Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2023, 12:01   #4
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
Cytat:
18 grudnia

Kiedy rozległ się dzwonek Joel Larsen wszedł do klasy. Jak zwykle schludnie ubrany, w koszulę z krawatem, ciemne dżinsy i trampki converse’a, poruszał się energicznym krokiem. Nie przypominał innych nauczycieli, wypalonych, zgnuśniałych i obojętnych. Sprawiał raczej wrażenie faceta, który za chwilę wskoczy na stół, poluzuje krawat, rozmierzwi włosy i zamieni w wokalistę Sex Pistols. Nic takiego się nie wydarzyło, ale rozmowy w ławkach ucichły. Nikt nie bawił się telefonem, nie rzucał papierkami ani nawet nie żuł gumy. Joel chciał by zajęcia z literatury stały się dla dzieciaków czymś więcej niż realizowanym punkt po punkcie programem departamentu edukacji. Z równą pasją analizował wiersze Walta Whitmana co teksty Kurta Cobaina, na równi stawiał powieściowych klasyków z JK. Rowling, Suzanne Collins czy V.E Schwab, wymieniał polecajkami i nie uciekał od trudnych pytań. Czasem, w lepsze dni wierzył, że łączy go z nimi jakaś więź, i gdy skończą liceum, będą go ciepło wspominać. Ale zaraz potem umysł zatruwała ta najczarniejsza z myśli, skaza jaką został naznaczony. Nikomu nie można ufać. Twarze to tylko maski a uśmiechy to sztylety wycelowane w plecy. W każdym słowie może kryć się trucizna. Dlatego Joel zawsze trzymał gardę.
- To ostatnie zajęcia przed przerwą świąteczną, więc dzisiaj to wy wybieracie temat lekcji. O czym chcielibyście pogadać? – zwrócił się do klasy zakładając ręce na piersi i opierając swobodnie o blat biurka.
- Horrory! – krzyknął ktoś z końca sali.
- Slashery! – dopowiedział Chris Turner, który natychmiast podchwycił temat, a oczy mu roziskrzyły jakby właśnie znalazł swój wymarzony prezent pod choinką.
W sali rozległ się pomruk aprobaty. Jedynie Gwen Ferguson stanęła w opozycji do życzeń kolegów.
- To zajęcia z literatury Chris. Nikt nie pisze książek o świrach mordujących ludzi, jednego po drugim.
Nauczyciel uśmiechnął się kącikiem ust.
- Taka jesteś pewna Gwen? A kto wymyślił twoim zdaniem slasher?
Zanim dziewczyna zdążyła się wykazać, w paradę wszedł jej Chris. Było oczywiste, że zna odpowiedź na to pytanie. A przynajmniej tak mu się zdawało.
- To proste. Mario Bava. W 1971 roku nakręcił „Krwawy obóz”.
Joel pokręcił przecząco głową wydając z ust dźwięk maszyny ogłaszającego złą odpowiedź w teleturnieju.
- To może Alfred Hitchock? - próbował zgadywać dalej chłopak.
- Nawet nie jesteś blisko.
Joel poszedł do tablicy, wziął kredę a potem kreślił kolejne litery aż utworzyły pełne imię i nazwisko.

AGATHA CHRISTIE


- Kto z was zna, a może czytał „I nie było już nikogo”? - rzucił pytaniem odwracając się z powrotem do klasy.
- Chodzi panu o „Dziesięciu małych murzynków”?
- Tak, to ta sama książka, choć tytuł z wiadomych względów zmieniono. Opowiada o dziesiątce pechowców uwięzionych na wyspie z mordercą, który eliminuje ich jeden po drugim, inspirując się starym dziecięcym wierszykiem.
- I pewnie jak zwykle przeżyła jakaś dziewica. Każda final girl to dziewica – parsknęła Nicole Graham, zajmująca miejsce w ławce obok Gwen.
- Może w latach osiemdziesiątych. Teraz jak chcesz przeżyć spotkanie z mordercą, musisz mieć ciężkie traumy – najwyraźniej Chris próbował się zrehabilitować za złą odpowiedź i udowodnić raz na zawsze, że to on jest największym specjalistą od slasherów.
- Myślę, że życie jest bardziej skomplikowane by kwestię przetrwania sprowadzać do kwestii seksualności czy trudnych doświadczeń życiowych – stwierdził Joel.
- To co pana zdaniem powinno decydować o przetrwaniu?
- To co czyni gatunek ludzki wyjątkowym i niepowtarzalnym. Determinacja. Kreatywność. Spryt. Takie cechy może posiadać królowa balu maturalnego albo kapitan drużyny futbolowej a niekoniecznie dziewica czy straumatyzowany osobnik po przejściach.
- Więc dlaczego zawsze w tych durnych filmach jest inaczej?
- Ponieważ pewne archetypy łatwiej prowadzić przez rytuał przejścia i osiągnąć na końcu katharsis. Bohater opowieści jest symbolicznym przedstawieniem nas samych a my chcemy wierzyć, że jesteśmy niewinni albo potrafimy pokonać własne słabości i stawić czoła przeciwnościom. Ale tak jak mówiłem, życie jest bardziej skomplikowane i ma wiele warstw. Nikogo z nas nie da się wcisnąć w sztywne ramy. Każdy ma szansę spotkać swojego osobistego potwora, przegrać z nim albo zwyciężyć.
- A pan już jakiegoś spotkał?
To pytanie było jak cięcie nożem. Szybkie, precyzyjnie i głębokie, przecinające nerwy, wchodzące w kość. Joel nie był na nie przygotowany, nie zdążył się osłonić i wspomnienie wylazło na wierzch, niczym wygłodniały trup wygrzebujący się z cmentarnej mogiły. Frank, nowy chłopak jego matki był miłym facetem. Ale poczciwa, życzliwa twarz niespełnionego pisarza okazała skórą węża, którą zrzucił gdy pięciolatek w tamten świąteczny dzień wylał kompot z suszu na WAŻNE papiery. Sarah Larsen śniła swój heroinowy sen i nie słyszała krzyków syna, gdy mężczyzna zadał pierwszy cios. A potem kolejny, i kolejny. Im głośniej Joel płakał, tym mocniej Frank go bił. Na koniec chwycił jego wątłe szczupłe ciałko i roztrzaskał głowę chłopca o ścianę uciszając go na dobre. Pamiątką po tamtej nocy był aparat słuchowy, który teraz nosił teraz nauczyciel i garda trzymana by unikać kolejnych ciosów. Uniki wpędziły go w samotność, a samotność w depresję.
Żaden z uczniów nie wiedział, że to ostatnie zajęcia, które poprowadzi dla nich Joel Larsen.
Nauczyciel tak jak Frank Garratty potrafił wchodzić w różne skóry. Jego uśmiech i energia były jak sztuczki iluzjonisty. Na scenie działa się magia, lecz to co prawdziwe pozostawało głęboko ukryte przed wzrokiem widowni.
A prawdziwe było tylko to, że Joel od dłuższego czasu jest pusty i martwy środku.
- Nie – skłamał na zadane wcześniej pytanie - Ale wszystko przed mną Chris. Gdy już go spotkam, życz mi powodzenia.




[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=OJ62RzJkYUo[/MEDIA]
Iva, Barry, Jake, wiem, że jesteście na mnie wściekli bo zepsułem wam wyjazd. Przepraszam. Należą wam się słowa wyjaśniania, ale w sumie nie wiem co napisać. Od dawna czułem jakbym gdzieś dryfował i nie mogę znaleźć brzegu. Próbowałem, ale to co siedzi mi w głowie uczepiło się i wciąga pod powierzchnię a ja nie mam siły już z tym walczyć. Nie chcę się dalej oszukiwać. Zaakceptowałem to, że jestem jednym z tych ludzi, po których nie należy się spodziewać niczego dobrego. Nie pozostawią nic po sobie i zajmują tylko tlen. Nie chcę się już męczyć sam ze sobą, dlatego musiałem to przerwać.
Wybaczcie.

Iva, jeśli to możliwe, proszę by moje ciało skremowano, prochy możesz rozrzucić w miejscu, które uznasz za stosowne. W kuchni, w szafce nad kredensem znajdziesz 1227 dolarów, to powinno pokryć koszty pogrzebu.

Joel
Kiedy Joel skończył pisać list poczuł kojący spokój. Zamieć szalała za oknem, wiatr uderzał wściekle w szyby wyjąc jak potępieniec, ale on już się nie bał. Nienawidził śniegu tak jak zwierzę nienawidzi ognia, lodowata biel wysysała z niego resztki życia jakie mu zostało. Dla niego zima nie była metaforą śmierci, ona była śmiercią, w swej czystej postaci. Przypominała rzeczy, których nie chciał pamiętać, dręczyła, prześladowała, bawiła jak kot z myszą, zanim ten wbije w nią swoje zęby i udusi. Pensjonat „Czysty śnieg” wydawał się leżeć w samym sercu zimy, niczym zbudowany z lodu Mordor, otoczony śnieżnymi kłami. To właśnie tutaj Joel postanowił przerwać swoje krótkie życie. Wszystko co miał do powiedzenia zostawił na kartce, zapisane schludnym pismem. Ręka ani razu mu nie zadrżała. Od spotkań na stołówce wykręcił się bólem głowy i chęcią drzemki. Wiedział, że część osób została na dole próbując łapać zasięg w telefonach. To było mu na rękę, nawet jeśli znajdą go nie dadzą rady sprowadzić pomocy. Wszystko się skończy tu i teraz, już niedługo.

Mężczyzna włączył z powrotem aparat słuchowy. Wcześniej nie chciał by coś go rozpraszało gdy kreślił ostatnie w życiu słowa. Dźwięki stały się wyraźnie, wicher zawodził upiorną pieśń. Joel podszedł do okna i wyjrzał prosto w białą otchłań. Ciężkie płaty śniegu wirowały w powietrzu, uderzały o szybę jakby próbowały wedrzeć się do środka i zamienić przytulny pokój w kolejną zaspę, pod którą nie ma prawa istnieć żadne życie.

Leki leżały na łóżku, kilka opakowań najmocniejszych barbituranów. Rozsypał je, ale nie poczuł nic, serce nie zabiło mu mocniej, za skroniach nie wystąpił pot. To go utwierdziło w przekonaniu, że wszystkie blokady zostały już zdjęte. Natura wyposażyła każdy gatunek w instynkt przetrwania, najsilniejszy z możliwych popędów, ale ludzie potrafili obejść zabezpieczenia, przełamać pierwotny lęk przed nicością i Joel był najlepszym tego przykładem.

Przez jakiś czas z jedną blokad była Iva. Gdy zachorowała przenieśli go do innej rodziny zastępczej co przyjął z ulgą. Wstydził się tego uczucia, ale nie potrafił przyglądać się jej cierpieniu, miał swoje własne demony. Dla Ivy próbował żyć dalej, tyle i aż tyle. Gdyby wtedy podjął pierwszą próbę, mogłoby to osłabić jej własną wolę walki. A tego potrzebowała najbardziej by przetrwać nowotwór. To dzięki niej poznał parę lat później Barrego i Jake’a. Jake też miał swoje blizny i radził sobie w życiu znacznie lepiej niż Joel, stanowiąc wzorzec dla nauczyciela. Dzięki niemu przez jakiś czas wierzył, że może pokonać mrok, zapomnieć, o zimie, świętach, o tym co mu odebrał Frank Garratty, niewydarzony pisarz bez debiutu i niedoszły dzieciobójca. Przeciwieństwo tego oprawcy stanowił Barry Ratcliffe. Nie tylko wydawał powieść i miał prawdziwy talent, ale roztaczał ciepło, które rozpędzało chłód, towarzyszący od dziecka Larsenowi. Ich rozmowy o literaturze, o sztuce i życiu zawsze były inspirujące.
Tworzyły największą z blokad.

Do czasu gdy pewnego dnia nie ujrzał Kate Anderson. Właśnie odebrał zamówienie z baru i się odwracał, gdy stanęła tuż za nim. Zamarł z butelką Heinekena w ręce, jej uśmiech obezwładnił go jak środek paraliżujący. Powiedziała coś do niego a on odpowiedział i zaśmiała się z jego żartu. Odszedł do stolika Ivy doświadczając silnego deja vu. Miał pewność, że zna tą kobietę, choć nigdy wcześniej się nie spotkali. Namacalnie doświadczył istnienia równoległej rzeczywistości, sięgnął po wspomnienie, które do niego nie należało. Do dzisiaj w to wierzył. Kate okazała się żoną architekta Toma Andersona, znajomego Ivy. Stała powodem, dla którego Joel codziennie rano wstawał z łóżka. Katie, jego ostatnia blokada. Miała być tutaj razem z nimi w „Czystym śniegu”. Gdyby tak się stało, pewnie by zrezygnował ze swoich zamiarów. Bez niej śnieżyca za oknem przytłaczała jeszcze bardziej.
Joel przestał stawiać opór.
Połknął pierwszą pigułkę, potem sięgnął po następną.
 
Arthur Fleck jest offline