Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2022, 17:47   #342
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 80 - 2526.I.15; agt; wieczór

Czas: 2526.I.15; agt; wieczór
Miejsce: 6 dni drogi od Leifsgard, piramidy, główny obóz
Warunki: - na zewnątrz: noc, odgłosy dżungli, sła.wiatr, zachmurzenie, umiarkowanie


Wszyscy






https://i.pinimg.com/originals/fd/56...3e0bc6f4c6.jpg


- No to powodzenia. - cicho rzekła do nich Zoja. A raczej jej głos z mętnego zarysu jej twarzy. Poczerniona sadzą już nie wydawała się taka blada jak zwykle. Przez jakiś czas po oddzieleniu się od łuczniczek Luyten obie grupy szły razem skrajem dżungli. Na krawędzi mroku jaki nocą dominował nad krainą porośniętą zabójczym lasem i krainą półmroku gdzie teren miasta piramid został z grubsza wykarczowany. A ogniska i pochodnie wabiły ludzkie oko znajomym widokiem. Chociaż te parę kroków co rozświetlały dookoła to widać było całkiem obcą architekturę. A te sztuczne góry wybudowane w czasach sprzed dominacji człowieka a nawet krasnoludów i elfów wydawały się jeszcze bardziej obce niż kiedykolwiek. I chociaż miasto wydawało się raczej uśpione to jednak tam i tu widać było przemykające, pionowe cienie oznaczające zapewne gadzich strażników. Mimo to bez przeszkód dotarli do pierwszej z mniejszych piramid. Tu trzeba było się rozdzielić. Zoja miała poprowadzić swoją grupę w kierunku głównego placu na jakim stał złowrogi posąg a Maanena pokierować drugą grupą pomiędzy piramidami w kierunku największej i najwspanialszej budowli w mieście.

Obce miasto miało kompletnie inną konstrukcję niż miasta jakie znali staroświatowcy. Budynki pomiędzy jakimi przemykali chyłkiem no z oczywistych względów były budynkami. Ale kształtów i rozmiarów całkiem obcych i monstrualnych. Ten rząd mniejszych piramid jakie mijali wznosił się niczym ciemne, masywne góry, w ogóle nie podobne do zamków czy świątyń znanych z ich rodzimych stron. Zaś na szczycie tych schodkowych gór były prostokątne zwieńczenia jakie były świątyniami czy wejściem do tych świątyń. Na nich widać było płonące pochodnie i co jakiś czas sylwetki gadzich strażników. Nawet o ulicach trudno było mówić. Bo po prostu chodziło się po gliniastej ziemi w jakiej chętnie topiły się stopy i buty wraz z mlaszczącym odgłosem jaki przy tym wydawały. A ulic jako takich znanych ze Starego Świata nie było. Bo przerwy między poszczególnymi piramidami były miejscem do chodzenia ale nie układały się w kształty znajomych ulic. Mimo to Amazonki musiały poruszać się tu jak u siebie bo pomimo nocnych ciemności pewnie prowadziły swoich towarzyszy wzdłuż tego czy innego budynku stopniowo zbliżając się do ich celowi.

Ta największa z piramid, w nocnych ciemnościach jawiła się niczym góra sięgająca nieba. Jedynie regularny kształt i poszczególne, schodkowe tarasy świadczyły, że ta monumentalna budowla jest dziełem dawno zaginionej cywilizacji. Tam też na szczycie widać było światła pochodni. A także te strome schody prowadzące od frontu do tego szczyty były oświetlone pochodniami. A co jakiś czas widać było skinki z włóczniami ustawionych przy tych schodach. Ale też co jakiś czas robiły obchód dookoła tarasu. Co prawda wyglądały przy tym dość leniwie no ale jednak mogły to być tylko pozory. A samo patrolowanie świadczyło, że chronią coś istotnego.

Blondwłosa liderka łowczyń obserowała jakiś czas jak to wszystko wygląda. Raczej rutynowo. Ale miała zamiar minąć front piramidy i obejść ją z flanki i wyjść na tyły. Poszczególne tarasy nie były aż tak wysokie aby sprawny człowiek nie dał rady się po nich wspiąć. Zapowiadała się nie licha wspinaczka i to najlepiej po cichu. No ale były jeszcze te skinki jakie pilnowały piramidy. I co jakiś czas obchodziły terasy dookoła także z flank i od tyłu.




https://i.imgur.com/frbmGex.jpg


- Ja mam dmuchawkę. Jak któryś wyjdzie i go trafię to po chwili zaśnie. Nie są zbyt odporne. Ale zanim zaśnie może jeszcze trochę pobiegać i poskrzeczeć. - Majo dołożyła się do omawiania tego jak dyskretnie dostać się na szczyt piramidy. Bo chyba wszyscy zakładali, że tam właśnie powinno być coś interesującego. Wskazała na niewielką rurkę długości połowy ramienia która w nocy wydawała się prostym patykiem.

- Mogłabym spróbować uśpić któregoś z nich. Ale dopiero jak któregoś dotknę. - zaoferowała się szlachcianka ze Strilandu.

- No my możemy najwyżej którego złapać i łeb dać albo nóż pod żebro. Ale to też dopiero jak go będziemy mieli. - Olmedo nie bawił się w jakieś finezyjne obietnice i przyznał, że spróbować złapać jakiegoś skinka mogą ale tak zwyczajnymi sposobami.

- Jak któregoś długo nie będzie to inne mogą pójść sprawdzić czemu. Za którymś kolejnym pewnie podniosą larum. - powiedziała z namysłem tłumaczka królowej zdając sobie sprawę, że to kwestia czasu kiedy ich przeciwnik odkryje. Ale oczywistym było, że najlepiej aby to stało się jak najpóźniej. W optymalnym wariancie dopiero jak napastnicy będą już na szczycie piramidy. Na razie wszystko wskazywało na to, że nikt ich jeszcze nie odkrył. Grupy Zoji pewnie też a przynajmniej zza ich pleców nie dochodził żaden rwetes świadczący, że tam nocna wycieczka już zaczęła swoje harce.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline