- Przeklęci bandyci, niczego już nie uszanują... - mruknął Sammeryk. - Orientujecie się, czy zawsze przychodzili z tej samej strony, czy może widzieliście ich dopiero w bramie? Chociaż obawiam się, że jeżeli nie przyjdą całą bandą, to najbezpieczniej i tak będzie ich tu wpuścić i ewentualnie zamknąć bramę... inaczej któryś ucieknie i ostrzeże pozostałych.
Mówiąc to, obejrzał z daleka wieżę i palisadę, aby stwierdzić, czy można na nie wejść i pozostawać schowanym przed osobami będącymi wewnątrz i na zewnątrz. |