Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2023, 22:13   #20
gnom
 
gnom's Avatar
 
Reputacja: 1 gnom nie jest za bardzo znany
Oho, w takim razie podsumuję również swoje plany - na ten moment część się duplikuje z opisem Kethariana, więc zobaczę czy coś jeszcze uda mi się zmodyfikować w tej historii.
Tak poza tym, dopiero poznaję ten setting, więc nie jestem pewna, na ile to, w co idę się nadaje. Mistrzu, daj znać! Mam nadzieję, że nie strzelam kulą w płot. Jeśli jest wporzo, to na podstawie poniższego siądę do generowania statystyk.


Samara de Silva (da Silva? Dasilva?)

Urodzona w rodzinie obleśnie zamożnych i ustawionych nowobogackich, w najlepszych jej czasach, kiedy po paru dekadach szemranych interesów i nieustannego kombinowania na lokalnym rynku najmłodsze pokolenia nie musiały już zabiegać o nic. Samara, "zdolna ale leniwa", dorastała więc nie musząc ruszać dupy do niczego, w domu w którym jedynym podejmowanym wyzwaniem było w jaki sposób lepiej obnosić się z kasą. Na całe szczęście dla niej, w okolicach wieku kiedy przydało by się chociaż zacząć udawać że coś się z sobą zamierza zrobić, ekonomia i matematyka, okrutnie zignorowane i porzucone, doczekały się swojej zemsty i podjęły decyzję za nią. Dobrze chociaż, że zdążyła się załapać na prywatnych tutorów.

Któregoś dnia Samara obudziła się więc w innym świecie - pieniądze znikły, matka spakowała walizki i znikła również, ojciec w tej chwili właśnie rzucał się na jakiegoś gościa wynoszącego bardzo zabytkowe wazony. Kiedy stało się jasne, że sprawa jest przegrana, jej ciotka pociągnęła za ostatnie dostępne sznurki i po znajomości wcisnęła Samarę do marynarki na kurs podoficerski "żeby ratować imię rodziny".

Oj, to był błąd. Być może głowę do przepisów, papierków, prawa i paru innych rzeczy miała dobrą, porównywalnie ze swoim przekonaniem, że dobrze wygląda w mundurze, ale kiedy zaczęły się prawdziwe obowiązki... ktokolwiek miał te szczęście podlegać Samarze, stopniowo nauczył się, że na oficera nie nadawała się kompletnie. Kilka lat na przekonaniu o własnej ważności udało się jej przepłynąć, ale prędzej czy później nawet wojskowa administracja się zorientuje. Może były zażalenia, może jakiś wypadek, ale ta kariera skończyła się nie za długo po tym jak zaczęła.

Ale jedno, co nasza panna zawsze umiała, to słuchać. Marszand narzekający na zakaz wywożenia z planety zabytków wykonanych z lokalnego drewna? Logistyk z bazy A, który przypadkiem potrzebuje żeby coś nieoficjalnie trafiło do bazy B? Świat stoi na przysługach, a przecież tak się składa, że marynarka oferuje bezpieczne i godne zaufania połączenia między planetami, ludźmi i ich najgłębszymi potrzebami.

To ta potrzeba bycia na czasie, bycia poinformowanym i ostatki poczucia bezpieczeństwa jakie dawała jej świadomość, że ktoś z pozycją i zasobami czegoś od niej potrzebuje, popchnęły Samarę do przesiadki na "karierę" skauta. Być może był to czasowy spadek na drabinie społecznej, ale mniej nadzoru, mniej zamieszania... Lata mijały, a wraz z nimi kruszały znajomości, przekonania i ego.

Nie wiadomo w którym momencie Samara straciła i te stanowisko, być może nikt kto jest kimkolwiek nie miał już o czym z nią rozmawiać, ale ci, którzy załatwiają sprawy dla tych którzy są kimkolwiek... Jeśli na pierwszy rzut oka umiesz odróżnić prawdziwą skórę wieloryba od syntetycznej, wiesz ile warte są ostatnio "odkryte" obrazy Pollocka (podpowiedź: pachnie ściemą na kilka parseców) i jak zadokować statek poza kolejnością na największej lokalnej bazie przesiadkowej, zawsze przecież będziesz komuś potrzebna, nie? Jest to jakiegoś rodzaju powrót do tradycji rodzinnych, nawet jeśli jesteś tylko lekko wstawionym brokerem potykającym się o rozrzucone po podłodze ubrania w swojej małej klitce kilka kroków od portu.


Za inspirację dziękuję niezastąpionej Marli Singer.
 

Ostatnio edytowane przez gnom : 03-05-2023 o 23:03. Powód: poprawki
gnom jest offline