Nim elfka zdążyła odpowiedzieć, nadjechał Avaganis i skoczył do człowieka z mieczem. "Ten wariat aż się prosi o kłopoty" westchnęła sobie wiedząc w siodle "Doprawdy, jak małe dziecko". Przełożyła lewą nogę nad łękiem siodła, oparła dłoń na zgiętym kolanie i uśmiechnęła się smutno do mężczyzny na drodze.
- Skąd Ci mogło, panie, przyjść do głowy, że ja - spojrzała po sobie krytycznie a chwilę potem z politowaniem na "barda" - taka drobna i bezbronna kobieta, w dodatku elfka, mogłabym zrobić coś tak strasznego i niebezpiecznego? - Imbriel zmierzyła Marcellusa od stóp do głowy taksującym spojrzeniem i ciągnęła dalej niewinnym, smutnym głosem.- Co innego mój znajomy. On jest gotów na wszystko. - Zamrugała rzęsami i uśmiechnęła się. Tym razem niewinnie.- Lepiej może będzie, panie, jeśli odpowiesz na jego pytania. Bo nie wiem, czy zdołam go powstrzymać. Jest taki porywczy. - Spojrzała w niebo i znowu westchnęła. Cicho i ciężko, jakby sytuacja zmierzała do nieuniknionego ale bardzo niedobrego końca.
Po chwili znów jej oczy skierowały się w dół, na mężczyzn w pyle drogi. - Poza tym, niebezpiecznie jest zadawać trudne pytania na gościńcach. - Wiatr coraz bardziej rozwiewał jej luźne włosy, które opadały na twarz. Głos elfki stał się twardy. Dłoń niepostrzeżenie powędrowała na rękojeść sztyletu. - Nie wiadomo co takiego pytany jest w stanie zrobić pytającemu, gdy pytanie jest niewygodne...- Imbriel zawiesiła głos i lekko przekrzywiła głowę. Na jej usta wypłyną złośliwy uśmieszek. - Widzisz, panie Tyre, na przykład my, mój przyjaciel i ja, nie przepadamy za trudnymi pytaniami. Za to bardzo lubimy na takie pytania wyciągać odpowiedzi. - Uśmiech się poszerzył ukazując rząd białych zębów, gdy elfka pochyliła się w siodle w stronę mężczyzn na drodze. - Bardzo lubimy.
__________________ Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu.
P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di. |