Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2022, 20:53   #346
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Mimo kilku momentów kiedy groziło mu wykrycie, to wspinaczka przebiegała spokojnie. Otulony mrokiem i cieniem rosły ochroniarz zwinnie zdobywał kolejne poziomy piramidy. Jednostajny rytm wspinaczki pasował Carstenowi. Zręcznie pokonywał kolejne progi surowo ciosanych kamiennych bloków. Pęknięcia i szczeliny stanowiły dlań znaczne ułatwienie, aczkolwiek nie zwalniały z zachowania ostrożności. Omsknięcie się ze skalnego bloku też mogłoby mieć przykre skutki. Nocne robactwo wypełzłe ze swych kryjówek również potrafiło nielicho dokuczyć zwiadowcy. Wytrwale jednak podążał w górę, będąc zawsze blisko czoła nocnych podchodów.

Pomimo założonych rękawic, ochroniarz czuł często pod swoimi palcami pierzchające pająki, chroboczące wije, jaszczurki i inne nocne stworzenia, które nadal wywoływały jedynie odrazę i niechęć zwłaszcza przy świeżym jeszcze wspomnieniu paskudnej fali insektów zalewającej ich obóz...

***

Widok oceanu zieleni przy bladym świetle księżyca wzbudzał w Carstenie pokłady nostalgii. Gdzieś tam daleko czekała Agnes – urocza minstrelka, której uczucie ogrzewało jego serce. Sięgnął do szyi chcąc upewnić się, że nie zgubił ofiarowanego mu medalika. Wierzył głęboko, że ten talizman zapewni mu szczęśliwy powrót do portu. Jeszcze dalej sięgały wspomnienia dotyczące ukochanego syna Johana. To dla niego ojciec podjął się szalonej wyprawy, na którą w innych okolicznościach z pewnością by się nie zdecydował.
Z rozmyślań wyrwał go szept Vivian. Dotarli już do miejsca, z którego mógł spojrzeć na inne majestatyczne budowle. Im byli bliżej szczytu, tym spodziewał się więcej gadzich strażników. Sylvańczyk stracił z oczu większą część kompanów. Blisko niego byli: kawaler Bertrand i panna Schwarz, która nie pierwszy raz nadspodziewanie dobrze radziła sobie w wymagającym otoczeniu. Szelest jej sukni kojarzył się z balem, rautem lub wystawną ucztą z tańcami, a nie piramidą pośród gąszczu przepastnej dżungli.

Mężczyzna zadumał się nad słowami szlachcianki. Co ona knuje? Jakie tajemnice skrywa piramida, że budzi taką ekscytację? Czemu podsycała jego ciekawość? Na co liczy? Amazonki, Kapitan de Rivera, Vivian Schwarz, Bertrand? Eisen spodziewał się, iż niechybnie czeka go próba lojalności. W Nowym Świecie przyobiecał, że nade wszystko będzie wierny sobie. Miał do realizacji najważniejszy cel życia – ocalenie syna. Być może w drodze do niego będzie musiał użyć podstępu i wyrachowania. Chociaż w pewien sposób przeczyło to jego naturze, wyznawanym wartościom oraz poczuciu obowiązku to wiedział, że dla syna byłby w stanie złamać wszelkie zasady i kodeksy, wyzbyć skrupułów, a nawet wykazać brakiem lojalności wobec którejś ze stron. Pragnął jednak odwlec tę decyzję na tak długo, jak tylko się da…

Bertrand sprawiał wrażenie, ze dobrze rozumie się ze Schwarz. Carsten zachowywał należyty spokój i układność, ale nie ufał szlachcie. Zetknął się już ze zbyt wieloma podłymi ludźmi z grona „dobrze urodzonych”. Znał ich zepsute serca, chciwość, pożądliwość i poczucie wyższości. Służył im niejednokrotnie, wykonywał polecenia, lecz nigdy nie zawierzyłby im swego żywota…

***

Popis Vivian nie był dla niego żadną niespodzianką. Kobieta miała talent magiczny i tym bardziej nie mógł jej zaufać. Nie zmieniała tego nawet okoliczność, że wcześniej z jej pomocą ocalił obóz przed atakiem upiornego rycerza i nieumartych zastępów.

Później, po usunięciu strażników, kiedy piramida zdawała się być dla nich otwartym polem do eksploracji, Amazonki wykluczyły ich z tego działania. Czy był to objaw braku zaufania, czy jedynie strzeżenie świętych sekretów plemienia? Carstenowi trudno było jednoznacznie orzec. Mimo, że odczuwał delikatną pokusę skupił się na tym, co potrafił najlepiej - ochronie dostępu do świątyni przed niepożądanymi gośćmi… Poza tym miał w pamięci koszmar, który wyśnił, o błądzeniu po korytarzach piramidy i w żadnej mierze nie chciał, aby stał się on jawą…


 
Deszatie jest offline