Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2022, 02:18   #74
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 34 - 1998.02.24 wt zmierzch

Czas: 1998.02.24 wt, zmierzch; g 19:15
Miejsce: Morze Karaibskie, Wenezuela kontynentalna; Barcelona; hotel “Dorado”
Warunki: jasno, ciepło, cicho; na zewnątrz: jasno, deszcz, sła.wiatr, gorąco (-1)



Wszyscy



Wszyscy znów zebrali się w pokoju Bucka. Bo jak jeszcze czwórka z nich wyjechała rano z gorącym towarem ukrytym pod skrzynkami z owocami na pace czerwonego Forda Transita to zrobiło ich się jeszcze mniej. Samą furgonetkę udało się zwyczajnie wynająć w lokalnej firmie do przewozu osób ale głównie towarów. Poszło na to dwie stówki za dobę. Ale, że raczej do poranka nie było co się spodziewać powrotu Transita z Margarity to pewnie poleci i kolejne dwie stówki za dzień jutrzejszy. I kaucja 1 000 $ za furę. Większa fura to i większe ubezpieczenie niż przy osobówkach jakie wynajmowali do tej pory. Ten tysiączek jednak powinien się zwrócić przy oddawaniu vana. A telefon z Margarity jaki właśnie odebrali na dole w recepcji hotelowej mówił, że czerwona furgonetka bezpiecznie dojechała na farmę Coralesów. Więc cała zdobyta w Barcelonie broń była już w rękach najemników w ich bazie urządzonej przez organizację Miguela. Co chyba i tam na wyspie i tutaj na kontynencie wszystkim poprawiło humory.




https://skokipolska.pl/wp-content/up...inter-1998.jpg


- No i po zawodach. - Tweety wyłączyła telewizor bo gdy przyszedł Carabinieri to mieli już komplet. Wcześniej leciało zakończenie zimowych igrzysk w Nagano na przemian z raportami o zniszczeniach i ofiarach wczorajszego huraganu jaki uderzył na Florydę. Do tej pory naliczono do trzydziestu ofiar śmiertelnych a straty szły w miliony dolarów. A to wszystko na świeżo po tej katastrofie więc pewnie to wszystko będzie rosnąć jeszcze bardziej w kolejnych dniach. Ale tutaj, na przeciwległym krańcu Karaibów pogoda dzisiaj wróciła do względnej normy. Na tyle, że wznowiono zarówno loty na lotniskach jak i rejsy statków. Dlatego rano czwórka najemników mogła wsiąść do czerwonego Transita, podjechać pod Gustavo i ten ich przepuścił bez zbędnych ceregieli. Obyło się bez żadnych przykrych niespodzianek czy nadgorliwych kolegów więc furgonetka wjechała na prom a dalej poszło już standardowo. Kilka godzin rejsu i wysiadka w porcie już na wyspie. Przejazd przez nią aż do rancza Coralesów i byli w domu razem z tym całym wojennym żelastwem jaki udało się zdobyć na kontynencie.

Na miejscu Abi wczoraj jak usłyszał o luźnych planach Bucka co do rozkręcenia działalności na miejscu to wydawał się być zadowolony. Poradził aby poszukali jakiejś farmy pod miastem. Powinna być w sam raz na potrzeby wyartykułowane przez łysego Amerykanina. Obiecał mieć temat w pamięci no ale to by musiało zająć nieco czasu a gdyby goście z zagranicy chcieli nabyć taki adres na własność to i też pieniędzy. I to wcale nie tak mało.

Jednak w sprawie przerzutu czegoś nielegalnego przez lotnisko to umywał ręce. Tam system bezpieczeństwa składał się z o wiele większej ilości elementów i nawet “swój” człowiek w pojedynkę niewiele mógł zdziałać. Co innego przy promie gdzie jak się wiedziało do kogo uderzyć i miało się odpowiednie plecy to sprawę morskiego transportu szło załatwić dość gładko. Co zresztą potwierdził przykład dzisiejszego poranka.

A jeśli chodziło o dalszą współpracę to Sevilla okazał się całkiem ucieszony z tego, że ekpia Bucka zostaje na miejscu na dłużej. - Dobrze, dobrze przyjacielu, przydadzą się tu tacy zdolni ludzie na miejscu, zawsze się dla takich znajdzie jakieś zajęcie. Dajmy na to dobrze by było zrobić porządek z taką jedną, bezczalną bandą Suraleza. Od dawna byli wrzodem na tyłku no ale ostatnio rozzuchwalili się tak bardzo, że porwali jednego takiego co to go tubylczy właściciele barów i lokalów najęli aby zrobił z nimi porządek. W ostatni weekend. Kolumbijczyk z maczetą wydawał się właściwy do tego zadania, zwłaszcza, że mógł liczyć na wsparcie swoich mocodawców. Ale zanim coś zdziałał chciał się sam tam rozejrzeć czy co. A może Suarez się kapnął o co chodzi. No tak czy siak chapsnął tego Kolumbijczyka no i teraz szydzi z nich wszystkich. Ten Kumbańczyk to kuzyn żony jednego z nich co przyjechał tu za robotą jakiś czas temu no a jeden z tych co nie dają sobie w kaszę dmuchać, wcześniej w wojsku służył, to wydawał się odpowiedni a nawet sam się zaoferował, że pomoże. A, że część tych drobnych biznesmenów wspiera partię do jakiej należy Avi to i rozmawiali o tym ostatnio. Co prawda zgłoszono sprawę na policję i ta nawet ze dwa razy tam była. Ale albo nic nie znaleźli albo nie zależało im aby znaleźć. A może Suarez już skrócił Kolumbijczyka o głowę i pochował gdzieś w dżungli? Trudno powiedzieć jak go od tygodnia nikt żywego nie widział. No a może gdzieś tam jęczy u niego w niewoli. Nie wiadomo.

Z policją był też ten kłopot, że z mundurowymi z daleka widać, że to policja. A ta stara drukarnia w jakiej urzęduje Suralez to i kraty w oknach ma i ogrodzenie pod prądem no i nawet zaminowane ponoć to wszystko jest. Bo tam on i jego banda to całkiem te wybuchowe zabawki to chętnie używają. To strach w ogóle tam się zbliżać aby kogoś prąd nie kopnął czy coś nie wybuchło. No a policja jak tam pojechał jeden radiowóz, popatrzyli, pogadali no i wrócili z niczym. Może w łapę wzięli, może to koledzy Suareza, a może im za bardzo nie zależało aby coś znaleźć i łazić po zaminowanym terenie. No nie wiadomo. W każdym razie jakby się znalazł ktoś chętny zająć sprawą to Abi mógł ze sobą skontaktować obie strony czyli z tymi sklepikarzami i właścicielami klubów i barów co wcześniej wynajęli owego Kolumbijczyka. Bo jego to Abi na oczy nie widział bo jak się o nim dowiedział to właśnie, że Suralez go porwał.

- Umówiłem się na biznesowe spotkanie z tym Rodrigo. W czwartek o 10-tej w tym lokalu. Powiedziałem, że otwieram nową, włoską restaurację i potrzebuję kogoś kto załatwi dla mnie te wszystkie formalności no i zajmie się księgowością. - Carabinieri podszedł do stołu i nalał sobie soku aby zwilżyć gardło. Niby za oknami deszcz padał ale panowala tropiklalna duchota więc pragnienie dokuczało wszystkim.

- Ale z tym porwaniem i przebierankami to nie wiem czy to ma sens. Jest spora różnica między przyłapaniem kogoś na skoku w bok a porwaniem i zainscenizowaniem łóżkowych scen. Zresztą jak na świeżo w mieście ktoś odstawi dwa razy podobny numer to nawet mało rozgarniety policjant może zacząć zauważać pewne podobieństwa w schemacie działania. - włoski detektyw usiadł przy stole i widocznie miał wątpliwości czy taki plan jaki wczoraj przedstawił Buck ma rację bytu.

- Nie wiem co Rodrigo porabia w weekendy bo sami wiecie co robiliśmy w ostatni weekend. Ale jak go parę dni śledziłem to po biurze grzecznie wracał do domu, raz czy dwa zrobił tylko przystanek w sklepie na drobniejsze zakupy. Gdyby Ananquel mi nie powiedziała o romansie to nic by na to nie wskazywało. Dlatego myślę, że jak się spotyka z kochanką na małe tete a tete to albo w biurze albo tak rzadko, że po prostu przez te parę dni co go wziąłem pod lupę jeszcze się z nią nie spotkał. Dalej nie mam pojęcia kto miałby być jego kochanką. Ananquel wspomniała, że to jedna z jego księgowych. Chyba wiem która, faktycznie niczego sobie ale widziałem ją tylko jak wchodziła albo wychodziła z pracy. Dlatego zająłem się jego żoną. No u niej z kolei Ananquel wspomniała o tym fryzjerze i rzeczywiście seniorina Santiago spotkała się z tym fryzjerem. Ale z zewnątrz to tylko widziałem niewiele. Poszli na numerek czy nie to nie wiem. Dlatego chciałem te kamery i tak dalej. Jakby dowiedzieć się kiedy ma następną wizytę, podłożyć kamerę, włączyć, to byśmy mogli się coś dowiedzieć. Pewnie trzeba by podłożyć gdzieś na zapleczu bo domyślam się, że nie bzykają się w salonie wśród innych klientek. - detektyw przedstawił jak to sobie do tej pory poobserwował państwo Santiago i co mu z tego wyszło. Z racji tego, że był do tej pory sam a miał do śledzenia dwie niezalezne od siebie osoby jakie przez większość dnia przebywały w całkiem innych miejscach to miał ograniczone możliwości tej obserwacji. No i do tej pory raczej prowadził to śledztwo z poziomu ulicy i przypadkowego przechodnia nie ingerując za bardzo w to co się dzieje w biurach, mieszkaniach i salonach.

- Taśma w kamerze starcza na godzię nagrywania. Jakby się udało podłożyć kamerkę tuż przed przybyciem senoriny do fryzjera to może nagrałoby się coś ciekawego. Poprzednio, w te święto co tu mieli to też wyrobili się gdzieś w godzinę. Chociaż margines jest niewielki i trzeba by umieścic kamerkę w odpowiednim pomieszczeniu. - przyznał, że ten plan ma pewne wady i wymagałby jeszcze dopracowania. I miał tu spory wpływ czynnik losowy.

- U niego trudniej by było podłożyć bo ma większe biuro, więcej pracowników, można by zaryzykować, że to robią u niego w gabinecie ale też musieliby być uprzejmi mieć ochotę na numerek zaraz po podłożeniu kamery. No chyba, że przez okno coś by się udało nagrać. - widocznie Włoch rozważył także wariant z nagraniem poczynań senior Santiago ale tutaj sprawa wydawała mu się bardziej skomplikowana a wynik mniej pewny niż u fryzjera senioriny Santiago.

- A z takim podstawionymi paniami no cóż… Będzie widać od razu, że to ustawka i grubymi nićmi szyta. Jakby to dobrze rozegrał mogłoby to go nawet wzmocnić bo by mogł się wykreować na ofiarę jakichś machlojek. Umawia się na wizytę biznesową w porządnej restauracji z nowym klientem w środku dnia a kończy napruty w fikuśnym wdzianku z jakimiś ladacznicami. Jak dla mnie nawet jeśli ma romans to raczej się z tym nie obnosi i zachowuje ostrożność. Zresztą jego żona też. Więc jakbyśmy na tym ich złapali to byśmy uderzyli w ich czuły punkt no a Ananquel miałaby mocny argument aby grozić mu palcem. To byłaby koronkowa robota jakby wyszła. A taka ustawka no cóż… - detektyw widocznie nie miał za bardzo przekonania co do planu proponowanego wczoraj przez Bucka. Ale jak ten był szefem to taki plan też był gotów zrealizować. Dało się wyczuć, że dusza detektywa i policjanta jest w nim wciąż silna i wolał to załatwić jak należy.

- Właściwie to ten Rodrigo jest całkiem przystojny… Jego żonka też niczego sobie… Ja tam bym nie miała nic przeciwko aby się z nimi poznać bliżej. - zaśmiała wesoło się Tweety gdy oglądała zdjęcia podejrzanej o niewierność pary małżeńskiej. - A z gliniarzem się zgadzam Buck. Od razu będzie widać, ze to ustawka. Jakby z niego był kurwiarz a z niej latawica to by pewnie wszyscy o tym wiedzieli a nie tylko ta ślicznotka od Carabinieri. A na razie to mi wygląda na porządne małżeństwo z wyższych sfer co ma swoje małe, brudne sekrety którymi nie chce się chwalić. Jakby on ją zdradzał na prawo i lewo to by żadna tajemnica z tego nie była ale i dla Ananquel to by żaden atut był. Takie brudne sprawy to dają atut bo właśnie ludziki nie chcą aby wyszły na światło dzienne. W każdym razie ja tam bym nie miała nic przeciwko aby wyciągnąć tego Rodrigo z garniaka i sprawdzić jaki z niego ogier. I może by mi się udało gdzieś podrzucić dyktafon czy kamerkę ale tego już nie obiecuję bo to zawsze prowizorka. - włamywaczka, oszustka i imprezowiczka powiedziała swoje, ze swojego wyluzowanego i bezczelnego punktu widzenia.

- A takie “dziewczynki” to nic pewnego. Jak nie ma się jakiś sprawdzonych i swoich to nie wiadomo na kogo się trafi. Zwłaszcza jakby potem chryja z tego wyszła, policja by zaczeła przy tym grzebać i tak dalej. A jak ich przydybiemy na romansie to raczej żadne z nich nie będzie dzwonić na policję. Zaś przy porwaniu, odurzeniu, łóżkowej inscenizacji to już myślę, że są spore szanse, że on by zadzwonił potem na policję. - dorzuciła co jej się wydaje, że by mogło być gdyby nawet plan Bucka przebiegł bez zakłóceń. Chociaż miała całkiem inną moralność i punkt widzenia niż włoski policjant to jednak jej też wydawało się, że ustawka raczej ma niskie szanse powodzenia na dłuższą metę.

- A ja zwróciłem uwagę, że ona ponoć jest księgową tutejszej mafii. Właściwie nadal nie wiemy czy to prawda. Ale nie można tego wykluczyć, że ma jakieś interesujące znajomości. Zaś na Margaricie Miguel i Carla mówili, że tam jakoś szmuglują narkotyki z kontynentu. Nikt nie wie jak. I na szczęście dla nich tylko niewielka ich część trafia na wyspę bo dla karteli to tylko punkt przerzutowy do USA i Europy. No ale jest. I jakoś mogą to przerzucać więc mają jakiś szlak przerzutowy. Niezbyt mi się uśmiecha współpraca z kartelami no ale jednak może i mogliby coś i nam przerzucić. Chodzi mi o broń i inne takie a nie narkotyki. Dla nich pewnie liczy się ładunek, masa i wielkość a nie to co w nim jest. Jakbyśmy się z nimi dogadali no ale wcześniej trzeba by jakoś z nimi nawiązać kontakt. A na razie mamy tylko tą plotkę, że ta księgowa ma z nimi powiązania. Chociaz współpraca z kartelami jakoś niezbyt mi się uśmiecha. - Newman jako były komandos SEAL nie pałał miłością do karteli narkotykowych. Zresztą Schiffer i Carabinieri też pokiwali głowami na znak zgody. Ona była idealistką i za wszelaką walką z uciskiem na demokratyczne wartości i zachodni styl życia on zaś był gliniarzem jaki nie przepadał za kryminalnym półświatkiem. Aczkolwiek szlak przerzutowy sprzętu z kontynentu na wyspe z pominięciem wszelkich celników i kontroli zapewne by się przydał. Przynajmniej póki władze z Caracas nie ogłoszą wojskowej blokady wyspy. Na razie jednak trzeba było się zastanowić co dalej zrobić ze zleceniem od Ananquel no i czy angażować się w tą sprawę z kolumbijskim kuzynem tutejszych przedsiębiorców o jakim wczoraj wspomniał Ami.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline