Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2023, 20:54   #198
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Kiedy Vall niespodziewanie uściskał paladynkę, komunikując jej szczerą radość z faktu, że przetrwała starcie, bardzo ją tym zaskoczył. Jej lica przez chwilę pokrył drobny rumieniec. Mimo to niemal automatycznie odwzajemniła mu się równie czułym objęciem stalowych ramion. Celowo było ono bardzo ostrożne i delikatne, tak by poraniony elf nie odczuł go dotkliwie. Czarodziejowi nie umknął ten urzekający pokaz troski, miał bowiem pełną świadomość, że gdyby tylko chciała, tymi samymi rękami mogłaby bez trudu złamać go wpół.
Cytat:
— Mharcis, powróciłeś z martwych. Sherwyn, Argaen — ulicznik uśmiechnął się do towarzyszy.
Zaklinacz w ramach odpowiedzi pogratulował wszystkim dobrej roboty. Bardka z kolei skinęła porozumiewawczo głową i uśmiechnęła się nieznacznie a przy tym nieco tajemniczo. Elfowi zdawało się, że nie tylko sam fakt wygranej ją ucieszył, ale coś jeszcze. Czyżby widok tego jak bardzo zbliżyła się do siebie para jej przyjaciół?

Cytat:
— Dziękuję, że postawiłaś mnie na nogi. Jestem Twoim dłużnikiem — Mharcis uśmiechnął się do Verny.
Dało się zauważyć, że paladynka naprawdę dobrze czuła się w ramionach Valla, bo z wyraźnym trudem zmusiła do uwolnienia go ze swych objęć. Petarowi odpowiedziała zdawkowo i nieco niewyraźnie, acz uprzejmie:
Cytat:
— To nic takiego. Jesteśmy towarzyszami, a przede wszystkim przyjaciółmi.
Cytat:
— Nadal nie jestem w pełni sił. Być może mógłbym skorzystać z tej mikstury? — stwierdził chwilę później czarnoksiężnik, po czym wskazał na buteleczkę, którą zainteresował się Argaen.
Valdemar właściwie zaczął to proponować, dlatego natychmiast podzielił się zdobyczną miksturą leczniczą ze strażnikiem miejskim.

Drużyna dzieliła łupy po pokonanych kultystach Matki Potworów podług indywidualnych potrzeb i potencjalnie czekających ich wyzwań. Między innymi Sherwynn przypadł w udziale napierśnik Nualii, Mharcisowi pancerz nieszczęśliwie zmarłego Orika, Argaenowi różdżka magicznych pocisków Lyrie, Vernie miecz kapłanki Lamashtu a Vall postanowił zaopiekować się zwojami zabitej przez siebie czarodziejki. Kiedy przyszło zdecydować, co będzie z symbolem bogini demonów, Verna nie musiała nawet wyrażać swego stanowiska. Każdy z góry wiedział, że nie potraktuje pobłażliwie próby kupczenia przeklętym przedmiotem. Nikt, z czystego szacunku, nie śmiałby zrobić jej na złość. Wtedy z rozwiązaniem wyszedł pieśniarz klingi proponując, by symbol przetopić i podzielić na kilka przedmiotów. Tak by przestał istnieć w pierwotnej formie i nigdy nie mógł stać się całością.
— Brzmi jak plan — oceniła przychylnie najemniczka-gawędziarka.
— Na coś takiego jestem w stanie przystać — odezwała się po niej Scarnetti z ledwo wyczuwalną w głosie radością.
Jej twarz jednak wydawała się trochę pozbawiona wyrazu.


„Płacz to nie oznaka słabości. Upór to nie oznaka siły”


W pewnym momencie podczas przeszukiwania pobojowiska i komnaty nastrój paladynki wyraźnie się pogorszył. Stało się to w momencie gdy ku swej trwodze zobaczyła, jak elf szykuje się do tego by przywłaszczyć sobie Łuk Otchłani. Przeklęte narzędzie wysyłające dusze poległych na wieczne cierpienia do krainy demonów i qlippothów. Poczuła wtedy coś jak cierń wbijający się w serce. Przez ostatnie trzy dni prawie straciła siebie. Dla kogoś w jej wieku to była prawdziwa hekatomba grozy, brutalności i cierpienia. Czy była rycerzem światłości, czy nie. Po prawdzie to choć każdy z Bohaterów Sandpoint miał różną wrażliwość, to mimo wszystko widać było, że każdy z nich w tym przypadku przywdziewał do pewnego stopnia maskę. Dla siebie, czy dla innych. Momentami wyczuwało się to w ich unikających spojrzeniach, nierównych oddechach, delikatnych grymasach twarzy. Dlaczego więc Verna miałaby pozostać całkiem obojętna? Ona i pozostali w ciągu niecałego tygodnia ekspresowo musieli dorosnąć. Może i byli pełnoletni, ale wcale nie od tak dawna. Nigdy wcześniej nie zaznali tej strony świata. A teraz wyglądało, że Scarnetti zaczęła tracić jego... Nie, nie mogła na to pozwolić. Ruszyła w kierunku czarodzieja, kierowana zebranym z trudem ostatkiem sił duchowych. Dokładnie w ostatniej chwili powstrzymała go, kładąc mu delikatnie drżącą dłoń na ramieniu.
— Poczekaj… Proszę, nie czyń czegoś, od czego może już nie być odwrotu.
Potem ujęła go z niemożliwym do stłumienia uczuciem za dłoń i powoli odprowadziła na bok. Upewniwszy się, że nikt ich nie może usłyszeć, odezwała się.
— Wiesz, od czasu wizyty w Katakumbach Gniewu w mojej głowie wciąż powtarza się ta sama wizja, wizja raju na skraju upadku — wyszeptała słabym, łamiącym się głosem, zupełnie niepodobnym do starej, dobrej Verny. — Powiedz mi, czy to zwiastowany koniec, czy może czynię bluźnierstwo? Oby Ragathiel mi wybaczył, to chyba efekt całego tego zła i mojego słabnącego oporu. Nie wiem, czuję jakby prawda mnie odpychała, wciąż opierała się memu pojmowaniu... Pewnie jestem bliska załamania — wyraźnie mocniej zacisnęła dłoń, jednak wciąż nie tak, by sprawić ból najdroższemu przyjacielowi. — Vall… ja... — głos na chwilę uwiązł jej w gardle. — Proszę, uwolnij mnie. Cierpię. Daj mi światło... bo tylko ty możesz. Pozostań dla świata, w którym wierzymy w siebie nawzajem. Uczyń to zanim nikłe kroki niepokoju staną się rozpaczą dla nas obojga. Wiem, że pustka podąża za nami, to jak niekończąca się wojna. Ale błagam, wybierz przyszłość, w którą razem chcemy wierzyć…
Spojrzała mu głęboko w oczy. Galanodel dostrzegł w jej własnych zalążki łez.


Mniej więcej w tym samym czasie Sherwynn ujęła w dłoń należący do Nualii medalion z symbolem sihedronu – siedmioramiennej gwiazdy. Wiedziała, że gwiazda ta była kiedyś bardzo ważnym symbolem w starożytnym Thassilonie, ponieważ symbolizowała siedem cnót władzy i siedem szkół thassilońskiej magii. Niestety w danej chwili nic więcej nie mogła powiedzieć. Zwłaszcza o samym artefakcie. Skonsultowała jeszcze swe znalezisko z resztą kompanów, ale żaden z nich nie był w stanie powiedzieć nawet tego, co wiedziała sama. Dlatego szkarłatnowłosa postanowiła przygarnąć przedmiot, by potem dowiedzieć się, jaką ma moc. Wszak zdobyte od Lyrie Akenji księgi mogły zawierać odpowiedź na tę nurtującą zagadkę.

Później uwagę bardki zwróciły zgromadzone na półkach przedmioty. Były to różne święte teksty, zwoje, relikwie i inne przedmioty ważne dla kultu Lamashtu. Na stołach z kolei odkryła notatki Nualii i kilka dzienników.
— Posortowanie tych notatek zajmuje kilka godzin, ale pozwolą nam zagłębić się w umysł Nualii i odkryć jej plany — stwierdziła, przerzucając papiery.
— Tak, zróbmy sobie przy okazji dłuższą przerwę — zaproponowała Shalelu. — Wyleczymy rany i upewnimy się, czy miastu nie grozi jeszcze jakieś niebezpieczeństwo.

Ciężka praca bardki pozwoliła odsłonić przed drużyną całą przeszłość Nualii. Historia jej dzieciństwa zdawała się pokrywać z tymi fragmentami, które zapamiętali na jej temat Bohaterowie Sandpoint. Ciąg dalszy był zaś następujący: biedna Nualia przez wszystkie lata dzieciństwa i adolescencji czuła się bardziej dziwadłem niż młodą dziewczyną, więc kiedy tylko dorosła i Delek Viskanta, miejscowy Waryzjanin, zaczął się do niej zalecać, wręcz wpadła mu z wdzięcznością w ramiona. Świadomi, że jej ojciec nie pochwaliłby związku z Waryzjaninem (chciał, żeby córka pozostała dziewicą, aby mogła wstąpić do jednego z prestiżowych klasztorów Opactwa Wietrznej Pieśni), utrzymywali swój romans w tajemnicy. Spotykali się wielokrotnie w sekretnych miejscach, zaś ich ulubionym był opuszczony tunel przemytniczy pod miastem, który Delek odkrył jeszcze jako dziecko. Po jakimś czasie Nualia zdała sobie sprawę, że jest w ciąży. Kiedy powiedziała o tym Delekowi, ten ujawnił swoje prawdziwe oblicze. Po nazwaniu jej dziwką i nierządnicą uciekł z Sandpoint, zamiast stawić czoła odpowiedzialności i gniewowi jej ojca. Początkowy szok porzuconej Nualii szybko przemienił się we wściekłość. Nie miała jednak gdzie wyładować swojego narastającego gniewu. Dlatego tłumiła go w sobie. Kiedy jej ojciec odkrył, że jest przy nadziei, jego gwałtowna reakcja na uczynioną mu przez nią zniewagę tylko pogłębiła jej poczucie wstydu i gorejącą złość. Ezakien Tobyn zabronił jej wychodzić z kościoła, co wieczór też wygłaszał cierpkie pouczenia i kazał żarliwie modlić się do Desny o przebłaganie za cudzołóstwo. Czyniąc to, nieświadomie podsycał jej wciąż rosnącą nienawiść. Kiedy runiczna studnia w Katakumbach Gniewu ożyła, potężny gniew Nualii stał się magnesem dla jej magii. W siódmym miesiącu ciąży gniewne energie całkiem zalały jej umysł i wpadła w krótkotrwały szał. Później, jeszcze tej samej nocy, poroniła swoje dziecko. Dziecko, którego potwornie wypaczony kształt widziała tylko okamgnienie, nim zbielałe ze strachu położne porwały je gdzieś, aby potajemnie spalić. Dziecko urodziło się straszliwie zdeformowane, ponieważ zostało poczęte w tunelach przemytników pod miastem, w pobliżu ukrytej świątyni Lamashtu (Bogini Potwornych Narodzin). Podwójny szok po stracie dziecka i uświadomieniu sobie, że przez siedem miesięcy nosiła wstrętnego czarta w brzuchu, był dla niej zbyt wielkim obciążeniem. Z powodu doznanej traumy Nualia zapadła w głęboką śpiączkę. Kiedy spała, śniła bardzo niezdrowe sny. Napędzana tłumionym gniewem i skazą Lamashtu, aasmarka popadła w obsesję na punkcie okrutnej bogini demonów i silne przekonanie, że jej nędzne życie zostało jej narzucone przez otaczających ją ludzi. Zaczęła postrzegać swoje anielskie dziedzictwo jako klątwę. Z kolei podstępne sny zsyłane przez demoniczną boginię pokazywały jej, jak wymazać tę skazę ze swojego ciała i duszy, zastępując ją chaosem i okrucieństwem. Kiedy w końcu się obudziła, Nualia była kimś nowym, kimś, kto nie wzdryga się, gdy Lamashtu ją o coś prosi. Dziewczyna bez wahania zatrzasnęła drzwi do komnaty ojca, kiedy ten spał, po czym podpaliła kościół i uciekła z Sandpoint. Miejscowi przypuszczali, że Nualia spłonęła w pożarze, a śmierć ojca Tobyna jeszcze bardziej pogarszała w ich oczach skalę tej tragedii. Jednak Nualia żyła. Uciekła do Magnimaru, gdzie zwróciła się o pomoc do grupy zabójców znanych jako Banda Piłoskórych. Z ich pomocą wytropiła Deleka i brutalnie go zamordowała. Jednak jego śmierć nie zaspokoiła jej żądzy zemsty. Sandpoint i jego znienawidzeni mieszkańcy wciąż żyli. Widząc pokrewną duszę w torturowanej przez wspomnienia kobiecie, tajemniczy przywódca Bandy Piłoskórych wręczył Nualii medalion z wyrzeźbioną siedmioramienną gwiazdą zwany „Sihedronowym Medalionem”. Nualia dowiedziała się od niego, że ma do odegrania o wiele ważniejszą rolę, a jej sny stanowią rodzaj mapy do jej przeznaczenia. Biorąc tę radę do serca, Nualia wróciła potajemnie do Sandpoint i odkryła, że przyciąga ją ceglana ściana w tunelach przemytników, dokładnie tam, gdzie ona i Delek ongiś poczęli swe zdeformowane dziecko. Nualia zburzyła mur i w ten sposób odkryła Katakumby Gniewu oraz zamieszkującą je czarcicę Erylium, również wyznawczynię Lamashtu. Przez wiele miesięcy Nualia uczyła się pod okiem Erylium. W tym czasie otrzymała również kolejną wizję od Lamashtu – wizję potwornego goblińskiego wilka uwięzionego gdzieś w małej komnacie. Podczas śnienia Nualia dowiedziała się, że to stworzenie to barghest o imieniu Malfeshnekor, który również był jednym z wybrańców Lamashtu. Gdyby znalazła go i uwolniła, nie tylko pomógłby jej dokonać zemsty na miasteczku Sandpoint, ale byłby również kluczem do oczyszczenia jej ciała z tego, co zaczęła postrzegać jako „niebiańską skazę”. Rozgoryczona Nualia w swym szaleństwie zapragnęła stać się jednym dzieci Lamashtu... Przemienić się w potwora.

Przy okazji orzechowooka odkryła, że notatki Nualii zawierają również plany wysłania armii goblinów przeciwko Sandpoint i doszczętnego spalenia miasta. Nie tylko po to, by uczynić z niego ofiarę całopalną dla Lamashtu w nadziei, że przemieni ją w półdemona, ale także w celu zasilenia studni runicznej w katakumbach poniżej. Ze słów lutnistki wynikało, że zapiski szczegółowo opisują, jak sprawić, by pomiot grzechu pojawił się w studni runicznej. A także wspominają, że jeśli ktoś nadmiernie rozszerzyłby zapasy studni runicznej, zostałaby ona dezaktywowana. Według tekstu Nualia nie była pewna, jak można ją ponownie aktywować, kilkakrotnie też podkreślała, że studni runicznej nie należy zbyt często używać. Przynajmniej dopóki Sandpoint nie zostanie zrównane z ziemią, a śmierć setek wściekłych obywateli i goblinów nie napełni studni.

CDN.

 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 19-02-2023 o 18:21. Powód: [fixy post hoc]
Alex Tyler jest offline