Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2023, 10:58   #2
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację





Tarlika, pięć godzin do planowanego startu Eleutherii

Ostre nierytmiczne dźwięki trash pongu dudniły we wszystkich pomieszczeniach trzypoziomowego baru, wypełniając pełne neonowego blasku i dymu używek wnętrza łoskotem muzyki, która święciła chwilę niekwestionowanego tryumfu w kręgach miłośników progresywnego trashu.

Jöel nie znosił trash pongu, ale Desmond uparł się przy wyborze miejsca spotkania i nie zamierzał zdania zmieniać. Leclerc podejrzewał, że handlarz pamiętał o muzycznych upodobaniach swojego klienta i z premedytacją zamierzał wykorzystać dezorientującą racjonalne myślenie Jöela awersję, aby wymusić na nim własne warunki transakcji.

Bar pękał w szwach. Mężczyźni i kobiety ludzkich ras oraz samce i samice kilku obcych gatunków - stłoczeni w promieniującej ciepłem ciał ciżbie - pławili się w hedonistycznej radości obcowania z muzyką, sprzedawanymi w barze dopalaczami, roznegliżowanymi tancerkami oraz swoim wzajemnym towarzystwem. Niemal każdy z nich roztaczał zapach skrojonych pod siebie syntetycznych feromonów i jednocześnie niemal każdy nosił aktywne filtry nosowe dające przynajmniej nieco ochrony przed atakiem cząsteczek oddziaływujących erotycznie na podświadomość innych klientów.

Leclerc przesunął spojrzeniem po krągłościach półnagiej tancerki prężącej ciało na stole, przy którym siedział. Jego własne filtry pracowały bezbłędnie, a mimo to nie potrafił zwalczyć wrażenia gorąca rozlewającego się w lędźwiach z każdą sekundą myszkowania wzrokiem po jej chirurgicznie ukształtowanym ciele.

- Aż tak wam się śpieszy? - zapytał pozornie od niechcenia Desmond wyjmując z kieszeni bluzy paczkę papierosów z liścieni gargasza - Palące sprawy?

- Obowiązki ponad przyjemności - odpowiedział Jöel, który wciąż nie odrywał oczu od przebitych stylizowanymi elektrodami sutków tancerki - Mamy dobrą reputację, nie narzekamy na brak roboty. Masz wszystko z mojej listy?

- Racje liofilizowane, energetyki, suplementy diety, cztery palety Grzmota, standardowe zestawy do higieny osobistej, filtry do masek tlenowych i dziesięć zapasowych butli, ogniwa energetyczne do palników. Tytanowe tarcze do pił i wiertła też mam. Ale jeśli znaleźliście jakiś wrak, będziecie…

- Kto powiedział, że znaleźliśmy wrak? - Leclerc odwrócił głowę w stronę zapalającego papieros fiksera.

- Spoko, nie moja sprawa - zełgał gładko Desmond - Tak tylko pytam, ćwiczę sztukę niezobowiązującej konwersacji. Płacisz od razu czy bierzesz na procent?

- Nie stać mnie na twój procent, Des - Jöel uśmiechnął się kącikami ust, sięgnął po podsuniętą mu w zapraszającym geście paczkę liścieni - Nie stać mnie też na protezy w miejsce organów wyciętych na bazie niespłaconego procentu. To samo konto, co zawsze?

Desmond położył na krawędzi stołu czarnego smarthinga, otworzył ekranowane połączenie z zapisanym wcześniej w pamięci urządzenia smarthingiem Leclerca. Wygięta w akrobatycznym skłonie tancerka śledziła kątem oka holograficzną poświatę emitowaną przez sprzęgnięte ze sobą terminale.

Jöel wiedział doskonale, że nie tylko jej oczy obserwowały płatniczą transakcję. Już wcześniej wypatrzył wśród gości lokalu kilku gangsterów z Czarnych Meksów, lawirujących pozornie bez celu pomiędzy resztą klienteli na podobieństwo leniwych rekinów krążących wśród ławic mniejszych ryb.

Nie bez powodu siedział przy stole tancerki na odchylonym w tył krześle, demonstracyjnie odsłaniając noszonego w kaburze na udzie Fourniera 350, i nie bez powodu wyciągnął na zewnątrz kamizelki swój stary wojskowy holonieśmiertelnik. Chciał, żeby miejscowe męty wiedziały, że nie mają do czynienia z przypadkowym włóczęgą proszącym się o to, by zostać złupionym.

Wgrane do pamięci urządzeń boty samodzielnie ustaliły cenę transakcji posługując się uśrednionymi cenami ściągniętymi z najnowszego notowania lokalnej giełdy surowcowej, wykonując wszystkie obliczenia w przeciągu zaledwie sekundy i podwyższając końcową wartość zakupu o procentową marżę fiksera. Holograficzna projekcja przybrała na moment na intensywności, po czym zgasła sygnalizując koniec szyfrowanego połączenia. Desmond złapał swojego smarthinga w dłoń i wsunął go do ekranowanego pokrowca na przecinającym pierś pasie nośnym.

- Chcę załadować całość do dwóch godzin - powiedział Leclerc obracając pomiędzy palcami własny terminal - Dowieziesz na czas?

- Któraś z moich dziewczyn podjedzie za godzinę na stanowisko postojowe. Pogadałbym dłużej, ale klienci się dobijają - Desmond podniósł palec ku założonemu na lewe ucho implantowi komunikacyjnemu - Robienie z wami interesów to jak zwykle przyjemność. Ucałuj ode mnie Valerie, nie tylko w usta. Niech się w końcu odezwie, bo nie będę czekał w nieskończoność.

Fikser wstał ze swojego miejsca i kiwnąwszy głową na pożegnanie wtopił się w ciżbę klientów asekurowany przez jednego ze swoich anonimowych ochroniarzy. Jöel odprowadził ich obu wzrokiem, a potem przeniósł spojrzenie z powrotem na tancerkę. Jej rozsypane po plecach i piersiach loki lśniły w neonowym świetle miriadami brokatowych iskierek.

Sanara i Valerie mogły odebrać ładunek Desmonda samodzielnie, bo hydrauliczne siłowniki wind w ładowni i tak miały odwalić całą fizyczną robotę za ludzi - to zaś dawało Jöelowi kilka godzin czasu tylko dla siebie.

Podchwycił zapraszające spojrzenie tancerki i skinął lekko głową celując smarthingiem w chromowaną płytkę terminalu płatniczego wszczepionego w nogę dziewczyny nieco ponad jej zgrabną stopą. Diody na obudowie urządzenia błysnęły zielonym światłem przelewając należność za prywatny pokaz tańca dla klienta w jednym z pokoi na piętrze.

Scena fabularna dla wstępnej prezentacji mojego BG. Jöel wyskoczył w miasto kupić kilka przydatnych drobiazgów dla celów naszej podróży, a ponieważ jest nieco podejrzliwy i ostrożny z natury (bo konkurencja zawsze czyha gdzieś w pobliżu), robiąc zakupy zawsze zamawia coś, co może się nam przydać w przyszłości, ale co w danym momencie może sugerować ciekawskim podsłuchującym, że zamierzamy zrobić coś innego niż faktycznie planujemy.


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem