Przykurcz szefa nie znalazł. Pieniek też gdzieś mu uciek. Poszukiwacz stał wienc i myślał jentensywnie. A, że myślenie szło mu jak przysłowiowa krew z nosa to trwało to i trwało, i trwało... Jensze snota biegali po grota i robili głupota, a łon stał i dumał. Co tu poczonć. I nagle łodezwał siem, liczonc że skupi łuwagem pozostałych.
- Słuchajta! Ja myślał co my możem zrobić, bo my łuwienzione som. I ja nic nie wymyślił!
Po łobwieszczeniu swoich, jagże mondrych przemyśleń snotom doszed do wniosku, że trzeba mieć tu: (wskazał na biceps), a nie tu: (wskazał na głowem). Wzion wienc w rence swojego wiernego kilofa i zaczon naparzać nim w kamulca. Znaczy siem nie w gladiatora, bo ten by pewno łoddał, tylko w tego kamiennego kamulca, co drogem zagrodził.