Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2023, 08:07   #3
Szelma
 
Szelma's Avatar
 
Reputacja: 1 Szelma nie jest za bardzo znany
Ciepło trzaskającego w palenisku ognia zawsze było tym, co wprawiało ją w ten przyjemny, zrelaksowany nastrój, kiedy po prostu cieszyła się chwilą. Choć jako elfka trochę jesieni już przeżyła, to cały czas miała w sobie tę radość, gdy patrzyła na zmieniające się pory roku. Uwielbiała zapach powietrza zwiastującego nadejście zimy, czy usypiający szum wiatru w lesie. Ponoć kiedyś miała zadatki na druida, ale wybrała inną ścieżkę, choć naturę wciąż miała głęboko w serduszku.

Z bardzo ciekawymi osobami zabrała się z Longsaddle w podróż do Neverwinter. Siostra Rita wydawała się nieprzejednana w swojej wierze (i jakaś taka sztywna trochę), Oddysya miała swojego ochroniarza w postaci ruszającej się maszyny, do której mówiła a ta ją rozumiała, co Vaeri jeszcze bardziej fascynowało. Marcel był piękny, jak z obrazka i pewnie w innej rzeczywistości Pieśniarka Ostrza mogłaby mu urodzić gromadkę dzieci, a S’Ula wyglądała na groźną barbarzynkę, choć chyba nią nie była. Cieszyła się z tego towarzystwa, bo zawsze lubiła poznawać nowych ludzi, zwłaszcza, gdy czymś się wyróżniali.

Vaeri też się w sumie jakoś tam wyróżniała. Na pierwszy rzut oka szpiczastymi uszami, co zdradzało, że jest elfką, potem włosami koloru wypłowiałego różu, które spięte były z tyłu paskiem materiału, ale kobieta i tak miała wrażenie, że one żyją sobie własnym życiem i co chwilę musiała je odgarniać za oba ucha. Buźkę miała całkiem ładną i potrafiącą wzbudzać zaufanie, a jedynym defektem była długa, blada już blizna ciągnąca się od lewej strony szczęki prawie aż pod oko - pozostałość po pewnej walce, gdy elfka była jeszcze młoda i głupia.

Ubrana była w długie do kolan skórzane buty, opinające jej zgrabne nogi szare spodnie, dobrej jakości skórznię chroniącą tors i ramiona oraz płaszcz z kapturem podszytym wilczym futrem. Uzbrojenie stanowił pięknie wykonany, magiczny elfi sejmitar, któremu nadała przekorną nazwę “Nieszczęście” (bo to ostrze to było naprawdę wielkie nieszczęście dla jej wrogów, więc w sumie czemu nie?), srebrny sztylet oraz kusza z kołczanem bełtów. Oprócz tego miała obok siebie plecak wypchany najważniejszymi dla podróżnika rzeczami.

- Piękny mamy wieczór - rzuciła Vaeri, zajadając się gulaszem i uśmiechając do pozostałych. - A jutrzejszy będzie pewnie jeszcze piękniejszy, gdy dotrzemy do Neverwinter i będzie można rozejrzeć się za jakimiś ciekawymi zleceniami. Tam się dobrze płaci, a z tego co słyszałam, to w okolicy zawsze coś się dzieje, więc na pewno się gdzieś zahaczymy. Może będą jacyś nieumarli do ubicia, Rita pewnie by się ucieszyła. Albo tylko ‘zrobiła, co do niej należy’ - Vaeri sparafrazowała sposób mówienia paladynki przy ostatnich słowach i uśmiechnęła się półgębkiem. - Tylko żartuję, rozumiem twoje zaangażowanie.

Piękny wieczór nagle się jednak zepsuł, co zaciekawiło i jednocześnie zafrapowało Pieśniarkę Ostrza. Bardzo szybko mgła pokryła całą okolicę, gdzieś zawył wilk a niedługo później z oparu wypadł dziwnie odziany nieznajomy. Vaeri miała już w tym czasie Nieszczęście w prawej dłoni. Podeszła do mężczyzny, by mu się przyjrzeć i moment później dołączyła do niej Rita.

Jak się okazało, nie były już w stanie pomóc nieznajomemu. Rany na jego ramionach i plecach świadczyły o tym, że zaatakował go jakiś drapieżnik.

No i jakby tego było mało, to takowy się pojawił. Wielgaśny, biały wilk z czerwonymi ślepiami. Czyżby przylazł za nieboszczykiem, żeby upewnić się, że ten jest martwy? No i od kiedy wilki były takiej wielkości? Widać było, że coś nienaturalnego się tu dzieje. Nie zaatakował ich, ale przeskakując nieco bliżej przez mgłę i machając łbem dał im znać, że chyba mają za nim pójść. To było bardzo dziwne… I niepokojące.

- Też zauważyliście, że chce, żebyśmy za nim szli? Ja nie zamierzam. Bądźcie czujni, coś złego się tu dzieje - rzuciła do pozostałych, unosząc ‘Nieszczęście’ nad głowę, a lewą rękę przekierowała do dołu, by obie znalazły się mniej więcej w tej samej linii. By mogła wykonać odpowiedni ruch.

W walce Pieśniarze Ostrza używali dyskretnej taktyki i precyzyjnych ruchów, aby utrzymać bardzo skuteczną postawę tak obronną, jak i ofensywną. Dzierżenie jednoręcznego ostrza, podczas gdy druga ręka była wolna, pozwalało przekuć tę taktykę w ataki, które były wzmocnione ich wyjątkową magią i szybkością oraz precyzyjnością ruchów. Ugięte w kolanach, odpowiednio rozstawione nogi nie tylko wspomagały sekwencję ruchów, które miała zamiar wykonać, gdyby ogromny wilk spróbował zaatakować, ale też ich jakość.

Całą sobą czuła, że coś jest nie tak i zamierzała się przed tym bronić.
- To chyba jednak nie będzie spokojna noc, przyjaciele. - Stwierdziła, wodząc wzrokiem po najbliższej okolicy.
Była gotowa właściwie na każdą ewentualność tej sytuacji, rozglądając się czujnie po okolicy.
 
Szelma jest offline