Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2023, 16:27   #3
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Skrytka w jednej z dziupli Prefecture Magisterium zawierała dokładnie to, czego skitarius się spodziewał. Nowy identyfikator, nowa tożsamość, nowa broń, pancerz, kogitator z danymi i sprzęt na misję. Nazywał się obecnie Ivegamius van der Drushal. „Ładnie” – pomyślał, jednak zaraz skarcił się w duchu. Uważanie czegoś za ładne czy nieładne było takie ludzkie. Czyli słabe, jakby to określili jego oficerowie prowadzący z Adeptus Mechanicus. Imię, jak i cała nowa tożsamość miały być tylko narzędziami do osiągnięcia celu.
Ivegamius przejrzał dane zapisane na kogitatorze. Ze wstępnych obserwacji wynikało, że ktoś sabotował produkcję czołgów Leman Russ w pobliskim kompleksie fabrycznym, tym samym zmniejszając zdolności operacyjne pułków pancernych Imperialnej Gwardii. Czyli świadomie i z premedytacją sprzeciwiał się świętej woli Omnisjasza. A skoro posiadał wystarczającą wiedzę aby niepostrzeżenie przeszkadzać w tworzeniu machin wojennych, to istniało duże prawdopodobieństwo na wystąpienie tech-herezji. Osoba z takim technicznym talentem raczej nie będzie się ograniczała do psucia czołgów. Do zadania Ivegamius mógł podejść na dwa sposoby. Wejść na teren fabryki incognito, jako nowy pracownik i badać maszyny tak długo, aż wpadnie na właściwy trop i elementy układanki wskoczą na swoje miejsce. Albo wejdzie oficjalnie, jako inspektor Malagry, ogłasza początek śledztwa i czeka aż komuś puszczą nerwy i spróbuje go wyeliminować. Od skrytobójcy, żywego czy martwego można było jak po nitce do kłębka trafić do zleceniodawców. Trzeba było ich wyśledzić, znaleźć, wyeliminować, a ciała oddać do przerobienia na serwitorów-niewolników.
Ivegamius zastanawiał się gdzie może być źródło problemu. W biurze konstrukcyjnym, na linii produkcyjnej, w zakładzie remontowym? Jakie części lub podzespoły psują się najczęściej? Wszystko było do ustalenia.
Ostatnią informacją na kogitatorze był termin i miejsce spotkania z lokalnymi przedstawicielami Cult Mechanicus i Gwardii, którzy mieli rzucić więcej światła na całą sprawę.

Baza IG
Z wejściem na teren jednostki nie było problemów. Nowy identyfikator zadziałał prawidłowo i po chwili Ivegamius przemierzał szerokie ulice, po których poruszały się wojskowe ciężarówki. Ominął kantyny i ulicę handlową, przeszedł koło lotniska, słuchając muzyki silników startujących i lądujących Sępów oraz Valkirii. W końcu dotarł do celu wędrówki – parku maszyn. Miał jeszcze trochę czasu przed spotkaniem, więc chciał pogadać z mechanikami. Obejrzał czołgi, maszyny kroczące, działa artyleryjskie, bojowe wozy piechoty, pojazdy wsparcia technicznego i transportery a następnie udał się do warsztatu. W wielkim hangarze służącym jako miejsce do konserwacji i naprawy maszyn uwijało się kilkudziesięciu adeptów mechanicum. Ivegamius z lubością wciągnął do płuc duszne powietrze, przesycone oparami paliwa, zapachem galwanizowanego metalu i smaru do maszyn. Pogadał z mechanikami o dostawach promethium, częściach zamiennych, wymianie płyt pancerza a także niby mimochodem zagadnął o to co najczęściej się psuje i jak im idzie naprawa. Nie spodziewał się konkretów, ale z doświadczenia wiedział, że nie należy lekceważyć nawet okruchów informacji.

Twierdza Imperialnej Gwardii
Ivegamius stawił się punktualnie na spotkanie, przedstawiciele Cult Mechanicus nie słynęli z cierpliwości. Przybył w tradycyjnym stroju Skitarii, czerwonym płaszczu z kapturem, spiętym pod szyją okrągłą zapinką. Widniał na niej symbol AdMechu – czaszka, której jedna strona była zwykłą tkanką kostną, a druga cybernetycznym konstruktem. W otoku zapinki widniała zębatka.
Skitarius mierzył jakieś metr osiemdziesiąt wzrostu i był przeciętnie zbudowany. Jego ciało jednak było dalekie od przeciętności. Większość stanowiły implanty, czasem powszczepiane tak gęsto, że na pierwszy rzut oka nie można było zauważyć, gdzie kończy się zbroja a gdzie zaczyna „ciało” Ivegamiusa. Zamiast twarzy miał stalową maskę, do której prowadziły różnorakie kable i rurki. Rolę oczu spełniały dwa okrągłe wizjery, świecące bladobłękitną poświatą. Mówił używając syntezatora mowy, co sprawiało, że jego głos brzmiał jak u gruźlika, którego ktoś dusi drutem kolczastym.
 
Azrael1022 jest offline