Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2022, 18:09   #13
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Kirsten zastanawiała się właśnie, czy Bonar obejmie dowodzenie na drugim statku. Nadawał się do tego, a co ważniejsze pozbyli by się jego towarzystwa przynajmniej na jakiś czas. Znakomicie walczył i posiadał odpowiednią wiedzę, ale w sferze prywatnej Kirsten naprawdę go nie lubiła. Był pozbawiony sumienia, był zbyt... okrutny, ale stąd właśnie jego ksywa. Najważniejsze jednak, że był lojalny wobec jej ojca - ale właśnie to budziło niepokój u Kirsten, bo chwilami zdawało się, że wcale nie był.
Niestety pojawił się na horyzoncie inny statek, z którym nie mieli co zadzierać - zwłaszcza z ładownią pełną świeżo zrabowanego towaru. Brawa dla taty - pierwsze co rozkazał to przetransportować towary na ich statek! Po raz kolejny córka kapitana doświadczyła jakie to jest ważne - brać od razu gdy tylko można. Gdyby zwlekali lub uznali że nie warto przenosić bo i tak biorą drugi statek, to w efekcie musieli by zostawić cały towar.
I szczęśliwie galeon zajął się swoimi pobratymcami, odpuszczając ściganie ich nie wiadomo jak długo.

Większość towarów pójdzie na sprzedaż. Cukier i tytoń są cenione zawsze i wszędzie. Idą równie łatwo jak srebro, złoto i proch. Tego używają wszyscy, a zatem i potrzebują. Kirsten rozumiała podstawowe zasady rządzące światem - tudzież "prawa rynku" jak to inni nazywali.
Jednak niemała część poszła do podziału od razu - ta część która była w miarę cenna, ale do których trzeba by było szukać klientów, a tym się przecież nie zajmowali. Każdy mógł sobie coś wybrać i Kirsten wybrała medalion, który jej się spodobał. Mocny łańcuszek i duży znakomicie oszlifowany lazuryt, osadzony w pięknie zdobionej metalowej ramce. Kirsten nie była pewna co to za metal, ale nie miało dla niej znaczenia jaki to stop i ile jest w nim złota - jej podobał się lazuryt i ogólne to jak wyglądała całość. A pięknej biżuterii nigdy za wiele.

Jeszcze zanim zaczęli świętować, Kirsten musiała zaspokoić swoją ciekawość i podeszła do Salvo.
- A co to znaczy maldito? - spytała bez ogródek.
- Co? - zdziwił się wyrwany z własnego toku myślenia mężczyzna i od razu wpadając w inny, jakim był odsłonięty dekolt pięknej córki kapitana.
- Tamten kapitan powiedział: "Pirates maldito". Co to znaczy? - spytała Kirsten.
- A. MalditoS.. Przeklęci piraci. Przeklęci, cholerni, pieruńscy - odpowiedział hiszpan, który jak wszyscy wiedzieli nie przepadał za swymi rodakami.
Kirsten kiwnęła nieznacznie głową, na znak zrozumienia.
- Widzę, że podoba ci się moja część łupu. Piękny prawda - powiedziała z rozbawiona i dobrze wiedziała, że Salvo nie patrzył na medalion, tylko podziwiał jej kobiece wdzięki.
- Si, tak, tak. Piękny i pasuje do ciebie - pochwali ją.
- Dzięki - odpowiedziała kobieta i zachichotała cała z siebie zadowolona, zanim odeszła.


* * *

Wieczorem, Kirsten rozmawiała ze swoim ojcem.
- Ja... Chyba bym zaczęła od wezwania ich do poddania się. Ale to by nic nie dało skoro mieli tak upartego kapitana - zaczęła. - Twoje manewry aby oddać salwę z obu burt były naprawdę znakomite. Nie wiem, czy bym tak umiała. Na pewno szło by mi dużo wolniej.
- Nauczysz się… - Powiedział Dante, popijając nieco wina.
Kirsten z uśmiechem chwyciła swój kielich, jakoby przyłączając się do toastu.
- Ale mówiąc już o ich kapitanie, bardzo dobrze że go zastrzeliłeś. Też bym tak zrobiła - powiedziała stanowczo. - Tylko nie podsumowała bym tego tak dobrze jak ty to zrobiłeś, mnie zabrakłoby języka w gębie - przyznała z lekko skwaszoną miną.
- Nauczysz się? - Kapitan lekko się uśmiechnął - Masz coś we łbie, kiedyś będziesz miała własną załogę i statek…
- No, pewnie tak. Do tego trzeba mieć jednak sporo... może nie charyzmy, ale tego... siły charakteru. Ale nauczę się, od ciebie. A jak kiedyś nie będę widziała co zrobić, to zastanowię się co Ty byś zrobił w danej sytuacji.
Ojciec kiwnął głową…

- Nie podobało mi się zachowanie Bonara podczas walki. Właściwie już po walce to było. To wielka różnica jak się zabija kogoś kto cię obraża, a kogoś kto się poddał zdradziła.
- Czy coś w związku z tym proponujesz? - Ojciec spojrzał na nią, nieco mrużąc oczy.
- Oj nie wiem. To doświadczony i groźny facet. Gdybyśmy go odprawili w następnym porcie, to myślisz że mógłby chcieć się zemścić? Jest bardzo groźny - zastanowiła się na głos. - To już lepiej mieć go na oku. W załodze, to będzie na oku - sprostowała.
- Coś z nim trzeba zrobić, ale jeszcze nie wiem co… - Powiedział Dante.
Kirsten uznała, że skoro on jeszcze nie wie, to ona tym bardziej nie wymyśli. Ale nie był to moment na rozwiązywanie potencjalnych dylematów, tylko na świętowanie, a wino znakomicie się komponowało do zaserwowanego im dania.
 
Mekow jest offline