Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2023, 10:58   #5
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Vuko wpatrywał się w palisadę, Mekor zaś gładził go delikatnie po karku.
- Widzisz, mówiłem ci, że coś się dzieje. Kłusownicy się zmyli. Handlrze też. Coś się kroi.

Wilk przewrócił oczami, warknął i podrapał łapą w ziemi.
- Spokojnie. Znajdziemy ich później. To oni robili zapasy i ruszyli w las. Gdy będzie trzeba to ich wytropimy. Tymczasem skupmy się na tym.

Druid wskazał palcem na palisadę.

Jakby wywołał dzwnego przybysza, który inkantował coś pod nosem i obszedł całą palisadę.
- Oni się tak modlą. - Skomentował jego zachowanie druid.

Po chwili przybysz wrócił za palisadę.
- No dobra, czas się przywitać.

Mężczyzna podniósł się, a krzaki zaszeleściły.

***


Gdy wszyscy czerpali przyjemność z posiłku w bramie pojawił się przybysz. Pustelnik najpewniej. Wysoki mężczyzna, w płaszczu z pozszywanych ze sobą skór. W kilku miejscach na skórze nadal było szare i brązowe futro. Zatrzymał się na moment w progu, jakby pozwalając każdemu, żeby się mu przyjrzał. Odrzucił kaptur odsłaniając swe oblicze i pewnym krokiem ruszył w stronę stołu przy którym podróżni zasiedli do posiłku.

Był wysoki i umięśniony, choć wyraźnie młody. Na jego twarzy próżno było szukać cienia zarostu, niczym u elfów i ludzkich młodzieńców. Włosy miał skołtunione i powiązane we fryzurę podobną do warkoczy. Spod płaszcza wstawała kamizela, którą chłopak pewnie zrobił sam. Najpewniej spełniała rolę zbroi, bo w różnych jej miejscach były przytwierdzone kości zwierząt. Na jej środku spoczywała czaszka jakiegoś ptaka. W efekcie z każdym krokiem młodzieniec klekotał.

W prawej dłoni niósł długi kij, na którym się wspierał. Każdy, kto podróżował po leśnych ostępach wiedział, że tego typu laski przydają się. Zwłaszcza wiosną, gdy teren robi się podmokły. Zresztą chłopaka różniło coś jeszcze od zwykłych ludzi. Jego uszy były strzeliste niczym u elfów, a skóra na pierwszy rzut oka ciemna i poznaczon białymi tatuażami, po dłuższych oględzinach okazywała się zielonkawa.

Chłopak uniósł dłoń w geście powitania.
- Niech wam się wiedzie. Svetłano. A Oleg?
Pozdrowiona kobieta odpowiedziała i ruchem głowy wskazała na dach.

Chłopak pokiwał ze zrozumieniem.

- Czemuż nie zamykacie bram? Niebezpiecznie ostatnio. A nie jestem jedynym w okolicy, który dojrzał, że karawana z zaopatrzeniem z Brevoy do was nadjechała. A po śladach na trakcie widać, że lekka nie była. Źle się ostatnio dzieje w okolicy. Menty różne ściągają.

Jakby na te słowa spojrzał po trójce zebranych przy stole. Zabandażowany krasnolud. Stary szlachcic. Młodzieniec mówiący do siebie w czasie spacerowania wokół palisady. Mekor zamrugał.

Młodzieniec obszedł dookoła ławę i przysiadł na zydlu na końcu. Po chwili w ślad za chłopkiem łeb za palisadę wsunął wielki szary wilk.

Svetlana najwyraźniej znała chłopaka, bo nałożyła mu również porcję. Miała też sporej wielkości kość, która po chwili wylądowała obok Mekora.

Druid jakby poniewczasie coś sobie przypomniał. Położył dłoń na piersi.
- Ja Mekor. A to Vuko - dodał czochrając grzywę wilczyska. Gest przypominał zabawę z psem, jednak dało się słyszeć trzask pękającej kości, którą Vuko właśnie rozłupał dostając się do szpiku.

***

Dla przybyszy z Brevoy jedno było oczywiste: Mekor był tutejszy. Czymkolwiek się zajmował, to znał okolicę lepiej niż oni. Może nie będą musieli na ślepo eksplorować wielu mil na południe w okolicznych lasach?
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline