Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2023, 16:10   #7
snaga
 
snaga's Avatar
 
Reputacja: 1 snaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputacjęsnaga ma wspaniałą reputację

Na słowa Ansgara, Nakta oderwała wzrok od płomieni i posłała młodemu mężczyźnie spokojne spojrzenie, wciąż pozostając w tej samej pozycji.


- Nie tyle martwi, co porusza dogłębnie mą duszę odnośnie dalszego funkcjonowania naszego plemienia - powiedziała i dłonią wskazała miejsce obok siebie, gdzie barbarzyńca usiadł. - Wiesz dobrze, Ansgarze, że zawsze zależało mi tylko na dobru naszego zgromadzenia a Eiwa powoli zbliża się do momentu, w którym zobaczy znowu swoich przodków. Gdy to nastąpi, teoretycznie mogłabym przejąć dowodzenie nad Złamanymi Kłami jako najstarsza z Mamucich Władców zaraz po nim. Jednakże... nie mam już na to siły. Być może lata temu inaczej bym o tym myślała, ale teraz nie jestem już w stanie wziąć na swoje wątłe barki takiej odpowiedzialności i przewodzić Podążającym. Jak zapewne wiesz, Eiwa planuje przekazać swoją spuściznę Pakano, ale proszę, obiecaj mi... - w tym momencie kapłanka położyła ciepłą dłoń na przedramieniu mężczyzny, ciągle wpatrując mu się w oczy. - że ten abderyta i krzykacz nigdy nie zostanie przywódcą Złamanych Kłów. To nie skończy się dla nas dobrze.

Zabrała dłoń i znów utkwiła spojrzenie w tańczących płomieniach.
- A teraz idź. Kiedy słońce dotknie stojących kamieni, musisz stawić się przy Skalnym Krośnie. Czekać tam będzie ważne zadanie.




- Kowalu, chodź ze mną. - Od pracy oderwał elfa znajomy głos. To był Silas, jeden z młodszych wojowników Domu Piżmowoła. - Merthig chce z tobą porozmawiać.

Finn podążył za towarzyszem i gdy ten odsłonił połę jurty jego klanu, wszedł do środka. Było tu zdecydowanie cieplej, niż na zewnątrz, czego przyczynkiem było torfowe palenisko, utrzymujące ciepło w małej zagrodzie. Merthig siedział na małym zydlu a jego ognistorude włosy i broda współgrały z barwą płomieni. Jego stalowoszare oczy wpatrywały się z tą samą ostrością i inteligencją, co lata temu.


- Dobrze, że jesteś, Finn, mam do ciebie sprawę... - powiedział Merthig, nie ruszając się z siedziska. - Nadchodzą trudne czasy, wraz ze śmiercią Weohatana i nadchodzącą migracją, Podążający będą potrzebować nowych zwiadowców. Wipa, pomimo swojego stanu, chce być tego częścią. Zawsze miała posłuch Eiwy. Będzie wybierać przedstawicieli każdego domu, by utworzyli kolejną grupę, dlatego postanowiłem, że ty będziesz nas reprezentować. Masz silnego ducha, dlatego chcę, żebyś miał oko na naszych nowych zwiadowców, niech przeżyją, niech poprowadzą nas drogą naszych przodków. Módlmy się o wiosnę, módlmy się o długie lato i idź z moim…


- Naszym - weszła mu w słowo Garga, która pracowała nieopodal nad posłaniami.


Merthig uśmiechnął się.
- Idź z naszym błogosławieństwem. Udasz się pod Skalne Krosno, kiedy słońce będzie zachodzić. Wipa tam będzie. Wtedy dowiesz się, co i jak. - Krasnolud skinął mu głową.




Niedługo po tym, jak Bilkis skończyła grę w jelenie kości (wygrywając całe dwie rundy) a Nalla i Argakoa dokończyły piękną pieśń, obie kobiety znajdujące się niedaleko jurty swojego Domu zauważyły, jak ze środka pewnym krokiem wyszła najpierw Wipa, tropicielka w bardzo zaawansowanej ciąży, nosząca pod sercem dziecko swego poległego męża Weohatana, a za nią jej wyraźnie podenerwowana siostra, Panuaku. Stanęły przy wejściu do namiotu, rozmawiając na tyle głośno, że wszystkie słowa z łatwością docierały do uszu antropolożki oraz goliatki. I nie tylko.


- Złamane Kły są osłabione przez stratę Weohatana, bez porządnego zwiadu nasze plemię jest ślepe i nie może podążać ścieżkami naszych przodków. - Wyjaśniała swojej siostrze Wipa, ostatniej z trojaczków urodzonych w Domu Wydry około czterdziestu cykli temu.


- Są zbyt młodzi, niesprawdzeni - odkrzyknęła Panuaku - a ty chcesz włączyć do nich Bilkis? Sama wiesz, że to nie może się udać!


- Bilkis teraz i na zawsze jest Złamanym Kłem a moje osądy są zawsze pewne.


- Jesteś za miękka! Twój duch jest słaby, dlatego cię wybrał! - Panuaku niemal nie trzymała już emocji na wodzy. - Weohatan wybrał cię na życiową partnerkę, ponieważ było mu cię żal! Gdyby nie jego siła, która cię podtrzymywała, upadłabyś w śnieg, który zostawiliśmy za sobą, umarłabyś i zostałabyś zapomniana jak stary, słaby mamut, oddzielony od swego stada.


Panuaku nawet nie dostrzegła, gdy na jej policzku ze sporą siłą wylądowała otwarta dłoń Wipy.
- Jak śmiesz… - syknęła tropicielka, odchodząc szybkim krokiem od siostry. Ta uśmiechnęła się lekko pod nosem, rozmasowując policzek i zniknęła szybko w namiocie.

Wipa natomiast podeszła najpierw do Bilkis, a następnie do Nalli, przekazując im te same instrukcje.
- Chcę zobaczyć was obie przy Skalnym Krośnie, gdy słońce dotknie wierzchołków kamieni.

Nie odniosła się w żaden sposób do rozmowy, którą słyszeli wszyscy wokół, ale i nie nikt tego od niej nie wymagał. W plemieniu wszyscy wiedzieli, że starsze i bardziej doświadczone Kły nie musiały tłumaczyć się ze swoich spraw młodszym. Zniknęła po chwili gdzieś między pracującymi nieopodal mężczyznami.




Nie minęło dużo czasu, gdy elf zebrał swoich braci w namiocie Mistrza. Wszystko zostało odpowiednio przygotowane i ceremonia mogła się zacząć. Nie trwała długo a Mikhe ostatecznie stał się Pisklęciem Rdzawego Kruka. Gdy zebrani w namiocie poczęli go opuszczać, Mistrz zawołał młodego czarownika do siebie.


- Jeszcze dziś będziesz miał okazję się wykazać - powiedział spokojnym, głębokim głosem. - Gdy słońce zejdzie na wysokość wierzchołków Skalnego Krosna, staw się w tym miejscu. Odnajdziesz tam Wipę, tropicielkę Klanu Wydry. Od niej odbierzesz dalsze instrukcje.

Skinął Mikhe głową, dając mu znać, żeby zostawił go samego.






Reszta dnia minęła wszystkim w różnym tempie, jednak gdy tylko słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, udali się do Skalnego Krosna położonego około dwudziestu minut od miejsca, w którym Złamane Kły rozbiły swój obóz. Pierwsze dotarły Bilkis z Nallą, za nimi Ansgar, Finn i na samym końcu Mikhe. Nawet teraz, stojąc zaledwie kilkanaście metrów od kamiennego kręgu, czuli jego niezwykłą, mistyczną atmosferę - jakby dusze samych przodków prześlizgiwały się między skałami, obserwując przybyłych.

Z niewielkiego wzniesienia mogli też bez problemu zobaczyć płonący w oddali ogień wokół którego skupiony był obóz oraz gęsty dym niesiony z zimnym wiatrem. Daleko na zachodzie patrzyły na nich wysokie góry, ich ośnieżone szczyty wyglądały jak wielkie oczy, oświetlone przez wschodzący księżyc, by jeszcze przez chwilę dzielić niebo z zachodzącym słońcem. Temperatura mocno spadła, zapowiadając zimną noc.

Wipy jeszcze nie było.

 
snaga jest offline