Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2023, 13:20   #351
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 83 - 2526.I.16; fst; noc

Czas: 2526.I.16; fst; noc
Miejsce: 6 dni drogi od Leifsgard, piramidy, duża piramida
Warunki: - na zewnątrz: noc, odgłosy dżungli, sła.wiatr, zachmurzenie, umiarkowanie



Carsten



- Coś się zaczyna dziać. - szepnął cicho Miguel. Herszt leżał na płask przy frontowej krawędzi szczytu piramidy obserwując co się dzieje poniżej. Część jego górali rozstawiło się podobnie albo też od frontu albo dookoła pudełkowatej świątyni ozdobionej obcym wzornictwem. Do tej pory odkąd stirlandzka szlachcianka, bretoński kawaler i grupa Amazonek zniknęli za kotarą przedsionka prowadzącą w trzewia piramidy jakoś za bardzo nic się nie działo. Czekali. Słuchali leniwych odgłosów nocy do jakich już chociaż częściowo się przyzwyczaili przez ostatnie parę tygodni. Oglądali i komentowali te dziwne i niepokojące płaskorzeźby obych stworzeń i wzornictwa na ścianach świątyni. Rozmawiali półgłosem o złocie, o tym na co je wydzadzą, o tym czy nie lepiej było pójść z Amazonkami albo w ogóle do środka piramidy czy też nie czmychnąć stąd zanim coś się zacznie dziać. Znużenie wywołane tą nocną rutyną mieszało się z napięciem oczekiwania na kłopoty. No i cokolwiek którykolewiek z górali nie postanowił i do jakich nie doszli wniosków to w końcu zaczęły się te kłopoty. Nie tylko ich herszt się spiął jak zauważył, że poniżej coś się zaczęło dziać. Dał znać reszcie i ci zamarli biorąc broń do ręki i przygotowując się na nadchodzące kłopoty.

Poniżej, wiele poziomów niżej, widać było w świetle pochodni jak stojące na straży skinki niespodziewanie zbiły się w grupkę. Były tam dwa co dotąd stały z włóćzniami w pozie prawie nieruchomych posągów. Poza momentami gdy jeden z nich co jakiś czas robił obchód dookoła swojego poziomu podobnie jak ten na najwyższym piętrze jakiego uśpiła stirlandzka szlachcianka. Teraz jednak wyglądało, że jeden z nich wybiegł z piramidy. I słychać było jak skrzeczy i popiskuje do pozostałych. Przykuli uwagę strażników z wyższego i niższego poziomu. Nawet nie znając ich mowy i nie słysząc zbyt wyraźnie tych pisków z ruchów i intonacji brzmiało to jak nerwowe i niezbyt dobre wieści. Zaalarmowany strażnik pokazywal coś na kierunek z jakiego przybiegł w górę piramidy, w dół jakby coś tłumaczył czy opowiadał. Tylko raczej pośpieszenie i nerwowo.

- Coś im chyba nie poszło. Ciekawe czy to przez naszych czy co innego. - mruknął cicho leżący na krawędzi platformy herszt górali. Powoli wyjął strzałę z kołczana a łuk położył przed sobą. Pozostali uczynili podobnie szykując się do walki. Na razie strzeleckiej.

- Ale nie pokazują na nas. Znaczy do góry. - zauważyła cicho Nova próbując z gestykulacji i pisków małych gadów domyślić się co tam na dole się dzieje.

- Jak zaalarmują resztę to zaraz będziemy mieć na głowie całą armię. - dorzucił Carmelo też wahając się czy zacząć ostrzał z łuków czy nie. Cel był odkryty i w średniej odległości no ale zapewne to by się zmieniło jak tylko skinki by się zorientowały, że są pod ostrzałem.

- Wątpię byśmy zdjęli je wszystkie za jednym strzałem. Któryś pewnie zwieje i i tak narobi larum. - Olmedo też szacował swoje szanse na uciszenie gadów. Te były w trzech duetach na różnych poziomach frontowych schodów piramidy. No i ten co wybiegł ze środka. To nawet jakby zgrupować cały tuzin łuczników od frontu i rozdzielić cele to dawało mniej więcej dwóch łuczników na jednego skinka. Trzeba by zdjąć je wszystkie za pierwszą, góra drugą salwą aby mieć nadzieję na chociaż opóźnienie podniesienia alarmu.

- Może jak będziemy cicho to zlecą się tam na dół a nie tu do nas. - zaproponował Sergio też chyba wątpiąc czy uda się powstrzymać alarm szybkim wystrzelaniem małych, gadzich strażników.

- Jak coś robimy to szybko albo wcale. - syknęła Nova obserwując z napięciem scenę ileś tam poziomów niżej. Jeden z gadów zaczął zbiegać w dół schodów w całym pędzie i miał iście małpią zwinność.

- Carsten? - zapytał Miguel patrząc w bok na kamrata jakby sprawdzał co zaufany porucznik de Rivery radzi zrobić w tej sytuacji.




Bertrand



Z początku wiele się nie zmieniło. Bretoński kawaler i stirlandzka szlachcianka bardzo wyróżniali się wyglądem na tle półnagich, wymalowanych w wojenne barwy dzikusek. I szli bliżej końca ich grupy. Amazonki czuły się tu bardzo swojsko i jak w domu. Ale w końcu uważały to miejsce za swoje święte i słuszne należne dziedzictwo jakie chciały odzyskać z gadzich łap. One właśnie szły na szpicy i stanowiły trzon grupy. Zresztą nawet te szerokie schody, nie mówiąc o węższych czy korytarzach w naturalny sposób kawałkowały i rozciągały grupę. Często Bertrand nie widział czoła ich skradającej się grupki gdy ta znikała na jakichś schodach czy zakręcie. Zwykle w ich pobliżu szła Majo jaka w razie potrzeby mówiła coś w reikspiel. Ale najczęściej gesty uciszania czy do zatrzymania były na tyle czytelne, że obywali się bez słów.

Czasem słychać było stłumione odgłosy szamotaniny a potem mijali jakiegoś zarżniętego skinka. Niezbyt to sprzyjało rozmowom, zwłaszcza z Vivian o sekretach Amazonek jak one szły krok czy dwa za nimi, przed nimi albo obok nich. W uszach mogły mu dźwięczeć słowa czarno - czerwonej szlachcianki. Nim wróciły wojowniczki królowej Almedy enigmatycznie uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami na pytanie o postawę Amazonek względem sojuszników po ewentualnie zwycięskiej bitwie i odzyskaniu panowania nad piramidą. Zaś co do pytania o jej planu to zasugerowała, że wątpi aby któraś z nich podzieliła się z nią wiedzą jakiej szuka poza tym pewnie tylko Lalande, sama królowa i ich bezpośrednie otoczenie może mieć taką wiedzę a zwykłe wojowniczki to niekoniecznie. Dlatego proponowała aby przy pierwszej okazji “zgubić się” i spróbować poszukać tych sekretów na własną rękę. Ale jak tak szli pomiędzy centrum a końcem grupy to na razie nie było okazji aby się zgubić. I nawet Stirlandka tego nie próbowała.

Tymczasem schodzili niżej i niżej. W miarę jak się zniżali odgłos bębnów był coraz wyraźniejszy. Czuło się ich rytm nie tylko słuchem. Wydawało się, że zespala się on z rytmem serca i wywołuje drżenie gdzieś w żołądku. Do tego to dziwne, obce zawodzenie też słychać było coraz wyraźniej. Aż ciarki od tego przechodziły. W pewnym momencie barwne wojowniczki znów dały znać aby się zatrzymać. Czoło grupki znikało za załomem korytarza. Bertrand wcale nie był pewien czy bez takich przewodniczek połapałby się dokąd zmierzać. Tym razem jednak coś poszło nie tak. Dało się słyszeć odgłosy szamotaniny, szkeki, piski, zduszone, kobiece krzyki. Widocznie trafiły na większą grupę skinków lub coś innego nie pozwoliło im szybko zlikwidować przeciwników jak do tej pory i zaczęła się regularna walka. Blondwłosa Maanena zniknęła za załomem dołączając do niej.

- Odkryli nas! Naprzód! Musimy przebić się do ich kapłanów i wyrżnąć ile się da! - Majo odwróciła się do dwójki obcokrajowców i nie czekając na ich reakcję pobiegła wspomóc swoje siostry i też szybko zniknęła im z oczu za tym samym załomem. Vivian zwinnie odsunęła się pod ścianę wykonując zapraszający gest i cztery wojowniczki zamykające pochód minęły ich bez wahania chcąc dołączyć do pozostałych. Ale dwie ostatnie zatrzymały się jakby korytarz był tam zapchany i nie było miejsca aby dołączyć do walki. Po chwili Majo pokazała się znowu krzycząc coś po ichniemu i prowadząc kilka ostatnich wojowniczek w głąb kolejnego korytarza.

- No to na mnie już czas kawalerze. Mam swoje sprawy do załatwienia. Czy mogę liczyć na twoje czujne oko i dzielne ramię czy z nimi? - zapytała uczona szlachcianka obdarzając go enigmatycznym uśmiechem.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline