Anna byÅ‚a tak zaszokowana dziwacznym klaunem, że chwilÄ™ jej zajęło otrzÄ…Å›niÄ™cie siÄ™. Zanim porzÄ…dnie wycelowaÅ‚a, okazaÅ‚o siÄ™, że uprzedziÅ‚ jÄ…Â-ten cholerny Koreaniec...
- Dobra robota - powiedziaÅ‚a niechÄ™tnie. - A teraz pora spadać zanim nam na gÅ‚owy spadnÄ…Â-jakieÅ›Â-gliny. Z mojego doÅ›wiadczenia tacy wolÄ… strzelać, niż zadawać pytania.
Usłyszawszy jęki Hwanga rzuciła mu małą paczuszkę z nabojami. |