Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2023, 07:58   #105
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Uratowanie amazońskiego malucha stanowiło ukoronowanie wyprawy. Oczywiście chcieli jeszcze uratować córeczkę profesora. Ale to była ewentualna przyszłość. Póki co udało się uratować dziewczynkę i to było wspaniałe. Oczywiście największa zasługa najpierw Ebenezera, później Sarah. Ojczulek trafił świetnie powalając stwora, lekarka uratowała dziecko, które czekało pewnie wiele chwil, zanim powróci forma, ale żyło!!! Oby również panna Bloom wyszła cało.

Reporter nie wtryniał się. Jeśli mógł jakoś pomóc, pomagał, jeśli nie, to starał się nie przeszkadzać. Cieszył się uratowaniem, radością rodziców oraz mieszkańców wioski, którzy starali się okazać swoją wdzięczność absolutnie szczerze. Przynosili jakieś miejscowe specjały, klepali, poszczypywali oraz wszelkie inne. Reporter sfotografował węża, amazońską wioskę oraz ogólnie trochę. Wszak owe fotki mogły się przydać przy pisaniu sprawozdania. Miał zamiar opisać wspaniałą akcję podczas rejsu. Zresztą podobnie o piratach rzecznych.

Jakoś starał się ułożyć w swoich myślach początek tekstu:
"Las rozbrzmiewał tysiącem ptasich śpiewów, okrzykami mieszkających nad życiodajną rzeką miejscowych lndian oraz szumem fal nurtu amazońskiej rzeki. Aż nagle śpiewy ptaków i ludzi umilkły, nawet fale rzeki wygładziły swoje grzbiety, jakby obawiały się istoty, która pełzła brzegiem rzeki budząc przerażenie wszystkiego..."

Później planował opisać reakcję podróżnych, szczególnie zaś Ebenezera.
"Krwawiące serce pastora Thompsona strzelało wprost ku głowie węża pociskami, podobnie jak jego niezawodny karabin. Oko, które mierzyło się ze złem przy człowieczym plemieniu, obecnie mierzyło się tam ze złem pierwotnym, nieokiełznanym, pełzającym, które mogło być pokonane tylko jego bystrością oraz umiejętnościami strzeleckimi. Ratując człowieka musiał zniszczyć zło, więc robił to niczym bohaterowie rycerskich historii..."

Później chciał przejść do akcji panny Sarah.
"Wężysko leżało na trawie, ale czy rzeczywiście całkiem ubite przez bystrookiego Ebenezera? Kto wie, jednak nie spowodowało to ani chwili wahania najdzielniejszej z dzielnych. Sarah Joyce niczym Valkiria z mieczem, teraz ona z ostrym niczym brzytwa nożem rzuciła się w wir cięcia, rżnięcia... Zbryzgana krwią pokrywającą jej niemal cały, cieniutki, przylepiony do kształtnego ciała, safari strój, pełniła swą misję ratując maleńką istotę, którą wyciągnęła ze splątanych trzewi okrutnego stwora..."

Właśnie taki tekścik, leciutko ubarwiony językiem, ale generalnie rzeczywisty, powinien stanowić poczytny kawałek. Popisać rzeczywistość starając się, ażeby każdy czytelnik bez względu na płeć czy pochodzenie mógł się z kimś utożsamić oraz rzecz oczywista kibicować.

Generalnie chętnie pozostałby na terenie wsi nieco, ale skoro kapitan chciała jak najszybciej ruszyć przekonana, iże jej statek wytrzymał manewr gwałtownego wyhamowania, przyjmował, że zwyczajnie ruszają ku wspaniałym, kolejnym historiom, które "oczywiście zostaną naszym Czytelnikom zaprezentowane na łamach naszego poczytnego, angielskiego magazynu".
 
Kelly jest offline