Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2023, 07:42   #5
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wąsaty mąż biegł ukryty w mroku uliczek i przestrzeni między magazynami. Już po kilku chwilach dotarł na skraj dzielnicy portowej, gdzie pod murem oddzielającym tę część Targos od części handlowej znajdowało się kilka drewnianych chat. Nagi osobnik podbiegł do jednej z chat, zdecydowanym ruchem ręki wyrwał okiennicę I cisnął do środka płonącą pochodnię. Płomienie momentalnie zajęły wnętrze chaty, czemu towarzyszyły krzyki mieszkańców. Człowiek nie czekając na rozwój wydarzeń, wskoczył na drewniana beczkę w której ktoś trzymał deszczówkę, a następnie wspiął się na dach podpalonego domostwa.
Przez chwilę Itkovian myślał że to jakieś szaleństwo. Nagle gdzieś nieopodal rozległ się krzyk kobiety, a po chwili krzyki dało się słyszeć jeszcze w kilku innych miejscach dzielnicy portowej. Tym czasem nagi osobnik wspiął się z dachu chaty na mur oddzielający dzielnicę portową od handlowej…
Wąsaty jegomość wyobraził sobie skalę zniszczeń które będą następstwem tych pożarów.

-To jakieś szaleństwo - wydukał z siebie Itkovian widząc szybko rozprzestrzeniający się ogień. Oderwał wzrok od płomieni i spojrzał w stronę człowieka który to zrobił.
Ten nawet się nie zatrzymał, pędził po murze na złamanie karku. Pokonał kilkanaście metrów po czym raptownie skręcił w lewo.
Itkovian widział już tylko jak osobnik runął w mrok, znikając po drugiej stronie muru, zaczął szybko rozważać możliwości. Wiedział że nie zdoła wspiąć się tak szybko i sprawnie jak podpalacz. Ocenił odległość od najbliższej bramy oraz drogę dzielącą ją od miejsca gdzie zniknął mu z oczu jegomość, po czym ruszył biegiem wzdłuż muru. Po krótkiej chwili wystrzeli zza bramy po drugiej stronie murów i nie zatrzymując się zaczął się rozglądać się za podpalaczami.
Płomienie powoli zaczynały przeskakiwać na kolejne budynki a czarny jak smoła dym unosił się ku niebu oznajmiając mieszkańcom Targos, że coś złego dzieje się w obrębie dzielnicy portowej. Itkovian biegł ile sił w nogach żeby nadrobić znacznie dłuższy dystans który trzeba było pokonać droga przez bramy. Dzwony z wieży w ratuszu znów zabrzmiały ostrzegając miejscowych o niebezpieczeństwie.

-Pożaaar!- krzyknął ktoś w uliczce, czemu zaczęły wtórować krzyki w innych kilku miejscach. Itkovian dostrzegł nagiego osobnika na końcu ulicy, choć nie był to ten, którego ścigał wcześniej. Mężczyzna nie zwalniając kroków nagle jak za sprawą czarodziejskiej różdżki przeobraził swoje ciało w potworną hybrydę człowieka i wilka.
-Likantropy…- syknął Itkovian mimowolnie uświadamiając sobie w jak wielkim niebezpieczeństwie się znalazł. Wyjaśniło się też czemu mężczyźni porozbierali się do naga.
Zaczął się powoli wycofywać, licząc na to że hybryda go nie zauważy. Dotarł na róg najbliższego budynku, przyparł do ściany i zaczął uspokajać oddech. Wziął kilka głębszych wdechów, po czym wychylił się zza krawędzi sprawdzając czy stwór nie zmierza w jego stronę. Gdy już upewnił się że ma wolną drogę ruszył pędem w stronę garnizonu. Biegł tak przez kręte uliczki cały czas oglądając się za likantropami, gdy nagle za jego plecami rozległo się wycie. Nie odwrócił się już tylko podkręcił tempo. Wystrzelił zza rogu budynku, a jego oczom ukazał się znajomy budynek. Wparował do środka garnizonu po czym zatrzasnął za sobą drzwi.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline