Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2023, 23:05   #268
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację



Wyraźnie zirytowany Mikel doskoczył do Umbry, pomimo smoły lepiącej się do stóp. Szybkim i pewnym chwytem przerzucił go przez ramię, prosto na rozgrzaną smołę. W czasie manewru zadał szybkie uderzenie łokciem w żebra maga, a gdy ten już wylądował w przygotowanej przez siebie niespodziance, poprawił szybkim kopniakiem po drugiej stronie. Wtedy zauważył, że coś jest nie tak - to, w co uderzył, nie było słabym, kruchym ciałem starca, a twardą, zbitą tkanką. On sam wydawał się też znacznie, znacznie cięższy, a kiedy uderzył o ziemię, huk był o wiele głośniejszy. Jeszcze dziwniejsza była w tym jego twarz, zupełnie pozbawiona wyrazu, niczym u lalki, a fragment jego szaty zatopił się w podłodze. Kiedy Mikel zdał sobie sprawę z tej iluzji, dostrzegł spoglądające na niego nieruchome oblicze, poznaczone grubymi szwami.

Jace podleciał wyżej rozglądając się magicznym wzrokiem.
Wlatując do pomieszczenia, został niemal oślepiony feerią barw od dziesiątek aur magicznych, jakie zobaczył w tym miejscu. Psionik przywołał pod sufit chmurę hipnotyzujących oparów, tak żeby rozchodziły się one od góry.

~-Gdzie on jest Jace? - zapytał się Rufus telepatycznie, rozglądając się dookoła i jednocześnie zbierając moc do rzucenia zaklęcia przyspieszenia na siebie i obu towarzyszy.

“Umbra” bezskutecznie próbował wyrwać się ze smoły, a Jace usłyszał skandowanie kolejnego zaklęcia - po chwili ze smoły wyłoniły się czarne macki, smagając powietrze i każdego w zasięgu. Rufus zdołał się wyrwać, jedna z nich wystrzeliła w kierunku Jace’a. Chłopak zadziałał instynktownie, przećwiczony w głowie scenariusz w końcu uratował mu życie, pierścień rodowy rozbłysł bladym balskiem, a przed psionikiem pojawiła się blade pole ochronne, które ścięło w pół atakującą mackę.
Schowany w oparach mgły Mikel nie musiał się martwić smołą czy mackami. Miał za to inne zmartwienia - nagle poczuł, jak na jego udzie zaciskają się szczęki, niemal wyrywając kawał mięsa. Odwróciwszy się, zauważył coś, co sprawiło, że przesłaniające widok kłęby tym bardziej go ucieszyły. Obrzydliwe stworzenie było wielkości wilka, i przy kiepskiej widoczności mogłoby przypominać lisa, gdyby normalnymi dla lisów były takie rozmiary, a także placki gołej, jakby doszytej skóry, potężna muskulatura i złowrogi wyraz ogromnej paszczy. Wojownik był jednak zbyt doświadczony by dać się zbić z pantałyku nawet takiej kreaturze i rzucił potwornym lisem przed siebie nad główą fałszywego Umbry, jednocześnie zadając mu kilka szybkich ciosów. Następnie zajął się gaszeniem swoich płonących butów.


W międzyczasie psionik skupił wolę by stać się niewidzialnym. Odleciał poza zasięg macek, szukając Umbry.
~-Mikel dasz radę z tą szkaradą? - Musimy znaleźć maga… - Rufus posłał w kierunku przyjaciela telepatyczną wiadomość a jego oczy rozbłysły światłem kiedy rozglądał się szukając prawdopodobnie ukrytego Umbry. Wleciał w halucynogenną chmurę, ale gdy tylko wciągnął w płuca jej opary, zatrzymał się jak wryty, zafascynowany kolorami.
Zaraz potem został wyrwany z zamyślenia przez jedną z czarnych macek, które oplotły wszystko i wszystkich w praktycznie całym pomieszczeniu. O dziwo, bohaterowie nie usłyszeli, by Umbra rzucał kolejne zaklęcie. Za to lisopodobna bestia, mimo oplątania i oblepienia smołą, próbowała bezskutecznie dziabnąć Mikela. Ten zaś nie próżnował, jedno jego pięść zaczęła nagle płonąć, a druga pokryła się wyładowaniami piorunującej energii. Jednocześnie aktywował moc przyspieszenia jego butów i zasypał "Umbrę" serią ciosów z nadludzką szybkością. Tamten przyjął te ciosy bez słowa, ale jeszcze się poruszał. Przez wciąż istniejące przebranie ciężko było zobaczyć, jak mocno jest ranny.

Jace uznał, że brak zaklęć mógł świadczyć o tym, że mag wreszcie uległ fascynacji. Pozostało tylko wytropienie go. Ponieważ nie atakowały go macki, chłopak zawołał mentalnie.
~ Prawdziwy Umbra jest gdzieś przy ścianach! Macki potrwają dłużej niż chmura, ale przez jakiś czas będzie jeszcze podtruty. Wycofajcie się, niech macki i ogień zabiją przeciwników. ~
Jace poświęcił chwile by zgromadzić magiczną energię i przypomnieć sobie niuanse zaklecia telekinetycznego, którym zamierzał pochwycić wrogiego maga.
Rufus próbował bezskutecznie wyrwać się z uścisku macek, które wciąż go mocno trzymały, łamiąc żebra, podczas gdy pozostałe tłukły o stworzoną przez Jace’a barierę. Gorąca smoła zupełnie oblepiła fałszywego maga, który przestał się w końcu poruszać - jego beznamiętna twarz wpatrywała się prosto w Mikela, który posilił się miksturą leczącą. Wciąż nie było słychać żadnej inkantacji.


Jace przywołał spektralną dłoń, ktora podała Rufosowi i Mikelowi butelkę z lekarstwem przeciwko truciźnie.
Rufus wzywając magiczną moc przodków z bojowym okrzykiem wyrwał się z macek, a następnie wleciał głębiej we mgłę, szukając prawdziwego Umbry. Zobaczył go po chwili, i nieco tego pożałował - zamiast podstarzałego maga zobaczył nienaturalnie rozrośniętego mężczyznę o potwornej aparycji. Ogromne mięśnie na szarej, jakby wykutej z kamienia skórze wyglądały wręcz groteskowo, a efekt potęgowały jeszcze wielkie pazury na dłoniach i twarz „ozdobiona” szczękami niczym u demona. Do tego całość należało pomnożyć kilkukrotnie, gdyż otaczał go mały tłumek iluzorycznych kopii.
Oczy maga, wcześniej rozproszone i otępiałe, zogniskowały się i zabłysły złowrogo, gdy tylko dostrzegł wyłaniającego się z mgły półorka. Uśmiechnał się złowrogo, wypowiedział kilka słów, po czym wziął głęboki wdech i wyrzucił z siebie szeroką strugę kwasu. Bohaterom udało się na szczęście w porę uskoczyć, lecz i tak zostali mocno poparzeni.

Mikel natomiast nie widząc przeciwnika wspomógł się kolejną miksturą leczącą, próbując zająć lepszą pozycję pośród chaosu.

Rufus krzyknął do pozostałych “Umbra jest tam” i rzucił się na potwornego maga, zamachując się swoim toporem, który rozbłysnął purpurową aurą wysysającej życie energii.
Trafienie w maga okazało się jednak niemal niewykonalnym zadaniem - mgła zmniejszała widoczność, a jego skóra okazywała się niesamowicie twarda. Półork miał wrażenie, że go nawet nie drasnął.

Jace zaś wyjął z torby tabliczkę z wybuchową runą, która rzucona magiczną dłonią poleciała w stronę głosu Rufusa. Po chwili Jace usłyszał zaskoczony i bolesny okrzyk zarówno maga, jak i swojego kompana, który padł od siły eksplozji.

- Gratulacje - z mgły rozległ się kpiący głos Umbry - Może dalej też się sami pozabijacie? Mam sporo pracy - Po tych słowach zamilkł, znikając we mgle. Nie wydawał się też rzucać żadnego zaklęcia.

-Wycofaj się paskudku!- krzyknął Mikel do Rufusa. Następnie zręcznie niczym kot doskoczył do schodów omijając zarówno smołę jak i macki oraz wypił ostatnią już niestety leczniczą miksturę.


Rufus czując że tylko nadludzkim wysiłkiem woli zachowuje przytomność, pomknął za Mikelem, zwinnie omijając macki i gorączkowo sięgając po miksturę leczniczą. Zdążył ją dopić, zanim padł nieprzytomny u jego stóp.
Jace, wciąż niewidzialny, zdołał dołączyć do towarzyszy w pomieszczeniu z tubami. Co więcej, zostawił jedną tabliczkę pod dokumentami na biurku w laboratorium i drugą przy tubach z gibberingami.

Uciekających bohaterów odprowadził krótki wybuch kpiarskiego śmiechu.
- A mogliśmy do tego dojść bez rozlewu krwi - po tych słowach nastała cisza.
Mikel wlał miksturę do gardła Rufusa, a następnie zamknął drzwi do pokoju z Umbrą,
~Przyczep te tabliczki tak, żeby musiał je zobaczyć jak otworzyć drzwi.
Wlana prosto do gardła mikstura sprawiła, że Rufus odzyskał przytomność.

--Cholera, co to był za wybuch…. - Rufus rozejrzał się dookoła w zamieszaniu a potem przypomniał sobie, że powinni rozmawiać telepatycznie..
-~Chyba musimy się wycofać, czy macie jakiś inny pomysł? - spojrzał na Mikela który nie był w dużo lepszym stanie niż on.
Mikel tylko pokręcił głową i zaczął jak najszybciej kierować się do wyjścia.
~ Spierdalamy!


 
Lord Melkor jest offline