Miejsce krwawej jatki w Jersey Downside
Streetmaster Hwanga wypalił z ogłuszającym hukiem, kiedy twarz demonicznego klauna była już na wyciągnięcie ręki od wylotu lufy sieciarza. Wielkokalibrowy pocisk rozerwał czaszkę psychopaty, posłał we wszystkie strony strzępy mózgu i kawałki kości. Pozbawiony głowy korpus zrobił jeszcze kilka kroków, podniósł ręce ku resztkom dolnej części czaszki, ugiął się w końcu w kolanach i opadł na ziemię w groteskowym przyklęku.
Park odetchnął z niewyobrażalną ulgą, a potem ścisnął mocniej oburącz swój pistolet i wpakował resztę magazynka w tors klauna na wypadek, gdyby morderczy cyborg ukrywał tam zapasowy mózg. Zmasakrowany do reszty trup przewrócił się na plecy i zastygł w bezruchu przywodząc swoim wyglądem na myśl połeć zaszlachtowanej świni.
- Zdychaj skurwysynu! - wrzasnął dygoczacym od ogromu emocji głosem Hwang - Tak kończą wszyscy, którzy wpierdalają się w sprawy naszego gangu!
Wciąż nie do końca pewien, czy klaun wyzionął ducha, Koreańczyk cofnął się od trupa na kilka kroków, schował pistolet do kabury na krzyżu i zwymiotował szeroką strugą prosto na swoje buty.
- Ja pierdolę, Pepito - jęknął ocierając usta - Widzisz tego chuja? Rozerwany na strzępy jakby się nadział na Krwawe Brzytwy? Z nami się bezkarnie nie zadziera… kurwa, wyprztykałem się z wszystkich pestek. Ludzie, kto mi zwróci naboje za tego skurwysyna?!
W pełnym bolesnych okrzyków i lamentów powietrzu niosło się coraz bliższych zawodzenie alarmowych syren.