Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2023, 14:06   #101
Pliman
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
Granaty! A więc to próbowała zachować w tajemnicy dowódczyni krypy! W sumie dobry ruch. Ebenezera aż świerzbiło żeby rzucić takim granatem w jakichś piratów. Nie dość, że posłałby do piachu... no dobra, może raczej pod wodę, kilku drani, to jeszcze rozładowałby trochę emocje. Od czasu przygody z zakonnicami wielebny nie był sobą. Nosiło go. Strasznie. Alkohol dawał tylko chwilowe ukojenie, potem było jeszcze gorzej. Przeszło mu przez myśl, że może to szatan usiłuje przejąć nad nim kontrolę, no ale z drugiej strony przecież nie chciał zabijać niewinnych. No i jeszcze ta kapitan... Trudno było mu się do tego przyznać, nawet w skrytości ducha, ale chętnie wziąłby ją... w obroty. Tylko, że to było całkowicie sprzeczne z wyznawanymi przez niego wartościami. Z drugiej jednak strony żeby z czymś walczyć najlepiej poznać to od środka. Więc może to wcale nie byłoby nic złego? Gruntowne... dogłębne? (tak to jest właściwe słowo), zbadanie terenu. Tylko żeby nikt nie widział... A może lepiej się najpierw zaprzyjaźnić. W sumie ona też pije. Mają wspólny temat! Więc gdy nadarzyła się tylko sposobność, w sytuacji sam na sam, Ebenezer zagadną panią szyper:
- Gdyby pani nie miała nic przeciwko, to zapraszam dzisiaj wieczorem na coś mocniejszego... oczywiście jeśli znajdzie się jakiś kąt gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał... - wypowiadając te słowa pastor zrobił się czerwony jak cegła i ... rozgrzany jak piec...

*

Jakiś czas później uwagę wielebnego, który cały czas bił się z myślami, czy dobrze robi próbując zacieśnić więzy z kapitan, przyciągnęły dochodzące z brzegu wrzaski tubylców. Okazało się, że ich powodem jest ogromny pyton, czy też jakiś inny wąż dusiciel - Ebenezer ich i tak nie rozróżniał - który zdawało się, pożarł żywcem człowieka. Pierwszym pomysłem było obcięcie gadzinie łba jakimś mieczem czy maczetą! No tak... ale po pierwsze trzeba by zejść na brzeg, po drugie mieć coś w tym stylu, a po trzecie umieć się tym posługiwać,. Pastor Thompson nie umiał. Zostawał więc karabin. "Kuzyn" Daniel był tego samego zdania i właśnie składał się do strzału. Trzeba było mu pomóc, bo przecież trafienie z tej odległości mogło okazać się trudne. Wielebny przyłożył Winchestera do oka i przymierzył w sam łeb bydlaka. Starał się strzelać po takim kątem, żeby nawet w przypadku pudła, nie postrzelić pożartego nieszczęśnika, który nadal mógł jeszcze żyć.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Pliman jest offline