Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2023, 16:06   #1
Bellatrix
 
Reputacja: 1 Bellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputację
[WFRP 2e.] Wiedźmia Pieśń

?? dzień miesiąca Brauzeit,
2519 roku wg KI,
Przeklęte Bagna, Jałowe Krainy.



Wychodząc z wody na całkiem nieźle ubitą, wąską ścieżkę stwierdził, że idzie mu się dużo szybciej niż pośród grząskiego terenu, do którego był przyzwyczajony. Nie znał innego życia, ale teraz był zadowolony, że nie musi wkładać w marsz tak wiele wysiłku. Po krótkiej chwili przyspieszył, a umięśnione nogi poddane przez całe życie ciężkiej pracy niosły go przez bagienny bór tam, gdzie powinien JĄ znaleźć. Musiał ją ostrzec, nawet jeśli nie będzie chciała mu uwierzyć. Przez cały ten długi czas, od momentu, gdy jej pomógł dawno temu, zbudowali między sobą coś, co ona nazywała przyjaźnią. On nie wiedział, co to przyjaźń, ale wewnętrznie czuł, że ona jest dobrą osobą. Szedł do niej z przekonaniem, że go posłucha. To dziwne, mrowiące uczucie w piersi i brzuchu, którego nigdy wcześniej nie doświadczył, popchnęło go do opuszczenia swego domu. Czuł się z tym dziwnie. Kiedyś machnąłby na to wszystko ręką.

Po całym terenie poruszał się jak z zamkniętymi oczami. Przeklęte Bagna i okolice były dla niego domem odkąd pamiętał i nawet pomimo tej ciemnej jak najgorsza czerń nocy wiedział, w którą stronę musi się udać. Zawsze, gdy tu przychodziła, zostawiała po sobie znaki. Nieświadome. Niewidoczne dla innych, ale dla niego jak najbardziej zauważalne. Nie umiał tego racjonalnie wytłumaczyć, ale to one prowadziły go tam, gdzie mieszkała. Były jak kolorowe obłoczki rozmywającej się pary pokazujące mu drogę. Nie wiedział, ile czasu szedł przez bagna i nie miało to dla niego znaczenia. Ubita ścieżka prowadziła go do celu. Pokonał kolejne kępy śmierdzącej roślinności, gdy jego oczom ukazały się słabe światła dochodzące z nieopodal. To tam mieszkała. Kolory wzmocniły się, rozmywały i przecinały wzajemnie.

Im bliżej był wioski, tym większy czuł niepokój. To nie był jego świat. Wysoka, wyższa niż trzech rosłych mężczyzn palisada broniła dostępu do tego, co za nią. Odgradzała ten racjonalny świat, z którego pochodziła ona od tego dzikiego, z którego wywodził się on. Główna brama była zamknięta, ale nie wyczuł przy niej żadnych strażników. Mieszkańcy wioski musieli wierzyć, że ta palisada obroni ich przed całym złem, przed którym tak się odgradzali. Nie zamierzał używać głównego wejścia, zwłaszcza, że wyczuł ją niedaleko miejsca, w którym się znajdował. Podszedł do palisady i wybił się z obu nóg, przeskakując nad zaostrzonymi palami, jakby przeskakiwał nad kałużą.

Wylądował w błocie po wewnętrznej stronie wioski. Niestety, nie pozostał niezauważony. Głośne ujadanie jakiegoś psa uwiązanego na łańcuchu nieopodal sprawiło, że syknął i odruchowo przycisnął dłonie do uszu. Nie cierpiał takich dźwięków. Wyrwał się do przodu, zmierzając za pozostawionym przez nią śladem, gdy drzwi okolicznych domostw zaczęły się otwierać a do ujadania jednego psa dołączały kolejne. Ludzie zaalarmowani hałasem patrzyli na niego. Najpierw ze zdziwieniem, który szybko przeszedł w wyraźny gniew i złość. W dłoniach dzierżyli przeróżną, prostą broń - od wideł, przez kosy, młotki czy siekiery. Coraz większa zbieranina wieśniaków zaczęła zbliżać się do niego, osaczać. Przekrzykiwali się wzajemnie a niesione przez nich pochodnie raziły go w oczy. Czuł, że za chwilę stanie się coś bardzo złego.


Wyjące psy i krzyki zaalarmowanych wieśniaków przestraszyły go. Oczy zapłonęły mu żywym ogniem, a z ust poniósł się przepiękny, czysty, niemal nierealny zaśpiew. Otaczający go ludzie zamilkli nagle i stanęli jak wryci, zachwyceni i niemal zahipnotyzowani niebywałym głosem ubrudzonego błotem młodzieńca o dzikich oczach. Psy zaskomlały i ucichły, pochylając łby i wycofując się ku swym budom. Chwilę potem światła zaczęły tańczyć wokół jego dłoni, a jego oczy zabłysły fioletowym blaskiem.

Tłum warknął gniewnie. Intruz miał moce Chaosu!

Gniew, strach i złość wzięły górę nad zachwytami głosem nieznajomego. Mieszkańcy wioski ruszyli z widłami w stronę młodziana, mając zamiar pokazać mu, co tutaj robi się z czcicielami Chaosu. Chłopak jednak nie zamierzał na to pozwolić. Nie chciał ich zranić, ale musiał się bronić. Bał się. Chciał tylko dostać się do niej, a oni mu to utrudnili. Teraz nie miało to już znaczenia. Jednym machnięciem ręki niewidzialna fala energii uderzyła w grupę zbliżających się wieśniaków, odrzucając ich pod pobliskie chaty. Nie zamierzał ich skrzywdzić, teraz chciał po prostu stąd uciec. Musiał odwrócić ich uwagę! Promień energii trzasnął z jego dłoni, a strzecha pobliskiego domu zajęła się ogniem. Część ludzi biegła już w tamtą stronę, by zająć się pożarem.

Ale nie wszyscy.

Jeden z wieśniaków zamachnął się i cisnął w jego stronę włócznią. Młodzian odruchowo wyrzucił w przód prawą ręką, a podmuch magicznego płomienia wystrzelonego z koniuszków jego palców spopielił ją w locie. Kolejny ruch ręką odrzucił atakującego w pobliskie krzaki.

Tego było już za wiele dla otaczających go mieszkańców Volkendorpu. Spanikowali, a młodzian wykorzystał ten moment i zerwał się do biegu. Pochylony, niczym zwierzę, uciekał, ile miał sił w nogach, przeskakując palisadę, jakby była nic nie znaczącą przeszkodą. Niedługo później, gdy nie był już w stanie słyszeć wrzawy dochodzącej z wioski, uspokoił się. Znalazł się bowiem w jedynym bezpiecznym miejscu, jakie znał i które było jego domem. Na Przeklętych Bagnach.


Cześć!

Postanowiłam wrócić do prowadzenia, czego efektem jest ta rekrutacja i nieco tajemniczy wstęp fabularny powyżej, nawiązujący bezpośrednio do scenariusza. Przygoda, w którą chcę Was zaangażować pierwotnie ukazała się do 3 edycji Warhammera, ale ostatnimi czasy pracowałam sobie nad konwersją do 2 edycji i to właśnie na niej zagramy. Pragnę Was również uspokoić, że to nie jest “przypływ chwili” i że po prostu chcę prowadzić coś bez ładu i składu a potem skończyć po trzech postach. Nie. Jak zaznaczyłam, przygotowywałam sobie od pewnego czasu statystyki potworów, BN-ów, arty do wykorzystania w sesji i rozpisałam scenariusz w konspekt, dodając do niego nawet najbardziej dziwaczne drogi, w które mogą zabrnąć gracze (bo przecież gracze uwielbiają to robić ). Jestem więc przygotowana i będę chciała doprowadzić tę przygodę do końca, zwłaszcza, że to scenariusz, który zbierał swego czasu naprawdę dobre recenzje . Bez dłuższego lania wody przejdźmy jednak do sedna .

Konwencja

Ponury, jesienny (ale nie jesienno-gawędowy) Warhammer. Będzie zimno, nieprzyjemnie, mokro, mgliście i bagniście. Oprócz momentów walki, której nie zabraknie, bohaterowie będą zamieszani w śledztwo i intrygę w wiosce Volkendorp położonej w okolicy Przeklętych Bagien, kilka dni drogi od Marienburga. W przygodzie pojawia się mnóstwo wątków, które mogą zamieszać w głowach BG, albo wszystko im rozjaśnić - wszystko zależy od tego, jak będą działać. Generalnie każdy znajdzie coś dla siebie - walki będą wymagające, a gracze lubiący zagadki i klimaty zabobonnej wioski położonej pośrodku niczego (w tym przypadku bagien) na pewno będą zadowoleni. Choć gra nie będzie nastawiona wyłącznie na walkę, to polecam dołożyć wszelkich starań, aby zwiększyć przeżywalność postaci. W oficjalnej przygodzie wioska nazywała się inaczej - zmieniłam jej nazwę, by bardziej pasowała do realiów i bliskości Marienburga.


Fabuła

Nieco wyniosły, imperialny poborca podatkowy o nazwisku Haschke zatrudnił Waszych bohaterów jako eskortę swej osoby do i z wioski Volkendorp leżącej cztery dni od miasteczka Eilhart. Powód podróży jest prozaiczny i związany z zawodem wykonywanym przez Gustava - niedawne badanie ksiąg podatkowych Eilhart wykazało, że niejaka rodzina von Stauffer z Volkendorp uchylała się od płacenia dziesięciny przez sześć ostatnich lat, a przecież nikt będzie okradać samego cesarza . Płacił hojnie, bo koronę dziennie, a oprócz tego zapewniał bezpłatną podróż barką do miejsca docelowego. Jednakże, wieczór przed wyruszeniem do Volkendorp do stołu zajmowanego przez BG przysiada się strapiony kapłan Sigmara i... w tym momencie zaczniemy

Mechanika i postać

WFRP 2ed, dozwolone wszystkie oficjalne podręczniki. Cała mechanika po mojej stronie podczas sesji, a Wasze obcowanie z nią ograniczy się tylko do stworzenia postaci. Mechanika jest w samej sesji niewidoczna i opisy walk czy innych działań są bardziej “filmowe”, a nie są odzwierciedleń rzutów 1:1, bo to zabiłoby dynamikę opisu. Jednocześnie jakieś dobre pomysły, ciekawe opisanie akcji może skutkować bonusami do rzutów. Zatem warto się starać fabularnie a nie tylko liczyć na kości

Co do tworzenia postaci - darmowe rozwinięcie + 400 PD, czyli łącznie 500 PD. Profesje dowolne, turlać na statystyki możecie sobie sami - obowiązuje Łaska Shallyi. Dwie losowe zdolności możecie wylosować lub wybrać, co Wam bardziej pasuje pod wizję postaci. Ekwipunek startowy (na złoto rzucacie sami) + z profesji oraz dodatkowe 10 koron ode mnie. Niechciane przedmioty można sprzedać po połowie ceny podręcznikowej, no chyba, że postać posiada umiejętność targowanie, wtedy po pełnej cenie. Żywotność i Punkty Przeznaczenia maksymalne dla rasy, którą chcecie grać. Nie używamy Punktów Szczęścia.

Co do ras, dostępne są wszystkie cztery z Księgi Zasad, ale elf/elfka musi być naprawdę dobrze napisany/a, żebym go/ją przyjęła. Punkty doświadczenia będą rozdawane w czasie gry, ale nie sądzę, by do końca przygody pozwoliły na przejście na drugą profesję. Zawsze to jednak fajnie widzieć, że postać się rozwija i może zrobić coś nowego/innego. Do gry przyjmę tylko jedną postać magiczną lub pochodzenia szlacheckiego, jeśli oczywiście mi się te karty spodobają.

W sesji nie będzie miejsca na questy indywidualne i osobiste. Idziemy głównym torem przygody. Nie mam żadnych zastrzeżeń odnośnie płci postaci, orientacji seksualnej itd. Gracze mogą się wcielić w dowolną postać, niekoniecznie odpowiadającą ich płci. Doradzam tworzenie postaci, które nie popsują gry innym. PvP jest zabronione.

Jak to Aro napisał kiedyś u siebie w rekrutacji - moja interpretacja settingu jest moją interpretacją settingu Nie jestem chodzącą encyklopedią historii Starego Świata i jeśli napiszę coś w sesji, to jest tak, jak napisałam. Dla przykładu - jeśli napiszę, że nigdy w życiu Wasze postaci nie widziały Fimirów i o nich nie słyszały, to tak jest. I nie ma dla mnie znaczenia, że w dodatku tym i tamtym napisali, że w roku tym i tym było tak i tak i Wasza postać na pewno musiała o nich słyszeć. I nie znaczy to też, że Fimiry pojawią się w tej sesji .

Historia postaci nie musi być zbyt obszerna, nie chcę w niej żadnych opowiadań czy innego wodolejstwa. Treściwa biografia wraz z całą otoczką pokazującą mi postać w zupełności wystarczy. Czasami mniej znaczy więcej - wolę opis bohatera i jego historię na niecałe A4 gdzie zostanie wyraziście przedstawiony, niż 5 stron tekstu, z którego nie będzie nawet wynikać jakie ma podejście do życia i czym się kieruje . Awatar bohatera poproszę jako digital art, bez zdjęć czy mangi. 200 pikseli szerokości, najlepiej z załączonym obrazkiem w pełnej rozdzielczości w samej KP.

W tym miejscu macie szablon KP, z którego można skorzystać.

Technikalia
  • Data zakończenia rekrutacji: 2 kwietnia 2023 roku, północ. Myślę, że tydzień to dużo czasu, by napisać fajną postać, zwłaszcza, że wiele nie wymagam.
  • Ilu graczy przyjmę? Maksymalnie 4-5.
  • Tempo sesji: 5 dni dla Graczy, 2 dla MG.
  • Sesja nie będzie korzystała z DOCa. Chcecie o czymś dyskutować, róbcie to w sesji, albo przez PW.
  • Długość odpisów: na avatara w górę. Nie zawsze da się napisać długiego posta, ale jednolinijkowych nie chcę. Jestem z tych ludzików, co lubią poczytać sobie przemyślenia postaci na jakiś temat itd. Więc jeśli lubisz się wgryzać w psychikę bohatera w postach, to zapraszam.
  • Karty wypełnione w docu wysyłacie mi tylko na PW.

Gdybym o czymś zapomniała lub coś byłoby niejasne, pytajcie.

Pozdrawiam i czekam na zgłoszenia
 
Bellatrix jest offline