KAYA Kaya znalazła pakunek z pocztą jako pierwsza. Nie lubiła spać zbyt długo- nadmiar snów do prześnienia bywał bardziej męczący niż dzienne czynności. Spacer z rana bywał dobry do rozwiania resztek snów i nadmiaru myśli. Nie otworzyła koperty- to była działka Kasjusza. Na razie ważniejsze było śniadanie. Zwłaszcza, że mając 8 lat z reguły musiała nadal liczyć na innych żeby doczekać się posiłków - zwłaszcza ciepłych. Szkoda, że kucharka złożyła to całe "wypowiedzenie". Gotowała lepiej od Yanny.
Kaya zastała w kuchni Yannę w kuchni. Jej opiekunka była kobietą silną, zaradną, choć nieco prostoduszną. Tak samo gotowała- właśnie oskórowywała upolowaną dziką świnię. Na stole walały się też zioła.
-
Yanna, jest poczta.
-Miałaś mi mówić "Mamo".
-A nie przy panu Kasjuszu?
-Jemu chyba też będziesz musiała mówić "Tato".