Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2023, 21:03   #6
shewa92
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Zimny kamień parzy w tyłek. Taką lekcję Mikhe wyniósł z porannej medytacji z Naktą. Wszelkie prawa natury wskazywały na to, że coś zimnego nie może parzyć, ale cztery litery elfa miały zupełnie inne zdanie na ten temat. Z obserwacji wynikało, że cześć ciała zbyt intensywnie wystawiana na niską temperaturę odczuwała ból podobny jak po wdepnięciu stopą w ognisko.

Płynęło z tego więcej nauki, którą syn Nevara musiał jeszcze przemyśleć. O świcie nadal było o wiele zimniej niż mu się wcześniej zdawało, mimo ustępującej zimy. Należało też znaleźć albo lepsze miejsce by medytować, rozłożyć pod "siedzeniem" skórę albo znaleźć pozycję, w jakiej miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę, nie będzie już narażone na kontakt z kamieniem. W głowie elfa pojawiały się kolejne pomysły i myśli, niektóre zupełnie niezwiązane z sytuacją, ale jednego był pewien. Po około dwudziestu minutach nieustającego bólu, nagle przestał cokolwiek odczuwać, a jego umysł jakby spuchł, wypełniając całe jego ciało.

Z reguły wszelkie umysłowe rewelacje ograniczały się z odczuciami raczej do głowy. Tym razem, przez krótką chwilę, "myślał" całym sobą. Każdy mięsień, każdy cal skóry, każda kropla krwi tłoczona przez jego serce, stała się integralną częścią jego jaźni. Te wszystkie "elementy" ciała nagle istniały w jego umyśle, a zarazem jego umysł urzeczywistnił się w każdym fragmencie ciała. Mistrz Rdzawy Kruk wiele razy opisywał mu, w jaki sposób dochodzi do przebudzenia się Kruczej Krwi, ostatniego elementu Drogi Kruka, której do tej pory nie udało mu się opanować. Opis nauczyciela nie do końca odpowiadał temu, czego doznał Mikhe, ale był wystarczająco blisko, by uczeń nie miał wątpliwości, że właśnie poczynił ważny krok na drodze swojej edukacji. Według Mistrza, raz obudzonej Krwi, nie dało się już złożyć do snu. Lubił też powtarzać, że "krew jest silna w synu Nevara, być może najsilniejsza od czasu Redy Pierwszego Kruka. Elf mocno powątpiewał w słowa nauczyciela. Pozostali uczniowie, chociaż młodsi, od mniej więcej roku przejawiali już symptomy przebudzenia. Mikhe, z jakiegoś powodu, miał problem z przekroczeniem bariery umysłu, by w pełni zjednoczyć się ze swoim ciałem. W końcu się jednak udało.

Młodzieniec (jak na elfa) serdecznie podziękował Nakcie za możliwość dołączenia do jej porannej medytacji, po czym udał się w stronę namiotu Rdzawych Kruków. Chciał jak najszybciej powiadomić pozostałych o swoim sukcesie. W końcu przestanie być Jajkiem. Tytuł Pisklęcia nie był o wiele lepszy, ale mimo wszystko... brzmiał godniej. Wewnątrz plemienia zachowało się kilka różnych tradycji związanych z przyjmowaniem "plemiennego imienia". Wynikało to z faktu, że dawnie Klany, dzisiejsze Domy, miały w tym zakresie zupełną autonomię. Imię można było otrzymać, można się było z nim urodzić, można było zasłużyć czy samemu się obwołać. Łoś, Wydra, Piżmowół i Sokół różniły się tym, jakie drogi były akceptowalne i większość posiadała też jakieś unikalne dla siebie. Dla niewielkiej, składającej się ledwie z pięciu osób sekty, jak niektórzy określali Rdzawe Kruki, wchodzące w skład Domu Łosia, zasada była dosyć prosta. Każdy, kogo Mistrz wybrał na ucznia, stawał się Rdzawym Krukiem dla całego plemienia. Wewnętrzne zasady stosowały pewne rozróżnienie, które z reguły nie miało większego znaczenia. Rdzawe Kruki rozmawiały ze sobą swobodnie, używając imion nadanych przy narodzeniu w niemal każdej sytuacji. Czasem jednak, na użytek wewnętrznych ceremonii i obrzędów dodawano słowo określające stopień zaawansowania Drogi Kruka u wymienianej osoby. Jajkiem nazywano tych, którzy "nie przebili skorupy umysłu", Pisklęciem tych, którym to się udało. Dla osób, które przyswoiły sobie nauki rezygnowano z dodatkowego słowa no i zawsze był jeden Mistrz, który rezygnował z imienia nadanego przy narodzeniu. Chodziło tu o jakieś kwestie równowagi, których Mikhe jeszcze do końca nie rozumiał. Rozumiał za to, że od dziś nie będzie już nazywany przez swych braci Mikhe Jajo Rdzawego Kruka, ale Mikhe Pisklę Rdzawego Kruka. Zmiana mogła wydawać się niewielka, a w rzeczywistości była olbrzymia. Syn Nevara właśnie obudził się do życia.

Od miejsca, gdzie medytował z Naktą, donamiotu Rdzawych Kruków nie było daleko. Po drodze wymienił ledwie kilka zwyczajowych pozdrowień ze współplemieńcami i najwyraźniej nastraszył kilkoro dzieci, które czmychnęły na jego widok. Relacje członków sekty z współplemieńcami były raczej przyjazne. Większość nie rozumiała ani Drogi Kruka, ani Kruczego Porządku, ale mimo wszystko darzyła Rdzawe Kruki sporym szacunkiem, zdobytym jeszcze w zamierzchłych czasach przez ich pierwszych członków. Lata jednak mijały, ludzie umierali i coraz mniej osób wiedziało czym są, albo raczej czym mogą okazać się Kruki, kiedy zajdzie potrzeba. Obecnie pamięć była nieco bardziej "odświeżona" niż za czasów, kiedy Mikhe zaczynał naukę. Dwie wiosny temu, kilku łowcom udało się namówić Mistrza, by mimo podeszłego wieku wziął udział w "przyjacielskiej bijatyce z zasadami", prostym turnieju pięściarskim, w którym mógł brać udział w zasadzie każdy. Nie było nagród innych niż alkohol i sława, ale według przesądu zwycięzca sprawiał, że do jego Domu los miał uśmiechać się nieco częściej aż do kolejnej wiosny. Siedemdziesięcioletni staruszek, kładący jednego po drugim, największych wojowników plemienia był widokiem, który na długo zapada w pamięć. Zwyczaj nakazywał walczyć z odkrytym torsem, co dodatkowo potęgowało kontrast między walczącymi. Od tamtej pory odczuwalny "szacunek" współplemieńców wyraźnie wzrósł.

Nieco inaczej miała się sprawa z dziećmi. Najmłodsi członkowie plemienia żywili jakąś nieuzasadnioną obawę odnośnie kruków. Mikhe sam pamiętał, jak plotkował z przyjaciółmi, że "Kruki muszą być jakimiś czarnoksiężnikami i robią jakieś tajemnicze rzeczy". Wyglądało na to, że z tego się wyrastało, bo te same dzieci, już jako dorośli, nie podzielali swoich wcześniejszych przemyśleń, chociaż nadal nie rozumieli czym tak naprawdę są Rdzawe Kruki. Jedynym wyjątkiem wśród dzieciaków była Imek, która zdawała się nie odczuwać żadnego lęku względem Mikhe i jego braci. Czasem można było nawet zacząć się zastanawiać, czy to rzeczywiście lepsze podejście, bo dziewczynka nie przestawała mówić na temat "swoich zwierzątek". Elf uważał, ze jeśli zagadanie kogoś na smierć jest możliwe to Imek będzie pierwszą osobą, która rzeczywiście tego dokona.

Pogrążony w rozmyślaniach, nie zauważył kiedy znalazł się przed namiotem. Wiedział, co go teraz czeka. Krótka rozmowa, po której Mistrz zacznie gorączkowe przygotowania, by odprawić krótki rytuał w zamkniętym gronie, jeszcze przed rozpoczęciem świętowania. Mikhe Pisklę Rdzawych Kruków w końcu narodził się do życia. Uchylił poły namiotu i wszedł do środka, by oznajmić go braciom.

-Nic nie mów. Poczułem to, kiedy zmierzałeś w naszą stronę. Biegnij po braci. Wiesz, co trzeba przygotować. - instrukcja padła, zanim jeszcze Mikhe zlokalizował Mistrza w namiocie. Nie zwlekając, zabrał się za wypełnianie polecenia. Mistrz najwyraźniej chciał skończyć do południa, a uczeń nie miał nic przeciw temu.
 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 26-01-2023 o 07:14.
shewa92 jest offline