Imbriel parsknęła śmiechem na słowa Marcellusa.
- Bogowie, to najśmieszniejsza rzecz jaką od dawna słyszałam.- Zaniosła się urywanym chichotem, zasłaniając usta dłonią.- Wątek żeński! Dobre, na prawdę dobre, panie bardzie!
Elfka otarła łzę, która ze śmiechu spłynęła na policzek.- A tak na poważnie, to masz rację Avaganisie, że przydałby mu się balwierz. Ja lubię ogolonych mężczyzn.- Imbriel dalej się uśmiechała wesoło.- Ale nie musisz zdzierać mu zarostu ze skórą. To daje bardzo niemiły efekt.
Imbiel pochylając się do przodu na ostatnie słowa Marcellusa potrząsnęła głową.- Chyba cię trochę poniosło, grajku.- Zacisnęła wargi spoglądając na niego spod rzęs.- Nie masz konia i masz bagaż. Myślisz, że co? Będziesz za nami biegł i od czasu do czasu doganiał na popasach?- Politowanie i złośliwość aż skwierczało w głosie Imbriel. Ostatni raz wymalowane powieki mrugnęły, ciemne źrenice spoczęły badawczo na młodym mężczyźnie a umalowane usta wykrzywiły się w czarującym uśmiechu.
- Miło się gawędziło, panie bardzie. Nie powiem, nawet się uśmiałam. Ale przez ciebie...- elfka odwróciła głowę i spojrzała za siebie w stronę Muaraji. Jej głos był obojętny, wzrok skupiony na innych sprawach.- ...Muszę poprawić makijaż.
__________________ Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu.
P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di. |