- Miejmy nadzieję na najlepsze, gotujmy się na najgorsze. - rzekł klasykiem Galgrim i przeszedł się na środek posterunku.
Rzucił okiem na zabudowania, palisadę, plac i to co się na nim znajdowało.
W świątyni Toraga wszyscy akolici przechodzili podstawowe szkolenie wojskowe by sprawnie móc bronić krasnoludzkie przybytki. Na wojnie też się tego i owego nauczył.
- Jak dla mnie powinniśmy zaciągnąć ich w pułapkę. Nie jesteśmy dobrze wyposażeni do przedłużającej się walki na dystans. Mogą po prostu odejść i potem się zakraść albo wrócić z posiłkami. Jeżeli ich przytrzymamy i damy im popalić to może nawet będziemy mieli jeńca i język. Dlatego myślę że powinniśmy działać tak by ich zwabić do środka, ograniczyć możliwość rozbiegnięcia się i przywalić czym mamy by ich solidnie okaleczyć. Potem wykończyć w walce na bliskim dystansie
- Póki co rozejrzyjmy się za rzeczami które mogą nam się przydać. Materiały i płyny łatwopalne. Stare beczki, skrzynie, kratownice. Drewno, nieużywany złom i liny. Sprawdzę szopę.
Mekor zadeklarował się że sprawdzi stajnię, a Sammeryk samą palisadę i wieżyczki. Krasnolud nie wiedział czy człek zna się na machinach wojennych więc jeszcze sam miał zamiar sprawdzić katapulty.