- Bryn, bryn, bryn... - powtarzał Przykurcz bioronc do ronk kolejne kamyki jakie znalazł. Miał nadziejem, że szyćkie bendom siem świecić! Nagle do jego uszów doszły łokrzyki o jakimś kluczu. Pobiegł tedy tam skond łone dochodzili, cały czas powtarzajonc:
- Bryn, bryn, bryn...