-Dziękuje za posiłek - oświadczył Kasjusz siadając przy stole. Nie on gotował, ale trzeba było pokazać jakieś uznanie swojej nowej żonie i córce. Dlatego tym bardziej nie skomentował wyglądu ani zapachu potrawy.
Potem zresztą przeglądał pocztę z takim zapamiętaniem, że nie zwracał uwagi na to co miał na talerzu. Grunt, że mięso było dobrze wypieczone i w sosie. Po jedzeniu oświadczył:
- Szanowna rodzino, bycie członkiem rodu Kolber to nie tylko przywileje, ale też obowiązki, dbanie o dyplomację.
-To znaczy? -Kaya nie wytrzymała.
- Hmmm... Chodzenie do miejsc i uroczystości tylko dlatego, że tak wypada. Nie dlatego, że lubisz gospodarzy - postarał się o jak najprostsze wyjaśnienie. - Przynajmniej z reguły jedzenie jest dobre, ale nie duże ilości. Obecnie mamy do wyboru 1 polowanie na potwory. Zważywszy, że ofiarami są krowy, to zyskamy wdzięczność wieśniaków.
-Brzmi brudno...
-Poświęcenie karczmy pod patronatem Pijanego Szczęściarza.
-Stado pijaków do ogarnięcia... - wywnioskowała Yanna.- Wyznawcy rzadko stosują się do zaleceń własnej religii.
-Istotnie. Pozostałe to przyjęcia z różnymi ważnymi osobami: głową wampirzego rodu lub przyjęcie na Kruczym Dworze...
-Widziałam stado kruków nad domem - wtrąciła Kaya- Kiedy odbierałam pocztę
-Które nie wymaga sukni? - spytała wojowniczka.
-[Stado kruków? To mogłoby sugerować Kruczy Dwór- niecierpliwią się, chcą mieć pewność, że przybędziemy. -głowa rodziny Kolbertów przeczesał palcami włosy
- Brzmi poważnie... mężu.
-I tak, to będzie wymagało balowych sukni. Żono? -
Yanna właśnie odchyliła głowę, żeby wydać z siebie warkot.
- Czyli będziemy musieli odwiedzić krawca - wywnioskował.
__________________ You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh |