Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2023, 16:08   #8
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Źle być mogło, w sumie było nie najgorzej... było wspaniale! Może nic nie wyrwał, ale dobrze zjadł i się napił i pogadał. I o to mu chodziło. Nie żeby był wierny swojej partnerce... bo nie był... ale nie samymi figlami i pracą człowiek żyje! Znajomości nowe które poznał mogły się kiedyś przydać...

Ranek

Rano zwlókł się z łóżka przed siódmą. Zegarek biologiczny pracował i nie chciał się oszukać. Dzisiaj? Nie planował nic. Pooglada telewizję, pobyczy się na kanapie, obejrzy Netflixa? Plan jak plan... praktycznie nic nadzwyczajnego i nuuuuudy.

09:37

Wizyta sąsiadki babci? Nie potrafił brać od niej grosza za pierdoły z którymi potrzebowała pomocy, a oferowała $5 i kawę... Pieniędzy nie przyjął. Nie potrafił. To jakby okradać własną babcię. Poza tym, wiedział, że pewnie za jakiś czas przyniesie kawałek placka, czy innej szarlotki... a robiła wypieki wybornie!

Całkiem niezły biznes można powiedzieć i zabrał się za to od ręki, a koty? Sierściuchy go lubiły i on lubił je... dlatego nie mógł pozwolić sobie usiąść, bo pewnie nóż któryś upodoba sobie jego kolana... a tego nie chciał. Jednak wymiękł i najbliższe dwadzieścia parę minut spędził przy kawie z babcią i... kotem na kolanach. Dzisiaj miał się byczyć w ciszy... o, w sumie mógł...

16:23

Siedział na zoomie z dziewczyną, w salonie na lapku. W ten coś jebło i to jebło konkretnie. To nie był wstrząs... bardziej brzmiało to na bombę. Włączył telewizor i załączył wiadomości nie przerywając rozmowy z Moniką...

Minęło parę dobrych minut, aż pojawił się w lokalnej komunikat, a niedługo po nim reportaż na żywo. Uspokoił swoją, że nic się nie stało i że takie rzeczy tutaj to norma, jak trzęsienia ziemi, pożary i powodzie. Ot taka amerykańska specyfika...

Chciała by wracał, że w Polsce nie jest źle, ale on swoje wiedział. Zapewnił, że jeszcze wróci, że ma bilet kupiony na październik i już umówione i potwierdzone wolne u szefa... oraz to, że ma strasznie dużo roboty i musi kończyć.

Nie musiał, ale nie chciał się tłumaczyć z tego, że nie miał żadnego powodu wracać... żadnego, oprócz jej i synka. Żadnego, a wiedział, że na nic zejdzie nakłanianie jej by przyjechała do niego... może później mu się to uda. Teraz? Wiedział, że nie było szans. Za bardzo była zżyta z Polską. Ze znajomymi, z rodziną. Nie to co on...

17:00

Siedział na lapku szukając informacji o tym ruchu co kiedyś zasłyszał. Niestety nie mógł znaleźć numeru telefonu do tego szura jak kiedyś myślał co go poznał przy piwku. To był rasowy Preppers, Mike jakoś tam na imię. pamiętał tylko, że mieszka gdzieś poza miastem i szykuje się na atomową zagładę ludzkości czy inny kataklizm globalny co zredukuje ludzkość do promila... a on był na to gotowy.

On tak, Pyotr nie. Meteoryty nie były codziennością, a jak jeden to czemu nie więcej? Co jeśli leci w ich stronę wielka asteroida, a władze milczą by nie wywoływać paniki? Oni mieli bunkry, a co miał on?

Zatrzymał się nad swoimi myślami i wziął łyk whiskey... zaśmiał się. Brzmiał w swoim potoku myśli jak Mike... ale przecież nic nie szkodziło się szykować, nie?

Jedzenie jeść przed terminem użyteczności, zbierać fanty przydatne przeżyciu które się nie psują... Miał niemałą sumkę na koncie. Tak wysyłał Monice pieniądze na życie, ale i tak sporo mu zostawało. Chciał kupić coś swojego... nawet jakby wrócił do Polski to byłby ustawiony. Gdzieś za parę lat. Tutaj? Może pięć, lub dziesięć i by wszedł w developerkę... a po drodze handel nieruchomościami? Kupić gruzowisko i odpicować... taki był plan... za parę lat by mógł spokojnie w to wejść, a teraz?

Teraz srał w gacie i nie mógł przestać myśleć o tym co mówił Mike, więc przeglądał strony o prepperstwie... drogi biznes, nie ma co. Bardzo drogi. Szczególnie jak chciałoby się mieć coś poza miastem...

Zdecydował się więc odwiedzić Earthquake Store przy 675 S. Glenwood Place Burbank, CA 91506 i tam kupić jednoosobowego taktycznego bug-out baga, oraz jeden zapas survivalowego żacia Mainstay 2400 i dwie paczki Mainstay-owej wody... dobre $500, ale co z głowy to z serca... a to ponad rachunek za uzupełnienie żacia w lodówce na przyszły tydzień!

Poza tym, coś mu świtało, że federalni zalecali dwutygodniowe zapasy żarcia i wody? Nie był pewny... chyba tak. Zresztą, był dedykowany sklep, więc pewnie tak. Zdecydowanie, a takich sklepów jak ten i do tego ze sprzętem było w mieście na pęczki. Czytać, może to było modne? Pewnie tak, bo inaczej nie opłacałoby się im otwierać sklepu! Po drodze? Uzupełnić paliwo w baku do pełna zapasowym kanistrem i uzupełnić go.

Potem? Potem był gotowy na wszystko. Dosłownie, choć korciło go rozbijanie się po księgarniach w poszukiwaniu jakiś książek to z doświadczenia wiedział, że rząd federalny działał sprawnie i nie trzeba było szaleć. Czyli odpuścił polowanie na książki, bo jak by inaczej. Nawet jeśli leciała na nich asteroida czy inny meteor to przecież nie będzie co po nich zbierać!

Musiał znaleźć numer do Mike'a... gość, może i szur, ale zdawał się mieć łeb na karku. Co to tego nie miał wątpliwości. Jednak, skoro nie miał go w telefonie... to pewnie zabij przepadło i nici z odnowienia kontaktu. Co nie byłoby dziwne... pomysł gościa, że trzeba również być przygotowanym się na apokalipsę zombie, bo rząd w tajnych laboratoriach tworzy wirusa by pokonać rusków, ale znając podejście do bezpieczeństwa wypłynie i nas zarazi, a nie rusków czy chińczyków... albo to ze sztuczną inteligencją i jej bunt... cóż, szur... no i ciągle używał starej dobrej Noki 3310... bo Wielki Brat patrzy!

Może powinien wypłacić część gotówki z banku? Co prawda nie była to "twarda waluta" jak to mawiał Mike... ale co jeśli będzie black-out, czy inna flara słoneczna i padnie system bankowy? Dwa tysiaki pod ręką powinny całkowicie starczyć...

Mniejsza!

Potem? Partyjka wieczorem, czy kilka, pokera z kumplami z roboty. Dzisiaj gościli u Irvina. Ponoć żona z dzieciakami wyjechała do teściowej w San Diego... będzie się działo! Zapijanie, karcioszkowanie i bogi jedynie wiedzą co jeszcze!
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 07-03-2023 o 18:45.
Dhratlach jest offline