Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2023, 13:03   #2
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Pogoda zepsuła Tupikowi plany wczytania się w poważną choć niezbyt grubą lekturę którą zawinął ... to znaczy wypożyczył z biblioteki Lorda. Musiał coś zrobić z starymi przyzwyczajeniami w myśleniu i mowie które wszak nowo upieczonemu szlachcicowi już nie przystawały. „ Sztuka myślenia stoicyzmem zwana” – zawierała całkiem zacny zbiór i zasób przemyśleń które sprawiały że niziołek miał nad czym się głowić podczas podróży. Nie mogąc czytać, ani tez zbytnio rozmawiać – bo jak tu zagajać do innych kiedy deszcz po twarzy chłoszcze, rozmyślał właśnie nad przeczytanym zagadnieniem „Bogactwo jest niewolnikiem mędrca i panem głupca” – w którym miejscu sam się znajdował ?

Odkąd pamiętał gonił za dobrobytem i tylko gdzieś w oddali, w tyle głowy przewijały mu się obrazki których nigdy nie zaznał, sielskiego spokojnego życia , w wiosce niziołków, oddalonej od zgiełku świata i jego niebezpieczeństw, poranne śniadania, wylegiwanie się na słońcu , zabawy przy okolicznej rzece… Nawet nie wiedział jak może to sobie wyobrażać , gdyż takie życie było dla niego czymś zupełnie obcym i nieznanym. Odkąd pamiętał walczył o przetrwanie a jedyną zmienną jaka pojawiała się w jego życiu to coraz większy status i majętność – niemniej ani jedno ani drugie walki tej nie przerwało, co najwyżej wydźwignęło ją na inny poziom. Teraz już walczył nie tylko o przeżycie, ale i o utrzymanie tego co zdobył. Zaiste , coś było w tym całym stoicyzmie…

Gdy w końcu wkroczyli do „Ostoi” towarzysze podróży mogli z większa dokładnością przyjrzeć się Tupikowi który dotychczas skrywał się przed deszczem pod płaszczem podróżnym. Pancerzyk z Sigmar wie czego osłaniał małego podróżnika , wyglądało to na skórę z jakiejś łuskowatej bestii i zasadniczo chroniło całe jego małe ciałko. Postój w karczmie dawał możliwość przebrania się w coś bardziej wygodnego gdyż w bardziej bezpieczniejszych okolicznościach nosił ubranko eleganckie , szykowne, kosztowne, choć nie narzucające się przepychem. Wolał nie kusić złego i nie być obrabowanym tylko z powodu swego ubioru, a jednak musiał też podkreślać i bronić swego statusu.

Pierścień herbowy , tuba z papierami oraz mieczyk w pochwie i całkiem spory bagaż podróżny mieszczący się w torbie na ramieniu i plecaku dodawały reszty , przewieszona przez plecy tarcza ( tak samo pokryta łuską ) nieco przeszkadzała ale była na tyle sprytnie przytroczona do plecaka, że nie aż tak bardzo. Słowem wyglądał niczym mały zbrojny potworek – gdyby nie płaszcz który zwykle skrywał cały ów pancerz, lub luźna tunika którą alternatywnie przewieszał przez siebie ( gdy nie było deszczu ) Tupik doskonale wiedział , że w tych niespokojnych czasach – po prawdzie innych nie znał – musi być przygotowany na odparcie wroga , bo tych zwykle nie brakowało. Ostoja zdawała się być miłą odmianą , przynajmniej z tego co wcześniej słyszał ( dobrze wiedział jednak że pozory potrafią mylić ) z całą pewnością miała stanowić miłą odmianę od dotychczasowych posiłków, wręcz marzył o ciepłym dobrze przyprawionym gulaszu , pajdzie chleba i odpoczynku przy palenisku z kuflem piwa. "Kto pierwszy ten lepszy" - pomyślał przekraczając progi karczmy , doskonale wiedząc że dla wszystkich może pokoi nie starczyć.

- Karczmarzu ! Dajże co masz najlepszego na kolacje i pokój uszykuj – Karczmarz przez chwilę zdezorientowany rozglądał się po karczmie dopóki Tupik nie podszedł bliżej ściągając hełmik i wspinając się na palcach – by dodać sobie kilku centymetrów wzrostu – ręką z pierścieniem zanurzył w kierunku jednej z kieszonek wydobył z niej na blat złocisza, do sakiewki która miał przywieszoną przy boku nawet nie sięgał, znajdowała się tam miedź – „pułapka” na złodziei, prawdziwe kosztowności miał poukrywane wszędzie, dla bezpieczeństwa nie trzymał ich w jednym miejscu a już z pewnością nie w sakiewce.

Złocisz za nocleg i kolacje zdawał się być dość spora opłatą – niemniej o status trzeba było dbać , a dziesiątki srebrnych monet zwyczajnie zabierały za dużo miejsca , które z racji nadmiaru rzeczy jaką z sobą woził musiał zwyczajnie oszczędzać. – I powiedz co tam u was słychać ? Kuchnia Helenki znana jest nawet w odległych stronach – podlizywał się nieco karczmarzowi, wszak pochwały nie jedną już bramę nieufności otwarły, - ale i sama Ostoja nie tylko z kuchni słynie . – zakończył licząc na to że sam karczmarz dopowie resztę , a może coś więcej.

Tyle co wiedział to to że jest to „ułożone” miejsce zapewne albo płacące haracz komu trzeba , albo też właściciel – karczmarz? – był na tyle ustawiony że nie musiał się martwić o problemy. Tupik nie byłby sobą gdyby przy okazji pozostawionego złocisza nie próbował go wymienić na coś więcej niż pokój czy strawę. Wszak gotów był jeszcze dopłacić gdyby ceny przybytku przekraczały jego szacunki – do wymarzonego zestawu a więc posiłku, ognia z kominka , piwa i spoczynku mógł dodać już tylko balię z gorącą wodą o którą także nie zapomniał zapytać.


K100 : 66 , 50, 24, 25, 52

 
Eliasz jest offline