Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2023, 09:24   #2
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Zakapturzona postać kijem otworzyła przegniłe drzwi meliny, w której akurat dekował się Waldemar. Sam zainteresowany nie zwykł używać zamków, bo w biznesie, w którym działał ludzie i tak nie szanowali niczyjej prywatności. Miał jakieś tam oszczędności, które trzymał w banku, ale większość kasy inwestował we wszędobylską korupcję. Spokój dało się kupić i właśnie taki handel Waldemar lubił najbardziej. Chwilowo działał jako pomocnik medyka i nawet coś tam łapał z tej całej medycyny, a i rachować nauczyli go na studiach, ale żak z niego był marny. Rzadko kiedy miał czas na popijawy z innymi żakami, a jedynie raz na jakiś czas odwiedzał z nimi burdele, żeby nie wyjść na kogoś dziwniejszego niż był w rzeczywistości. Sporo osób zresztą podejrzewało, że Waldemar jest półświadkiem półświatka - osobą, która coś tam wiedziała o przestępczości, ale nie do końca. Faktem było, że Waldemar był pełną gębą rzezimieszkiem, jednakże rzadko kiedy sięgał ku przemocy, choć byk był z niego niemal od urodzenia. Czasem wydawało się, że źle wybrał fach, bo przecież więcej mógł zarobić na rozbojach. Za rozboje jednak łatwo było stać się banitą, a jeszcze łatwiej trafić na stryczek. Zdecydowanie wolał robić z trupami.

Zresztą i teraz obok jego barłogu leżał worek ze śpiącą królewną. Jej blond włosy i ostre rysy sugerowały północne pochodzenie, a pełne uzębienie uprawdopodabniało szlachectwo. Jedynie jakby ktoś zajrzał pod jej sukienkę to zobaczyłby, że została wypatroszona od dołu. Być może chodziło o usunięcie dziecka nienarodzonego, a być może to nieudana operacja na odbytnicy (z wycięciem jelit, wątroby i żołądka) - w każdym razie słodko sobie leżała pod trzema brudnymi szmatami spod których wystawał tylko loczek włosów.

Przybysz rozejrzał się po melinie i zobaczył niewielką, przegniłą komodę z ubraniami Waldemara, blat stołu leżący w końcu, a także krzesło bez nóg i dwa krzesła z nogami. Obraz nędzy i rozpaczy uzupełniało wiadro ze szczynami stojące w kącie i usypana ze szmat górka w drugim kącie. Sam barłóg Waldemara w większości składał się ze szmat uzupełnionych kilkoma workami, a w tym pościelą wypełnioną pierzem. To ostatnie było bodajże najdroższym elementem wyposażenia tej meliny. Oprócz tego pod ścianą leżały kilof, szpadel, duże worki (starannie złożone w odróżnieniu od szmat), miecz, pałka i niewielki woreczek z monetami.

Przybysz zdjął kaptur odsłaniając oblicze mężczyzny w średnim wieku ze starannie przyciętą brodą i jeszcze staranniej ułożoną fryzurą.
- Nie śpię. - odezwał się Waldemar wciąż leżąc w barłogu, ale gdy otworzył oczy to wstał na równe nogi. Był w ubraniu. - Nadradca Gebhard. Cóż Pana sprowadza w me skromne progi? - zapytał z uśmiechem na co przybysz odpowiedział
- Johann i Gertruda nie żyją. - nadradca pochylił się nad śpiącą królową i odsłonił jej twarz i tułów - Ładna. - podsumował dotykając jej policzków, nosa i piersi. Waldemar powstrzymał obrzydzenie. Powinien już przyzwyczaić się do różnych dziwactw swoich klientów, ale jednak te seksualne dziwactwa wciąż wywoływały w nim z trudem maskowaną odrazę.
- Sam Pan ją zabierze? - zapytał przerywając niezręczną ciszę, a zgodnie z oczekiwaniem nadradca odpowiedział:
- Sporo dopłacę za transport. Podwójna stawka.

Waldemar zgodził się.
 
Anonim jest offline