25-01-2023, 11:11
|
#355 |
|
Biegnąc w mrok tego pradawnego miejsca za Amazonkami, w stronę odgłosów boju z nieludzkim przeciwnikiem, Bertrand czuł się nieco głupio że zostawił Vivian bez wsparcia. Z drugiej strony widział co ona potrafi, a uwaga jaszczurów będzie chyba skupiona na Amazonkach. Zresztą tak samo głupio było nie pomóc sojuszniczkom w walce, w końcu po to tu przybył. Patrząc na plecy Amazonek stwierdził, że słowa Vivian o ich pochodzeniu nieco wyjaśniają ich jakże różny wygląd i brak mężczyzn w wiosce, choć cały czas wydawało mu się to trudne do pojęcia. W każdym razie walczył z nimi ramię w ramię, więc nie będą mogły mu niczego zarzucić. Vivian chyba też nie.... przypomniały mu się nauki ojca o polityce, by w miarę możliwości zostawiać sobie opcje i rozważnie dobierać sojusze. Ale on za młodu bardziej interesował się szermierką i konną jazdą, w końcu nie on miał być dziedzicem rodowej spuścizny.
Te niełatwe rozmyślania przerwał widok przeciwnika. Wielkie jaszczury uniosły groźnie wyglądając pałki i wydały z siebie przeszywający okrzyk bojowy. Stan rannych wojowniczek wskazywał, że te przerośnięte gady nie tylko sprawiały wrażenie niebezpiecznych ale i nimi były. Bretoński kawaler odpowiedział swoim własnym okrzykiem bojowym i skoczył na jednego z saurusów by przeszyć go swoim ostrzem.
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 25-01-2023 o 11:13.
|
| |