Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2023, 21:36   #168
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 46 - 2520.05.15 abt (2/8); ranek

Miejsce: Góry Środkowe; pd-wsch rejon; dolina Steinwald - Zelbad; 3 d na wsch od Steinwald
Czas: 2520.05.15; Aubentag (2/8); ranek
Warunki: - na zewnątrz: jasno, powiew, pogodnie, zimno


Grupa powrotna



- Petra! Stój! Zaczekaj! - postać na koniu krzyknęła zaskakująco kobiecym głosem. Co mogło dziwić biorąc pod uwagę, że zamiast głowy Inez miała jakąś wyszczerzoną czaszkę maszkarona z gorejącymi piekielnym ogniem oczodołami. Straszne! Gdyby Greta nie rozpoznała konia no i sukni Inez to można by pomyśleć, że to jakaś maszkara na koniu wjechała w te gobliny zaraz za swoją kamratką. Pierwsza bowiem w tej odsieczy pojawiła się Petra. Wjechała z impetem w ten goblińsku krąg wprowadzając w nim zamieszanie. Gobliny wrzasnęły, zaskrzeczały i zasyczały ni to z gniewu ni zaskoczenia albo może strachu. Gdy wysłanniczka margrabiego zastopowała tak mniej więcej chociaż konia, uniosła i wycelowała swoją kuszę cał okazał się celny. I to jak! Bełt z tych dwóch czy trzech dziesiątek kroków miał ogromną siłę przebicia, w końcu była to broń pomyślana do przebijania opancerzonych przeciwników. Gobliny nie miały pancerzy a tym razem bełt trafił jednego z jeźdźców tuż pod szyję. Siła uderzenia była tak duża, że wyleciał między łopatkami w krwawym rozbryzgu i skrzeku spadającego z siodła goblina. Zanim reszta zdecydowała się co zrobić do Petry dołączyła Inez z tą przerażającą projekcją zamiast głowy. Tego widocznie goblinom było zbyt wiele bo rozproszyły się do reszty i prysnęły stąd. A już w oddali majaczyły sylwetki nadbiegających górali. Na piechotę nie byli tak szybcy jak obie niedawno mianowane szlachcianki co były konno więc dopiero nadbiegali. Zaś Petra nie miała okazji ani za bardzo możliwości aby konno przeładować kuszę ale wsadziła ją w olstro przy siodle a sama dobyła nadziaka i ruszyła za uciekającymi goblinami. Inez nie bardzo wiedząc co zrobić ruszyła za nią.

Bo widocznie goblińskie wrzaski i odgłosy walki ściągnęły je tu obie tak samo jak nadbiegającego Eryka z chłopakami. Bo Grecie i Lotharowi nie udało się przekraść do swoich. Lothar zrozumiał co mu pokazywała i skinął głową. Jak mu wskazała objeżdżające ich sylwetki to też trzymał łuk w pogotowiu. Dał znać aby szła pierwsza i sprawnie wracali do głównej grupy. Ale chyba gobliny albo ich dostrzegły jak się przemykali a może od początku ich wypatrzyły i tylko starały się wziąć w okrążenie odcinając ich od głównej grupki. Bo jak zorientowały się, że dwójka zwiadowców wraca do reszty to odrzuciły te podchody, zaskrzeczały coś bojowo i ruszyły w ich kierunku. I tak jak podejrzewała Greta to nie były wszystkie. Łącznie atakowało ich chyba z jakieś pół tuzina. I jechali na jakichś gigantycznych pająkach! O tym, że goblinom zdarza się jeźdźcić na wilkach to już słyszała a pod Lenkster pewnie też tak było bo w tych jaskiniach znaleźli przecież zdegenerowane i zaszczute wilki jakich zielonoskórzy używali do walki. Ale o pająkach to do tej pory nie słyszała. A teraz na nich pędziły!




https://i.imgur.com/LRqw1F4.jpg


Jednak nie dotarły do nich. Trzymały dystans kilkudziesięciu kroków, jeżdżąc między drzewami, wyjąc dziko i strzelając z łuków do dwójki zwiadoców. Wyglądało na to, że nie byli najlepszymi strzelcami ale nadrabiali ilością. Wzięli ich w coś w rodzaju ruchomego kręgu więc z którejkolwiek dwójka pieszych łuczników by się nie kryła za jakimś drzewem to zawsze z innej była odsłonięta na świszczące pociski.

- Nie uciekniemy im! Musimy wytrwać! Eryk na pewno nam pomoże! - krzyknął Lothar do swojej partnerki po czym widząc, że i tak są w okrążeniu posłał pierwszą strzałę. Rzeczywiscie gdy podchody się skończyły to zrobił się taki tumult, że ci z większej grupy powinni to usłyszeć. I trzeba było mieć nadzieję, że przybędą z pomocą. Do tego momentu jednak musieli wytrwać w tej strzeleckiej wojnie.

Wcale się tak łatwo nie strzelało. Gobliny na swoich pająkach cały czas były w ruchu, do tego od czasu do czasu zasłaniały ich pnie drzew albo krzaki pomiędzy jakimi przejeżdżali. Ale im z tych samych powodów też powinno to utrudniać trafienie dwójki zwiadowców. Nadal jednak liczebnie stosunek sił nie przedstawiał się korzystnie dla piechurów. Mieli dwa łuki przeciwko jakiemuś pół tuzina goblińskich. Nawet jeśli indywidualnie byli lepszymi strzelcami to zmasowany efekt z wielu stron powoli zaczął przynosić efekty.

Greta posłała kilka strzał ale chyba tylko jedną trafiła w jednego z goblińskich łuczników. Bo ten zaskrzeczał gdy jej strzała utkwiła mu w udzie. Pogroził jej pięścią skrzecząc coś ale chyba to było za mało aby go zniechęcić do dalszej walki. Lothar podobnie, trafił chyba jednego czy dwóch bo też tam któryś zaskrzeczał ale żaden nie rezgynował. Zdawali się być złośliwie świadomi, że są na silniejszej pozycji i, że wkrótce dopadną nowe ofiary. Co miało rację bytu.

Lotharowi miał wojenny fart z początku walki. Bo trafiła go jedna z goblińskich strzał ale na szczęście weszła pod ostrym kątem i ugrzęzła gdzieś pod jego pachą w przeszywalnicy. Potem jeszcze ze dwa razy oberwał ale dość płytko. Strzały zostawiły tylko płytkie nacięcia na udzie czy ramieniu. Potem jeszcze raz gruby kubrak uratował go przed strzałami ale w końcu dostał prosto w brzuch. Zajęczał boleśnie łapiąc się za trafione miejsce. Zgiął się w pół ale po chwili wyprostował. Uniósł łuk i sięgnął do kołczana za kolejną strzałę. Już widać było jak pomiędzy drzewami nadjeżdżają dwie konne sylwetki ale jeszcze trochę trzeba było wytrzymać.

Greta miała podobnie. Ze dwa czy trzy razy strzały wbiły się w jej kubrak, utkwiły w nim, rozszarpały ale wyleciały gdzieś dalej nie czyniąc jej właściwie krzywdy. Ale w końcu i ona dostała strzałą między żebra. Zabolało! Ale na szczęście strzała nie weszła strasznie głęboko i ją to osłabiło i spowolniło. Bolało przy każdym ruchu. Ale dalej była zdolna do walki. Wtedy właśnie na scenę wjechały obie szefowe, jedna z kuszą a druga z przerażającą maską. Jedna trafiła goblińskiego jeźdźca zwalajac go z siodła a bezpański pająk pomknął gdzieś w las a druga siała grozę na każdego kto na nich spojrzał. Do tego dwójka zwiadowców wciąż się odstrzeliwała ze swoich łuków i znów któregoś z pajęczych jeźdźców udało się trafić co zniechęciło go do dalszej walki, zwłaszcza, że było widać już jedną, wystającą z niego strzałę. A jeszcze nadbiegali górale krzycząc aby odwrócić uwagę i może dodatkowo przestraszyć goblinów. Chyba to wszystko razem spowodowało, że tchórzliwe gobliny ustąpiły skoro nie udało się na szybko załatwić sprawy z zasadzki na znacznie słabszą ofiarę. A obie konne pojechały za nimi w pościg.

- Jesteśmy! Już jesteśmy! Trzymajcie się! - krzyczał do nich Eryk biegnąc z chłopakami co sił w nogach. W końcu dobiegli. - Co z wami? - zapytał zziajany herszt widząc wystające z ciał strzały.

Zaraz potem jednak dał się słyszeć nowy rwetest. Jak podnieśli tam głowy to dojrzeli dwie konne szefowe. Jakieś kilkadziesiąt kroków dalej więc w tym pościgu nie zajechały jakoś strasznie daleko. Ale jednak gobliny na pająkach nie tak całkiem ustąpiły. Okazało się, że zaatakowały dwie oddzielone od głównej grupy konne kobiety. Tym razem bezpośrednio a nie za pomocą łuków. Petra i Inez zostały otoczone przez pół tuzina pajęczych jeźdźców. Do tego kilka dalszych krążyło w pobliżu z łukami nie mając już za bardzo miejsca do ataku albo chcąc ostrzelać ewentualną odsiecz.

- Psia krew! Za mną! Nie ma czasu do stracenia! - krzyknął Eryk znów zrywając się do biegu. Co prawda była to taka odległość, że łuk by spokojnie sięgnął. Ale liczne pnie drzew i krzaki ograniczały swobodę celowania. Do tego wszystko się tam kotłowało i ruszało gdy dwie konne próbowały się przebić przez ten domykający się właśnie pierścień okrążenia. Łatwo można było trafić którąś z nich zamiast goblina. Pewnie dlatego Eryk nie chciał ryzykować i pobiegł skrócić dystans.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline