Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2023, 08:17   #18
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zemsta na Hiszpance (część I)

Tay miała wiele wiedzy i umiejętności, pochodzących (zapewne) z różnych podejrzanych źródeł. Ale pomogła wielu osobom i Simon miał nadzieję, że dzięki "Wiedźmie" nie tylko zdoła opuścić łoże boleści, ale i zyska dość sił i energii, by móc dokonać pierwszy etap zemsty.
Ewentualny opór (którego zresztą się spodziewał) stanowił jedynie dodatkowy smaczek.
Fakt - Simon lubił, gdy kobieta z nim współpracowała podczas łóżkowych igraszek, ale gdy urok osobisty (lub garść monet) nie wystarczały, wzięcie niechętnej panienki siłą nie stanowiło dla Księcia wielkiego problemu - wymagało jedynie trochę więcej wysiłku.

Wszelkie takie rozmyślunki przerwało stukanie w drzwi, po czym momentalnie weszła do kajuty Tay. W dłoni miała fiolkę z czymś zielonym… podała to Simonowi.
- Pij - Powiedziała "Wiedźma", podając mu podejrzany wywar.
Bez chwili wahania spełnił polecenie.

Powiadano, że im mniej smakuje lek, tym jest skuteczniejszy. Jeśli to była prawda, to mikstura, jaką podała mu Tay, powinna umarłego postawić na nogi. Po chwili Simon poczuł gorąco rozchodzące się z żołądka na całe ciało, oraz… pobudzenie swojej męskości, która zaczynała rosnąć pod kocem. A "Wiedźma" lekko wyszczerzyła ząbki.
- No, Tay, jesteś wspaniała. - Simon z podziwem pokręcił głową. - No to chodźmy zająć się panienką - zaproponował.
- Nigdzie nie trzeba iść - Powiedziała "Wiedźma", i na moment otworzyła drzwi kajuty Simona… po czym wciągnęła do środka, będącą na powrozie Hiszpankę. Niegdyś dumna kobieta, teraz była wystraszona, z resztami sukni na sobie, boso, i z kajdanami na rękach…

"Książę" z nieukrywanym zaskoczeniem ale i radością spojrzał na niespodziewanego gościa.
- Ach, witam... - Simon odrzucił koc i wstał, bo tak wypadało zrobić gdy przyszło do rozmowy z kobietą. Nie krępował się obecnością "Wiedźmy" ani tym bardziej tym, że Hiszpanka widzi go w całej dość sporej okazałości.

Tay coś do niej warknęła po… hiszpańsku(?), i ze sporym ociąganiem, ale niewolnica opadła na kolana.



Następnie "Wiedźma" przekazała powróz Simonowi, po czym… usiadła sobie w kącie kajuty. Najwyraźniej miała zamiar tu być cały czas??
Widz w niczym Simonowi nie przeszkadzał. Jak by nie bylo, nie zawsze była okazja, by przelecieć jakąś panienkę w zaciszu czterech ścian. A że nie wiedział, jak długo podziała specyfik, zaserwowany mu przez Tay, postanowił jak najszybciej przejść do działania.
- Kładź się... - powiedział, a że wątpił, by kobieta zrozumiała choćby słowo, szarpnął za powróz, a potem złapał Hiszpankę za ramię i popchnął w stronę łóżka. A ta zaczęła się stawiać, i coś mamrotać po swojemu… i nagle dostała po plecach, aż jęknęła z bólu, i mocno się wygięła.



Tay, która zerwała się ze swojego miejsca, zdzieliła ją jakimś dziwnym batem…

Słowa nie starczały, więc Simon raz jeszcze pociągnął kobietę w stronę łóżka, mając nadzieję, że nie trzeba będzie używać kolejnych siłowych argumentów. Hiszpanka przycupnęła na skraju koi, na chwilę spoglądając na "Księcia" i "Wiedźmę" z nienawiścią…
Tym się Simon nie przejmował. Pchnął kobietę na łóżko, a potem chwycił jej ręce, uniósł do góry i przywiązał do wezgłowia. A potem, chcąc się dostać do jej piersi, rozdarł to, co pozostało z jej sukni. A Hiszpanka bluzgała, oj bluzgała… no i Tay ją strzeliła w pysk dłonią. Raz, drugi, trzeci. No i było już ciszej.
- Ładne cycki - powiedział Simon. Pochylił się nad dziewczyną i zaczął ją obmacywać. Niezbyt delikatnie. Na twarzy Hiszpanki zachwytu dostrzec nie można było, ale to Simonowi nie przeszkadzało. Wprost przeciwnie - w końcu sprawianie jej przyjemności nie należało do jego planów. Przynajmniej w tym momencie.
Tay szczerząc zęby przetłumaczyła słowa Simona… a wierzgająca kobieta odpowiedziała bluzgiem, na co "Wiedźma" parsknęła.
"Książę", z czystej złośliwości, polizał jeszcze sutki dziewczyny, a potem przeniósł swe zainteresowania w inne rejony - zdarł z leżącej resztki sukni, odsłaniając… zarośniętą rudą cipkę. I znowu były bluzgi, i dzikie kopanie nogami.
- Szkoda, że nie dziewica... - powiedział do Tay, a potem, po kilku próbach, złapał dziewczynę za kostkę u nogi i przywiązał do skraju łóżka. I zarobił kilka kopów drugą nogą, głównie po plecach.
- Dzikuska… - Mruknęła drwiąco Tay, i zacisnęła dłoń na szyi Hiszpanki, dusząc ją… rozległo się charczenie, ale i opór zmalał.
- Tygrysica... - roześmiał się Simon, a potem zajął się drugą kostką, która po krótkim oporze podzieliła los swej siostry-bliźniaczki. Teraz można było przejść do dania głównego.
"Książę" pochylił się i polizał cipkę Hiszpanki, mimo bujnej czuprynki widocznej dzięki rozłożonym nogom.
- "Idź precz, idź precz zawszony kundlu. Jesteś świnią najgorszego rodzaju" - Tay tłumaczyła kolejne bluzgi kobiety, nadal ją trochę przyduszając, a drugą dłonią klepiąc po twarzy, i szczerzyła zęby, wpatrując się w twarz Simona.
A ten nie ograniczył się do jednego liźnięcia, po którym nastąpiło jeszcze jedno. I kolejne. Aż wreszcie język Simona wsunął się w głąb hiszpańskiej cipki. I zaczął się w niej poruszać. Efekty były raczej mizerne… cipka była dosyć mocno zaciśnięta, i sucha. No i ciągle te bluzgi, i bluzgi, choć już trochę ciche… Tay nagle klepnęła Simona w ramię. A gdy ten na nią spojrzał, podała mu bacik.

"Książę" zwykle nie traktował kobiet batem, ale postanowił skorzystać z sugestii "Wiedźmy" - machnął bacikiem, niezbyt mocno, traktując po równo brzuch i cycki Hiszpanki, która syczała i piszczała z bólu. Na jej bladej skórze zostawały zaś czerwone pręgi, choć bez rozcinania owej delikatnej skóry… a czerwone futerko między nogami nagle zalśniło.
- Dalej - Szepnęła Tay, więc Simon powtórzył uderzenie, tym razem na cel biorąc biodro i prawy pośladek kobiety.
- Jeszcze, jeszcze! Patrz, robi się mokra… - Uśmiechnęła się złowieszczo "Wiedźma", przytrzymując ręce Hiszpanki, i… raz zerknęła na twardego penisa Simona, jeszcze bardziej się uśmiechając.
A Simon raz jeszcze machnął bacikiem, tym razem trafiając w drugie biodro, a potem odłożył trzymany w dłoni 'argument', przesunął się, przybliżył do Hiszpanki, niemal się na niej kładąc, a potem wsunął penisa do jej cipki. Głośno zajęczała, cholera wie, czy z bólu, czy z przyjemności, a może z obu powodów… ale znowu zaczęła lekko wierzgać, i pierdolić swoje po hiszpańsku… a Tay się już głośno zaśmiała.
- Powiedziała coś ciekawego? - spytał Simon, bardziej jednak był zainteresowany dupczeniem Hiszpanki, niż ewentualnym tłumaczeniem tego, co powiedziała. Chwycił leżącą pod nim kobietę mocno za biodra i wbił się na całą długość.
- Zwyczajowe bluzgi… - Powiedziała Tay, obserwując sobie, jak Simon rżnie cicho kwilącą Hiszpankę.
Simon zaś się najwyraźniej rozkręcał, bowiem bez litości posuwał kobietę, to wysuwając się, to wbijając się głęboko.
- Fajna cipa... - powiedział.
- Cipa, jak cipa… - Powiedziała "Wiedźma", cicho rechocząc pod nosem, po czym zaczęła wpatrywać się w twarz Hiszpanki, i… pogłaskała jej policzek. Tak jakoś delikatnie, i spokojnie. A owa cipa branej na siłę, zrobiła się nieco przyjemniejsza w użytku, bardziej mokra.
- Dobra cipa nie jest zła - stwierdził, kontynuując dupczenie. Wilgotna cipka była lepsza, niż sucha, więc i przyjemność po jego stronie była większa.
- Starczy mi sil na drugie rżnięcie? - Spojrzał na Tay.
- Lepiej jutro - Odpowiedziała mu "Wiedźma", po czym jedną dłonią złapała (zszokowaną takim zachowaniem) Hiszpankę za cycka, którego zaczęła jej ugniatać, śmiejąc się do Simona.
Ten odpowiedział uśmiechem, a potem przeniósł wzrok na twarz Hiszpanki.
- No to jutro znów ci wsadzę... może tu i tam...
Zostawiając drugą przyjemność na jutro nie opuścił cipki, kontynuując dupczenie kobiety. Im dłużej, tym lepiej. Im głębiej, tym lepiej.
Przynajmniej dla niego; Hiszpanka i jej odczucia były mniej ważne.
- Spuścisz się w nią? - Zaśmiała się Tay, widząc chyba, że Simon jest blisko.
- Jaaasneee... - potwierdził. - Po... to... są... cip... ki…
- Pomóc ci? - Powiedziała niespodziewanie Tay, z dziwnym błyskiem w oczach.
Przez moment się zawahał. Co prawda przyszło mu do głowy coś niepokojącego, ale...
- Zaryzykuję - powiedział, systematycznie posuwając Hiszpankę. "Wiedźma" z kolei kiwnęła głową… Jedna jej dłoń cały czas ugniatał cycka branej przez kwatermistrza kobiety, a druga… znowu powędrowała do jej szyi. I Tay zacisnęła ją tam mocno… a Hiszpanka zaczęła się dusić, charczeć, i wierzgać. Oczy gwałconej zrobiły się naprawdę duże… a jej cipka, nagle bardzo, bardzo ciasna. "Wiedźma" się złowieszczo uśmiechnęła.
- Masz... talent... - Simon poczuł, że coraz szybciej dochodzi do finału. I w końcu doszedł, faktycznie spuszczając się w cipkę Hiszpanki. A potem zwalił się na nią całym ciężarem. Tay zaś chyba w końcu przestała ją dusić, bo nagle Hiszpanka zaczęła chrapliwie oddychać, i łapać powietrze… i było po wszystkim. Jej ciało się odprężyło, nacisk cipki zwiotczał, a ta wypełniała się coraz bardziej wpompowywanym nasieniem.
- Zostawić was gołąbeczki samych? - Zaśmiała się "Wiedźma", odstępując od łóżka.
- Taaaa.... - odpowiedział leniwie Simon. - Jakoś się zmieścimy, a przy okazji nieco się pobawię. I może poeksperymentuję z bacikiem...
- Ale wpadaj przy dowolnej okazji - zaproponował, spoglądając w stronę Tay, która już wychodziła… i jedynie lekko wzruszyła ramionami.
- Tylko niech cię czasem nie udusi kajdanami…
- Dzięki, będę pamiętać - obiecał, postanawiając mocniej przywiązać Hiszpankę i uniemożliwić jej zachowania agresywne i niebezpieczne dla otoczenia.
I to jak najszybciej, zanim przyjemne zmęczenie zwali go z nóg.


Zemsta na Hiszpance (część II)
Ultimatum, jakie postawił kapitan, w pewnym sensie dawało Simonowi wolną rękę. Żałował trochę, że nie może zostawić Hiszpanki do swej tylko dyspozycji, jako że trzymanie pod ręką panienki, którą można było w (prawie) każdej chwili wydupczyć, byłoby dla niego zdecydowanym plusem, ale również widział minusy takiej sytuacji. Tak jak mówił Dante, "Wilk morski" pasażerów nie przewoził, więc señorita musiałaby zająć wakujący do tej pory etat załogowej dupodajki. Byłoby to w miarę satysfakcjonujące, jeśli chodzi o zemstę, ale mogłoby powodować wśród załogi pewne niesnaski. Spory o to, kto, kiedy i jak ma dupczyć Hiszpankę nie sprzyjałyby dobrej atmosferze wśród załogi. No i lepiej było zostawić zapał i siłę na statek pełen Hiszpanów, a nie marnotrawić je na jedną kobietę.
Nie mówiąc już o tym, że nie wiadomo było, jak długo pociągnie dupczona co chwilę dziewczyna.
Czy można było kogoś zadupczyć na śmierć? Simon tego nie wiedział, ale uznał, że jego niedoszła zabójczyni zasługuje na inny los - gorszy, miał nadzieję. Był przekonany, że za młodą, ładną, zgrabną kobietę uzyska niezłą cenę, szczególnie gdy kobieta ta miała niezbyt zużytą cipkę.
Oczywiście najpierw musiał zrobić rozeznanie rynku, bowiem takim towarem jeszcze nie handlował, a potem się z nią 'pożegnać'. Raz albo i dwa razy. .

* * *

Gościem "Madame Harriet", najlepszego burdelu w mieście, "Książę" bywał nieraz - zawsze uważał że za garść srebra dobrze mieć dobre usługi. A wyszkolona dziwka potrafiła dać więcej przyjemności spragnionemu dupczenia mężczyźnie.

- Mam interes do ubicia - powiedział po zakończeniu powitań.
- Laura czy może Joana? - spytała sama madame Harriet, najbardziej znana burdelmama w porcie. I najlepsza w tym interesie.
- Chciałem raczej spytać, czy nie potrzebujesz kolejnej panienki - powiedział.
- Och! To nietypowa propozycja… - Uśmiechnęła się starsza kobieta - Masz kogoś?
- A jest taka jedna... Hiszpanka... znaleźliśmy ją na morzu - odparł Simon. - Mało używana, nie uszkodzona. Niezłe cycki, zgrabna dupa...
- I ona tak sama chce? - Krzywo się uśmiechnęła madame.
- Nie pytałem, ale nie sądzę, by to było jej marzenie - odparł z podobnym uśmiechem. - Ale czy to wielki problem?
- Czyli niewolnica? Hmm… czasem ciężko takie… złamać - Harriet jeszcze bardziej złowieszczo się uśmiechnęła - Ale to nie problem… przyprowadź ją, obejrzymy sobie… Hiszpanki mają temperament ponoć? Ukrócimy go… ale raczej ładna, co?
- Brzydkiej bym nie oferował. - Simon się oburzył. Zaraz potem się uśmiechnął. - Rude włosy, ruda cipka... próbowała mnie zastrzelić. No i bluzga jak najęta... Ale jest coś innego, więc pewnie będzie wymagać klientów o nieco innych wymaganiach... - zawiesił głos. A madame uniosła wymownie brewkę.
- Nie bardzo teraz rozumiem Simonie - Powiedziała, przyglądając się kwatermistrzowi.
- Parę uderzeń bacikiem, a jej cipka stała się mokra jak ulice Tortugi po deszczu - wyjaśnił.- A podduszona szybko doszła.

Madame Harriet rozchichotała się głośno, po czym klepnęła "Księcia" w ramię.
- Przyprowadź ją, zobaczymy co to za gorąca cipka!
- Za godzinę stanie przed tobą... ale jakaś sukienka by się przydała - powiedział. - Nie poprowadzę jej przez miasto półnagiej, bo zapewne byśmy tu nie dotarli.
- Dobrze… - Powiedziała madame, i rozglądnęła się za jakąś panienką - Perełko! Chodź tutaj! Daj Simonowi jakąś sukienkę…

Dziewczyna po podejściu zrobiła dziwną minę, i spojrzała na "Księcia"...
- Nie dla niego, głupia. Sukienkę zabiera ze sobą, no już, już!
- Dobrze madame - Dziewczę dygnęło z uśmieszkiem, po czym odstąpiło kilka kroków, czekając na Simona.
- To zobaczymy się za godzinkę… - Harriet wyciągnęła nonszalancko dłoń do kwatermistrza, a ten ją elegancko ucałował.

***

Wystarczyło parę minut, by Simon ponownie znalazł się na pokładzie "Wilka Morskiego".
Doba wspólnego przebywania pod jednym dachem przekonała "Księcia", że Hiszpanka choć zakuta w kajdany, może być niebezpieczna dla otoczenia. A przebranie jej w sukienkę wymagało uwolnienia jej rąk. przynajmniej na chwilę.
Więc, na wszelki wypadek. Simon załatwił sobie ochronę.
A dwaj marynarze mieli też trochę radości, gdy pomagali "Księciu" przy przebieraniu Hiszpanki.

"Książę" poprowadził swą 'brankę' skutą i na powrozie, ale dla większego bezpieczeństwa zabrał ze sobą dwóch członków załogi. I, mimo wzbudzanego zainteresowania, bezpiecznie dotarł pod drzwi przybytku. A że był oczekiwany, wnet trafił przed oblicze Madame…

Hiszpankę zabrano do jakiegoś ustronnego pokoju, by ją sobie burdelmama obejrzała, i szybko okazało się, że panienka nie mówi po angielsku, co było sporym problemem, i niezbyt się spodobało Harriet. Wezwano więc jedną z dziwek, robiącą za tłumacza… a hiszpanka miała temperament, i stawiała się na całego, aż Simon ją musiał mocno trzymać. Siłą wlano jej w gardło jakąś miksturę, i w końcu się mocno uspokoiła, i było już lepiej…

Madame oglądała ją sobie, jak kawał mięsa, którym w sumie owa niewolnica się stawała. Zęby, włosy, piersi, tyłek, cipka, wszystko do inspekcji. Harriet była tylko w miarę zadowolona z całości, biadoląc o braku wspólnego języka z ową "cipką", jak ją nazywała, i do tego ten temperament do poskromienia… było to możliwe, jednak na to był potrzebny czas. W końcu więc i padła oferta:
- 20 funtów Simonie, więcej za nią nie dam - Powiedziała madame.
- Jest biała i mało używana... Czterdzieści? - zaproponował, a madame westchnęła.
- Słyszałeś, co ja przed chwilą powiedziałam skarbie? Ją trzeba będzie tygodniami temperować, i odurzać, by w końcu zaczęła przynosić dochody… i nie wygląda na byle praczkę, to tym bardziej komplikuje sprawy… 25 funtów.
- Dorzucisz do tego rabat przy najbliższej wizycie i jesteśmy dogadani - zaproponował.
- Laura i Joana, obie na pół godziny? - Powiedziała z uśmieszkiem madame.
Simon skinął głową.
- Będę bardziej niż zadowolony - powiedział.
Cóż, madame znała jego gust, a obie panienki wiedziały, jak go zadowolić. Interes był o wiele lepszy, niż wyrzucenie Hiszpanki za burtę. Więc wśród symbolicznego "tfu", na dłonie, obie strony interesu je sobie uścisnęły, i było po sprawie… w kilka minut kwatermistrz otrzymał zapłatę, a Hiszpanka zmieniła właściciela.
Simon schował pieniądze, a potem pożegnał się z Madame i panienkami. Nie był na tyle w formie, by w tym momencie w wystarczającym stopniu wykorzystać 'rabat'. Madame była słowna i bzykanko mogło poczekać.
A interesy czekały - mieli na pokładzie towary, których warto było się pozbyć, bo na morzu stanowiły tylko niepotrzebny balast.
 
Kerm jest offline