Trop urywał się za rogiem drewnianego budynku. Wąsaty wojak szybko pokonał dystans który go dzielił do miejsca, gdzie chwilę temu widział skrawek płaszcza jednego z podejrzanych osobników. W dzielnicy portowej roiło się od magazynów przeróżnych rozmiarów. Mężczyzna czuł jak serce tłucze mu się w piersi, wytężając słuch za "poszukiwanymi". Po dłuższej chwili miał już zrezygnować z dalszych poszukiwań i wrócić do karczmy, kiedy usłyszał ruch za ścianą mniejszego magazynu po swojej prawej stronie. Sekundę później zza tej samej ściany dobiegł go ściszony męski ton.
-...ajcie że… bimy to ci… i szybko. Nie wiemy… kogo… cej tu nie… - szeptał na co odpowiadał mu pomruk kogoś innego, oraz delikatny szmer poruszania się towarzyszący całej sytuacji.
Itkovian przysunął się do ściany magazynu szukając szpary przez którą mógłby zaglądnąć do środka, i spróbować wyłapać coś więcej niż urywki słów.
Na szczęście nie musiał długo szukać. Jedna z desek przybrała kształt zbliżony do banana, dzięki czemu wojak mógł przykładając ucho usłyszeć znacznie więcej i co najważniejsze wyraźniej.
-Pamiętajcie, żadnego plądrowania czy gwałtów!- instruował zachrypnięty głos -Nasze zadanie jest dużo ważniejsze niż chwilowe przyjemności czy drobne błyskotki.!-
-Tak, tak jest…
-Koniec tego pierdolenia… robota czeka. Każdy wie co ma robić, odpalajcie pochodnie i zaczynamy - rzekł a za ścianą zapanował większy ruch.
Widząc nagłe poruszenie Itkovian odsunął się od ściany magazynu, po czym zaczął się rozglądać za miejscem które umożliwi mu dyskretne obserwowanie drzwi.
Wojownik odsunął się i skrył za rogiem magazynu. Z między desek obserwowanej budowli dało się dostrzec słaby blask skrzącego się ognia. Szerokie, przesuwane po żeliwnej prowadnicy wrota lekko się uchyliły i na zewnątrz wyłonił się jeden z członków grupki obserwowanej przez wojaka. Ku zdziwieniu wąsacza okazało się że osobnik był kompletnie nagi, w ręku trzymał tylko rozpaloną pochodnię.
Mężczyzna udał się marszobiegiem w kierunku północnego muru, oddzielającego dzielnicę portową od handlowej. Chwilę później z magazynu wyłonił się kolejny i jeszcze jeden. Każdy bez ubrania. Każdy choć szedł na północ kierował kroki w nieco innym kierunku jakby mieli kilka różnych celów. Kiedy piąty i ostatni jegomość opuścił kryjówkę, w magazynie zapanował totalny mrok i cisza a Itkovian wciąż nie mogąc wyjść z szoku musiał błyskawicznie podjąć decyzję którego z mężczyzn chce śledzić.
Nie zastanawiając się długo ruszył w pościg za ostatnim z mężczyzn. Podążał za blaskiem pochodni przemykając przez ciemne uliczki, zastanawiając się dokąd zmierza śledzony i czemu ma służyć to jest nagi.
Wojak minął po drodze kilku przypadkowych mieszczan, którzy zdawali się być równie zdziwieni jak i sam Itkovian. Co gorsza nigdzie w zasięgu wzroku nie było widać żadnego strażnika miejskiego, a więc najprawdopodobniej wszyscy lub przynajmniej większość udała się na pomoc do sąsiedniego miasteczka.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |