Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2022, 19:14   #15
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Przebudzenie przyjemne nie było, bowiem gdzieś w pamięci Simona tkwił obraz strzelającej do niego kobiety. Bolał go bark, lewa ręka... ale raczej nie wyglądało na to, że trafił do piekła. Wszystkie znaki na niebie i ziemi sugerowały, że przeżył.
A po chwili pogląd ten potwierdziła Tay.
- To mnie cieszy... - Głos z pewnymi oporami wydostał się z suchego gardła. - Napiłbym się czegoś - bardziej wychrypiał niż powiedział. "Wiedźma" podała mu więc w milczeniu kubek… rozwodnionego wina.
Z pewnym trudem zrobił pierwszy łyk, kolejne dwa były już łatwiejsze.
A to, że zamiast jakiejś paskudnej mikstury dostał wino, było miłą niespodzianką. I sugerowało, że z jego zdrowiem nie jest aż tak źle, jak podejrzewał w pierwszej chwili.
- Co się stało z tą suką, co do mnie strzeliła? - spytał.
- Czemu pytasz? Ma to znaczenie? Chcesz się zemścić? - Powiedziała Tay.
- To również przeszło mi przez myśl - odparł.
- I co byś jej zrobił? - "Wiedźma" minimalnie się uśmiechnęła, ale jakoś tak złowrogo…
Simon najchętniej wzruszyłby ramionami, ale powstrzymała go obawa przed ewentualnym kolejnym atakiem bólu.
- Musiałbym pomyśleć... - przyznał. - Pewnie za parę dni wymyśliłbym coś paskudnego, co na długo by zapamiętała. A prosiłem, by ze względu na dziecko nie robiła głupot... - dodał z westchnieniem.
- Parę dni… phi… mięczak - Burknęła Tay, kręcąc głową.
- To powinno być coś wyrafinowanego - odparł - a pierwsze, co mi przyszło do głowy, to sprzedać ją do jakiegoś burdelu, ale najpierw się z nią zabawić na całego... Prymitywne, nieprawdaż?
- No i co z tego, że prymitywne. Kto co lubi… - "Wiedźma" wyszczerzyła zęby - A dobry gwałt, nie jest zły? - Zarechotała.
- Dwa są jeszcze lepsze... - Simon również się uśmiechnął, ale z odrobiną żalu w oczach. - Ale nie sądze, byś ją schowała w rękawie czy trzymała w mojej j szafie - dodał. - Więc chyba nie ma o czy mówić o szczegółach.
- I tak się teraz do niczego nie nadajesz… - Powiedziała Tay.
- Kiedyś to minie - wyraził nadzieję. - A teraz to najwyżej jakaś chętna panienka mogłaby mi zrobić dobrze, bo pewnie nawet dosiąść by mnie nie mogła.
- Nie wiem, czy taka się znajdzie - "Wiedźma" wzruszyła ramionami.
- To co w końcu z nią się stało? - Simon wrócił do sedna tematu.
- Zabraliśmy ze sobą. Jest tu, na "Wilku". I jak ty się nią nie zajmiesz, to zrobi to reszta załogi - Rozmówczyni wrednie błysnęła ząbkami.
Simon odpowiedział podobnym uśmiechem.
- Lejesz miód na moje zbolałe serce - powiedział. - Ale zawsze uważałem, że lepiej tego typu rzeczy załatwiać własnymi rękami.
- No, nie tylko rękami - dodał. Jego uśmiech pogłębił się.
- To kiedy się nią zajmiesz? - Powiedziała Taya.
- Najchętniej teraz, ale moja... kondycja... nieco szwankuje - odparł. - To by było mało zabawne, gdyby nagle zabrakło mi sił. Chyba że masz coś na wzmocnienie... jako że sama oceniasz mój stan jako nie dosyć dobry na takie zabawy.
- To po coś pójdę… - "Wiedźma" opuściła kajutę "Księcia".
- Z góry dziękuję - powiedział Simon, po czym poprawił się nieco, próbując znaleźć wygodniejszą pozycję. Miał nadzieję, że Tay faktycznie ma jakieś cudowne remedium, które zdoła postawić go na nogi. Przynajmniej na tyle, by mógł się zemścić w odpowiedni sposób na panience, która go postrzeliła.
Przymknął oczy, po czym zaczął układać plany...
W zasadzie, gdyby "Wiedźma" pomogła mu trochę bardziej, to zemsta byłaby jeszcze bardziej słodka.
 
Kerm jest offline