Wipa wzywała to Mikhe musiał się stawić. Zapewne chodziło o jakieś zwiadowcze obowiązki. Polecenie było proste i nie było nad czym medytować, więc elf zabrał się za medytację. Tym razem postanowił, że miejsce, w którym jego plecy przestają być nazywane plecami, pozostanie zakryte. Nie ma nic złego w tym, żeby polatać czasem nago, ale co za dużo... to niezbyt dobrze dla reputacji czy jakoś tak. Rdzawe Kruki miały opinię małomównych specjalistów tylko mało kto był w stanie określić od czego. Mistrz pielęgnował tą odrobinę tajemniczości, jaka ich otaczała i Mikhe obawiał się, że jego swobodna natura i dziwne poczucie humoru, mogą wykreowanej przez pokolenia reputacji zaszkodzić. Postanowił więc, nie wychylać się przez jakiś czas, a przynajmniej nie robić tego publicznie i w głupi sposób.
Na wyznaczonym miejscu zjawił się punktualnie. Wyglądało też na to, że przybył ostatni. Na miejscu czekali też członkowie innych domów, którzy w taki czy inny sposób wyróżniali się pośród współplemieńców. Przywitał się i stanął na uboczu.
"Będzie zabawnie. Spora gromadka, każdy dom ma przedstawiciela. Wydają się zwarci i skupieni... Nawet zabrali plecaki!".
Mikhe nie mógł o sobie powiedzieć tego samego, co myślał o pozostałych. Zabrał tylko włócznię i miał wyraźne problemy ze skupieniem się. Od rana pulsowała w nim energia. Na początku myślał, że to po prostu ekscytacja związana z niedawnym sukcesem, ale coraz bardziej myślał, że to coś nie do końca normlanego. Czuł w sobie siłę, która koniecznie chciała znaleźć ujście. Żadne z umysłowych ćwiczeń nie było w stanie zatrzymać potoku myśli i skojarzeń które zupełnie bez sensu napływały do jego głowy. Liczył na to, że zadanie, które zostanie im wyznaczone, pozwoli pozbyć się tego nadmiaru wrażeń.