. Po kilku jednak nieco dłuższych chwilach owych igraszek, Mandy zaczęły wibrować nogi, i to nie bynajmniej z nadchodzącej rozkoszy. Zdziwiona tym uczuciem, wypuściła z ust penisa, mogąc w końcu mocniej odetchnąć i obniżyła nieco głowę, by spojrzeć w stronę swoich nóg. Nic na nich nie było, jak początkowo jej się zdawało, ale zaraz zdała sobie sprawę, że to po prostu zmęczenie.
- Skoro na żaglach miało być wygodniej, to może przenieśmy się na nie… - Mandy powiedziała do obu, lekko odsuwając się także od Sefu, by musiał zastosować się do jej słów.
Mamo od razu skoczył ku żaglom, na których się położył na plecach, trzymając w dłoni sterczącego, i błyszczącego kutasa… już czekał na Mandy, tak jak ta zaproponowała. Sefu w tym czasie odpiął swój pas, i odłożył go z szablą i sztyletem, po czym z uśmiechem lekko pacnął w dupcię dziewczynę, by się tam chyba do Mamo ruszyła.
- Ej! - Pisknęła Mandy, ale pilnie jej było do dania nogom odpoczynku, a i jej cipka mocno dawała znać, że chciałaby dokończyć to, co przed chwilą zaczęli. Zdjęła jeszcze do końca spodnie, które wcześniej miała tylko opuszczone i odpięła swój pas przewieszony przez bark, by czasem kogoś nie uszkodzić. Gorsetu nie ściągała, bo za dużo byłoby roboty. - To co chłopaki, zmieniamy dziurki? - Uśmiechnęła się i skierowała się na kolanach do Mamo.
- Chcesz na mnie usiąść? - Spytał ten, patrząc na podchodzącą Mandisę.
- Oj nie, nie mam sił, żeby teraz po was skakać… - Odparła Mandy, mając w głowie to, co przed chwilą działo się z jej nogami. - Chcecie mnie teraz pieprzyć, to sami musicie się postarać. Może… weźmiecie mnie na dwie dziurki? - Powiedziała, nagle zmieniając swój plan i obracając się tak, by położyć się plecami na Mamo. Oj, nie chciałaby, żeby tak od razu Sefu rozpychał jej odbycik. Złapała za to dłoń Mamo, którą nakierowała na swoją drugą dziurkę, by zasugerować mu, by najpierw chwilę pobawił się w nią w ten sposób.
- Hehehe… wiesz co dobre Mandy… - Powiedział Sefu, po czym poślinił swoją dłoń, potem nią trochę główkę swojego kutasa, a na końcu cipkę… i wszedł w nią głęboko.
- Ach! - Jęknęła i wierzgnęła, ponownie czując wielkiego drąga w sobie.
- Co chcesz… - Wychrypiał Mamo, i również zabrał się za drugą dziurkę dziewczyny, powoli wpychając się w tyłek Mandisy twardym penisem, jednocześnie łapiąc ją łapami za cycuszki.
- Ja… ach… pierdole… - Wypowiedziała z lekkim wręcz bólem w głosie, pozwoliła w końcu dwóm facetom z olbrzymim sprzętem penetrować się na raz. Powoli jednak nieprzyjemność odchodziła, a raczej chowała się pod błogim doznaniem, jakie zaczęła odczuwać, gdy zaczęli ją posuwać. - Chyba… och… będziecie musieli mnie też… ach… zanieść na nasz statek…
- Zrobimy… uhhh… co zechcesz… uhhh… - Wyjęczał Mamo, ściskając cycuszki w łapach, i posuwając ją w pupcię coraz śmielej.
- Taaak - Dodał Sefu, łapiąc nogi Mandy w kostkach, i unosząc je nieco w górę, rozchylone na boki. Brali ją obaj po kilku chwilach coraz mocniej i szybciej, aż pojawiło się słodkie chlupotanie w obu dziurkach… i te niezwykłe uczucie, gdy oba kutasy, wprost ocierały się w niej niemal o siebie, oddzielone jedynie jakąś cienką ścianką, wypełniając ją podwójnie, do granic możliwości jej ciałka.
- O… kurwa… ach!!! - Coraz głośniej jęczała i krzyczała Mandy, czując, że już dociera do kresu swojej rozkoszy, choć zakończonej jeszcze wybuchem największej przyjemności. - Chłopaki, ja już… ach!!! - Poczuła przyjemny skurcz i obfitość soczków, a następnie kolejne rozchodzące się fale. Czuła, że jej reakcja tylko przyspieszyła orgazmy u facetów. - Sefu, tylko nie w środku…
- Ooooooohhhhh!!!! - Zawył Mamo, i spuścił się w tyłeczek Mandy, wypełniając go gorącym nasieniem, wśród ostatnich, bardzo głębokich pchnięć… a Sefu ją jeszcze dalej posuwał w cipkę, sapiąc i będąc już bardzo blisko, co wyraźnie wyczuwała poprzez drgania kutasa…

- Co tu się kurwa dzieje?! - W drzwiach stał "Żmija", a za nim "Cichy", gapiąc się na rżnące się trio, a Miles spierdalał właśnie w siną dal korytarzem.

- Hhhhh… - Sapnął Sefu, wyciągając z chlupotem kutasa z cipki Mandy, po czym spuścił się obficie na jej brzuszek.
- Trochę prywatności może, co? - Odezwała się Mandy, po błogim, otumaniającym uniesieniu, przebudzona pojawieniem się dwóch kolejnych piratów. Nie było dla niej komfortowym bycie przyłapaną w takim momencie, ale już się stało, więc trzeba było jakoś rozwiązać sytuację.
- Zamiast łupić, to wy się tu dupić! - Zarechotał "Żmija" - Ciekawe co na to powie kapitan…
- Czekaj… - Odparła Mandy, zerkając na Sefu. - Masz te swoje pomysły… teraz wymyśl, co zrobić, żebyśmy nie mieli problemów!
- Urwę mu głowę? - Powiedział czarny wielkolud, wstając z kapiącym spermą fiutem, szczerząc zęby.

A "Cichy" momentalnie złapał w obie dłonie dwa swoje pistolety… choć ich lufy były skierowane jak na razie w podłogę.
- Ty to umiesz rozładować sytuację… - Rzuciła pod nosem Mandy, po czym dodała. - Chłopaki, nie bądźcie tacy… mieliśmy chwilę zapomnienia i tyle? Nikt nie będzie nikomu głowy urywał, nikt nie będzie strzelał i… nikt nie będzie nic mówił kapitanowi?
- Taaaa… a co ja z tego będę miał, żeby "zapomnieć"? - Arval bezczelnie omiatał wzrokiem z góry do dołu, niemal całkowicie nagą Mandy z głupim, świńskim uśmieszkiem.
- Ech… - Wzdychnęła Mandy, z lekką złością patrząc nie na “Żmiję”, a Sefu, którego był to pomysł. - No dogadamy się jakoś chłopaki. Po lodziku?
- Heh… - Głupio się uśmiechnął "Cichy", zerkając na "Żmiję". Chyba mu się taki pomysł spodobał.
- Hmmm… - Zamyślił się Arval - Hmmm…

W tym czasie Sefu zaczął się ubierać, a i Mamo lekko zsunął z siebie Mandy, i on także zaczął podciągać portki…

- Pomyślę jeszcze. Teraz ubierać dupy, i ruszać dupy - Powiedział niespodziewanie "Żmija", po czym wylazł, i poszedł w cholerę. A zbaraniały "Cichy" poszedł za nim.
- Miles! Cholerny baranie wracaj tu, i się czymś zajmij! - Dało się jeszcze po chwili usłyszeć.
- Pięknie kurwa, pięknie. - Wymruczała tylko Mandy, po czym sięgnęła po kawałek jakiejś szmatki przy żaglach i zebrała nią obfitą spermę Sefu z brzuszka, na którą wolałaby nie zakładać spodni. Dopiero po tym wzięła się za ubieranie, a następnie ogarnięcie przeniesienia żagli.
 
Jenny jest offline