Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2023, 18:42   #5
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Felix był w drodze już któryś miesiąc z rzędu. Zrósł się siodłem, koniem, stał niemal centaurem. Pogoda, niepogoda, kolebał się po traktach i bezdrożach, celowo i bezcelowo, na misjach i pod pozorami misji. Niedogodności znosił bez jęczenia. Jeśli narzekał, to częściej w ramach towarzyskich potakiwań, gdy na postojach zaczynały się wymiany bolączek.

Wiosenną mżawkę bardziej odczuł po stąpaniu końskich kopyt na rozmiękającym gruncie, niż po zacinającym deszczu. Większość kropel wyłapywał podciągnięty wysoko płaszcz z kapturem i szerokie rondo kapelusza. Dobicie do Ostoi wyrwało go z transu, z półczuwania i wewnętrznej podróży.

Gospodę odwiedzał już kilkukrotnie, bo mnóstwo razy szło mu przecinać krainę od lewej do prawej. Lubił ją. Czas tu zwalniał, ciepło otulało już na podwórzu. Ciepło odczuwalne tak po ludzku, niby pod kloszem, ale i gdzieś poza temperaturą, na jakimś innym poziomie. Ostoja rozciągała wokół siebie atmosferę bezpieczeństwa i spokoju, które grzechem było naruszać.

Ożywiony wspomnieniem, Felix szybko zeskoczył z konia i przywołał pachołka, którego kojarzył z wcześniejszych wizyt. Jung znał się na zwierzętach, więc Hofheim powierzył mu zwierzaka bez cienia obawy. Biszkopt też go lubił i poklepany po chrapach zarżał radośnie. Spokojny, Hofheim ściągnął kapelusz i władował się do środka.

- Witajcie gospodarzu – Rajtar zaszedł karczmarza od tyłu, gdy mocował się z wtoczoną z magazynku beczułką, pomagając ustać, gdy przeważył go ciężar ładunku.

- Pan Felix! Miło nam gościć!

- I mnie jest miło – Hofheim rzucił kapelusz na krzesło przy wolnej ławie, ściągnął rękawiczki i bez ceregieli umościł sobie miejsce blisko paleniska. – Na początek daj tu dzban Waszego przedniego wina. Tęskno mi było.

- A juści przednie, panie – Gunther odstawił baryłę na bok i zostawił tę sprawę na później. – Jakiejś ciepłej strawy do tego? Przygotować kąpiel, pokój? Na długo u nas?

- Wino, Gunther. Wino najlepszym początkiem.

Felix zawiesił płaszcz za siedzeniem i wyciągnął nogi przed ogień, rozciągając się jak kot. Okiem złowił przyglądającego się mu faceta, który wcześniej jechał w awangardzie karawany. Felix skinął głową na niepewne spojrzenie i wskazał na nadchodzącego z winem karczmarza, gestem zapraszając do stolika.

Rzuty: 98, 87, 44, 50, 36.
 

Ostatnio edytowane przez Panicz : 25-03-2023 o 18:46.
Panicz jest offline