05-02-2023, 22:39
|
#359 |
|
Bertrand lustrował sytuację, dysząc i starając się zignorować okrutnie piekącą ranę w udzie. Czyżby włócznia tego skinka była zatruta? Czuł, że tracił coraz bardziej siły, musiał teraz zachować ostrożność, w końcu planował wrócić żywy z tej misji. Pokonał tego wielkiego gadziego bydlaka w walce jeden na jednego, żadnej Amazonce to się nie udało. Świadomość, że się wykazał męstwem i szermierczym mistrzostwem dodawała mu otuchy, teraz trzeba było zabić tego kapłana i przejść do odwrotu z piramidy.
Grupa Maaneny musiała jakoś bronić tyłów, uznał że najważniejszym celem był teraz dziwacznie wystrojony czarownik czy też kapłan skinków. Wyciągnął pistolet, w drugiej ręce wciąż dzierżąc rapier w zmęczonej dłoni i pobiegł do przodu, starając się zajść kapłana z flanki. On musiał jak najszybciej zginąć a potem trzeba było skierować się do najbliższego wyjścia z piramidy.
|
| |