- Jest jeszcze młody, daję mu rok czy dwa... - odpowiedział w drugim odruchu, od razu zdając sobie sprawę, że właśnie traci alibi zatroskanego właściciela, skoro nie zna nawet wieku swojego podopiecznego.
- Hok'ee to coś więcej niż zwierzę. To mój partner. Pracujemy razem. Nie wiem tylko, jak będziemy w stanie wyjechać w trakcie obecnej sytuacji z policją, zamieszkami...
Na tyle na ile umiał, Navaho ciągnął kobietę za język. Była licha szansa na to, że może dostanie od losu jakąś wskazówkę, jak bezproblemowo opuścić miasto.