Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2023, 19:43   #2
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Daichi Kaburagi odłożył gazetę głośno wzdychając- wyglądało na to, że powstają tylko nowe obozy zamieszane w konflikt wywołany przez Bliźnięta, ale żeby któreś dążyło do ograniczenia zaistniałego Chaosu… Zabrał się po nie wiadomo który do przejrzenia fałszywych paszportów. Zajęcie robiło się mechaniczne, ale dawało czas w rozeznaniu się w Chaosie jaki miał w pociągu.
- Tato, po co znowu przeglądasz dokumenty? - spytała go jego córka Kohaku.
- Przeoczenie jakiegoś szczegółu, który odróżniał prawdziwe od falsyfikatu, co mogłoby być później z co najmniej "kłopotliwe". -- wyjaśnił.
- Kłopotliwe?
-Wyglądają bardzo dobrze, ale jeden szczegół i oby nas nie wsadzili za fałszowanie. Ewentualnie obyśmy zwiali i spalili te nieudane. Jedna z zalet chaosu wojny, to że nikogo nie dziwi, że dokumenty się spaliły komuś po drodze. Ja swoich papierów z Ba Sing Sei nawet nie brałem, żeby nie ułatwić znalezienie mnie. Wujek Suga załatwił mi nowe na Pustyni, ale wasza mama też uciekła z domu bez dokumentów. Ech… Aż mi się przypomina moment kiedy oświadczyłem się waszej mamie. -
westchnął- Kiedy dopiero zaczynało się sprzątanie po tym powojennym chaosie, a jakoś małżeństwom to wszelkie pomoce się trafiały bez dopytywania, a my z dzieckiem w drodze…Stwierdziłem, że chromolić, że to tradycja, papierki nie gwarantują, ale skoro przetrwaliśmy tyle lat wcześniej razem i wojnę z Kuvirą, to co tam reszta życia? Wierzyłem, że damy radę.
-Szkoda tylko, że mama jest tępą dzidą… -
skomentował Rin marszcząc brwi.
- To nie tak, że wy… No i mama wtedy…
-Mniejsza o to… Mama bardziej przeszkadza niż pomaga... -
prychnął syn Kaburagiego, a potem odwrócił się do swojej przyjaciółki Fuyumi- Słyszysz, jak wtedy za Kuviry dało radę to i tym razem jeszcze naprostują.
-Mam nadzieję. Moja mama to nie byle kto do zdarcia. Bracia też są zaradni. -
przyznała - Rozumiem kwestię, że aby nas ewentualnie nie rozdzielili w obozie dla uchodźców jako osoby niespokrewnione ze sobą, ani żebym przez to nie trafiła do sierocińca… Ale czy musi być tak, że wujek Daichi ma mnie adoptować?
-A co za różnica? To tylko papier, żebyś z nami mieszkała. Reszta się nie zmieni. Będzie jak dawniej. Jak nocowanie, bo rodzice mają dyżur, tylko dłuższe.
-Ale jak zostaniesz na papierze moim bratem, to nie będziemy mogli wziąć ślubu. Mam już dwóch własnych. Na co mi kolejny? To skoro mamy kiedyś wziąć ślub…
-Musisz to mówić tonem jakby chodziło o szczepienie? Do ślubu to trzeba się pocałować i ten no… Tato!! -
-Rin zrobił się bardzo czerwony na twarzy.
-Słyszę… -[/i] westchnął Daichi- Fuyu, zabierz twarz od Rina skoro jego to tak krępuje. Tobie może to nie przeszkadzać, ale jemu tak. Całować to się można tylko jak obie obie strony chcą. Rin, z 10 lat zajmie zanim byście mogli się pobrać. To może sobie odpuście tak dalekosiężne deklaracje? Macie 8 lat, więc nie macie co się spieszyć…
-Ja miałem 7 jak się dowiedziałem, że mnie zaręczono. Uznałem to za zobowiązujące. Zwłaszcza skoro narzeczona o odpowiednim duchu… -
wtrącił Tobio. Moment zetknięcia się jego spojrzenia z Kohaku wystarczyło, żeby pojawił się u chłopaka delikatny rumieniec. Spojrzenie córki Kaburagiego okazało się mocniejsze od chłopaka, skoro uciekło w bok. Zakłopotany rozmasował kark. Wymamrotał:- No… Myślałem, że mnie zaręczono… Więc poczułem się zobowiązany…
-Na Pustyni to wy macie te monogamię? -
spytała Fuyu.
- Ta… - rozmasował znowu kark- Mistrz Yue mówił, że to wielkie ułatwienie dyplomatyczno- majątkowe, ale jak dla mnie więcej komplikuje. Parę dziewczyn jak im powiedziałem, że jestem zaręczony to zachowywały się jakby miały zrobić wszystko, żeby zostać drugą żoną. A i ostatnie czego chcę to żony, która jedyne co potrafi to rozstawiać po kątach i mizdrzyć się.
-A Kohaku to aby cię nie sprała?
-Mówiłem, że jest masochistą!?-
wtrącił Rin.
-Pokonać kogoś Tkaniem to jedno, a przekrzykiwanie się jak która najważniejsza, plotkowanie i złośliwości kiedy wszystkie takie same - to drugie. Po co mam spędzić resztę życia z kimś kto robi tragedię o złamany paznokieć, który się tylko odłupał na czubku? - [/i] prychnął syn Havadów zaciskając pięść jakby się na coś szykował. - Na treningach pękały mi paznokcie w dużo boleśniejszej wersji i to nie raz, ale co tam jestem silniejszy!
-Nie zamierzam się z tobą pojedynkować. Mamy poważniejsze problemy. -
Kohaku przewróciła oczami.
-Nie? [/i] -przez chwilę miał wyraz twarzy jak zbity szczeniak, ale powiódł po zebranych wzrokiem zanim oświadczył- No tak, to wielkoduszne ze strony pani Satou, że załatwiła transport i lokum, ale to niewłaściwe, żebyśmy zostali na jej łasce zbyt długo. Trzeba będzie się rozejrzeć za wiktem i osobnym lokum- nawet dla kilku grup. Tereny miejskie więcej sobie każą płacić im bliżej lokacji do sercu miasta, czy innego miejsca istotnego dla życia codziennego.
Mistrz Yue stacjonuje w Republic City, więc mógłbym go poprosić o pożyczkę, ale też… Mistrz jest specjalistą w wytykaniu błędów i znajdowaniu luk. Jeśli znajdzie zbyt poważną przeszkodę do spłacenia go, to nie da za dużo funudszy.
-Tato, czy ten gamoń powiedział coś sensownego?
- spytała Kohaku.
- Nawet bardzo sensownego… Tylko kto to ten mistrz Yue i czego cię uczył? - przyznał Daichi.
- Trochę wszystkiego i jest Chi Blokerem. - oświadczył Tobio- Ciągle na mnie to stosował, żeby zaciągnąć na lekcje.
-A Solniczka! No nie patrzcie tak na mnie- ta złośliwa łasicofretka ma wiecznie wyraz gęby jakby żarł sól. Za moich czasów nikt do niego inaczej nie mówił… Gdzie mu do Księżycowej Księżniczki Yue?
-Mistrz Yue bardzo dba o swój autorytet.
-Obstawiam, że w nieprzyjemny sposób zadbał o odpowiednie zwracanie się do niego? No Tobio, mnie przy pierwszym spotkaniu posypał siarką na odwszawienie, a po twoim wyrazie twarzy mam wrażenie, że wielce się nie zmienił.
-Lepiej jak jego i wujka Shu… Ekhm… No mistrza Shuia szybko odwiedzimy dla okazania szacunku.
-Ta…. Inaczej łasicofretka dostanie powodów do narzekania. Ech…Co powinniśmy jeszcze omówić zanim dojedziemy do Republic City szanowna młodzieży?


Kaburagi Daichi powiódł po krewnych i znajomych zebranych w pociągu.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh

Ostatnio edytowane przez Guren : 14-01-2023 o 21:35.
Guren jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem