Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2023, 09:26   #8
Bugzy Malone
 
Bugzy Malone's Avatar
 
Reputacja: 0 Bugzy Malone ma wyłączoną reputację
Oddysya nie była w stanie przeszukać ciała, gdyż wszystko działo się zbyt szybko. Biały wilk pojawiał się i znikał wam z pola widzenia we mgle i cieniach i to na nim musieliście się skupić.

Powietrze wokół stawało się coraz zimniejsze, a każdy oddech wciągnięty w nozdrza i płuca sprawiał dyskomfort. Przygotowani do ewentualnego ataku bestii w końcu się doczekaliście. W błyskawicznym skoku drapieżnik rzucił się w stronę Rity - ta odwinęła się sprawnie swym ostrzem, jednak to przejechało jedynie przez kłębiący się opar, gdyż wilk rozpłynął się momentalnie w powietrzu.

Pojawił się sekundę później obok Vaeri, unikając jej ciosu w akrobatyczny sposób i zaciskając pysk na ramieniu czarodziejki. Kobietę przeszyło paskudne zimno, po czym została wciągnięta w gęstniejącą mgłę. Nim jednak wilk zniknął, kolejne cztery pojawiły się przy Oddysyi, S’Uli i Marcela. Było ich coraz więcej, gdy próbowaliście odpierać ich ataki, wyprowadzając własne. S’ula cięła jednego z drapieżników swym sejmitarem, ale nie zrobiło to na widmowym zwierzu żadnego wrażenia. Wraz ze swoim pobratymcem zacisnęli kły na łydkach kobiety i również wciągnęli ją w opar.

Rita wyprowadzała kolejne ciosy, ale nie była w stanie odeprzeć wilczych ataków. Widmowe stwory w końcu i ją wepchnęły w gęstą mgłę. Wszystkie wyglądały niemal jak zbudowane z białych wyziewów, wyskakując i ponownie znikając w wirze mgły. Zaraz za paladynką w pomroce skończył Marcel a chwilę później, jako ostatnia Oddysya ze swym mechanicznym obrońcą.

Za każdym razem, gdy wilki zaciskały swe kły na waszych ciałach, paraliżujące fale zimna sprawiały, że nie byliście w stanie niczego zrobić. Mogliście tylko obserwować, jak gęsty całun mgły owija się wokół was. Jak ciemność i zimno wirują wokół, a opar całkowicie zasłania wszelkie poczucie kierunku zrzucając was ostatecznie w mrok, za którym nie było już niczego.


Czas wydawał się stać w miejscu, a ciemność trwała tylko chwilę – a może i całą wieczność – zanim pod powieki wpłynęło wam białe, oślepiające światło. W następnej chwili rzeczywistość powróciła do was w postaci zimnego, suchego śniegu. Co najdziwniejsze w tym wszystkim, po kłach widmowych wilków nie było nawet śladu, choć przecież tak doskonale je czuliście, gdy ich pyski zaciskały się na waszych ciałach!

Nie wiedzieliście, gdzie się znajdujecie i co się naprawdę stało, ale czuliście przeraźliwy chłód. Był odrętwiająco lodowaty - bardziej, niż wydawało się to możliwe. Odsłonięte dłonie i twarze szybko traciły czucie i stawały się bolesne od igieł palącego zimna, które zdawały się przebijać skórę.


Stając na nogach, rozejrzeliście się. Wszędzie, jak okiem sięgnąć zalegał śnieg. Staliście pośrodku polanki otoczonej wysokimi sosnami i świerkami. Puszysty śnieg leżał na każdej gałęzi i w głębokich zaspach pod pniami drzew, tworząc niesamowitą krainę skrzącego się lodu i delikatnych białych rzeźb. Byłoby całkiem pięknie, gdyby nie było tak przeraźliwie zimno.

Zasnute ciężkimi chmurami niebo zdradzało, że zbliża się zmierzch, a nadchodząca noc prawdopodobnie przyniesie kolejne obniżenie temperatury. Było pewne, że obecne odzienie, typowo jesienne, które mieliście na sobie nie ochroni was przed nadciągającym mrozem. Trzeba było działać. I to szybko, choć nawet nie wiedzieliście, w którą stronę się udać. Każda zdawała się być tak samo dobra w tym białym piekle.
 
Bugzy Malone jest offline