Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2023, 12:47   #92
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
W następnych dniach okazało się, że wykładowcy pod różnymi pretekstami przekazywali studentom zwój zaklęć. A to Battlehammer rozdał materiały do ćwiczeń, innym razem Bruxa rozdał każdemu zwoje, których działania mieli opisać matematycznie. Praktycznie każdy z pierwszorocznych miał dwa lub trzy pergaminy, które miały wpłynąć na ich naukę.

***

Percy, Ror i Tilina byli w sporym gabinecie profesor Ostrodziobej.
- Przyjżałam się sprawie i nie wiem co może być przyczyna.
Na biurku znajdowała się próbka w szklanym słoju, którą zebrli w FireJolt Cafe.
- Obawiam się, że może to być sabotaż. Nawet w warsztacie produkującym nasz smar nie odnotowaliśmy niczego niepokojcego. Produkcja odbywa się kilka dni w tygodniu. Smarujemy nim meble, zbroje, pomoce naukowe, naczynia kuchenne. Dosłownie wszystko.
Głowa profesor obróciła się wodząc oczami po gabinecie. Ruch przypominający o szerokim zakresie ruchów był dość niepokojący dla trójki adeptów. Dodatkowo Ror mieściłaby się w jednym sporym szponie profesor Mavindy.
- Jednak bez wątpienia ktoś ładuje naszą maść złą magią. Magia uwalnia się zmieniając naturę przedmiotu, jak skrzynia, lub istoty, jak żaba. Działa intensywnie, po czym się rozpływa. Nie znalazłam też niczego, co łączy żaby i skrzynię. Nikogo, kto pracował przy kostiumach nie było na wyścigu żab. Trop się urywał…

- Musimy zebrać więcej informacji. Chciałabym, żebyście byli moimi oczami i uszami.

***

W końcu przyszło upragnione zakończenie tygodnia. Jawenesh Twardypazur przeszedł sam siebie. Impreza organizowana przez Donovana była imprezą otwartą. Odbywała się w Końcu Łuku i ściągnął masę ludzi.

Percival zmrużył oczy patrząc na Quentiliusa z wyrzutem.
- Mówiłem ci, że musisz coś jeść, prawda? A dlaczego nie tu? I dlaczego nie teraz?
Drathomir nie wtrącał się w dyskusję. Właśnie w tym momencie czuł potrzebę złożenia serwetki w idealny kwadrat i zdawał się skupiać wyłącznie na tym. Gdyby nie był magiem, to najpewniej zostałby szpiegiem. Tak bardzo potrafił udawać, że go nie ma!.

- Witam wszystkich, którzy po tych trudnych egzaminach zdecydowali się do nas przyjść. - Mówił Jawenesh donośnym głosem spotęgowanym przez zaklęcie Taumaturgii.

- To impreza mojego kumpla, Donovana. Brawa dla niego! - tłum zawiwatował.

- Z tej okazji mamy piwo dla każdego!

Wiwat po tych słowach był tak głośny, że nawet Taumaturgia Jawenesha nie dała rady przebić się przez hałasy. Minęła długa chwila, aż tłum ucichł.

- Na początek imprezę uświetni występ Aurory! Powitajmy ją brawami.

***


Aurora miała piękny, solowy występ. Porwała wszystkich, za wyjątkiem Quezane. Eladrinka zagryzała zęby. Dhampirzyca wywoływała w niej jedynie negatywne skojarzenia.

***


Po jej występie Jawenesh ponownie wyszedł na środek karczmy i przemówił:

- Dziękujemy naszej wspaniałej Aurorze za uświetnienie naszej imprezy swoim występem. Nie jest to jedyna atrakcja dzisiejszego wieczoru. Pragnę wszystkich poinformować, że po długiej przerwie do Końca Łuku powraca gra Czarodziej-Smrodziej.

Twardypazur pstryknął palcami, a kilka osób zajęło się przestawianiem stolików. Jednocześnie w pustym obszarze pojawiło się urządzenie wielkości dużego wiadra. Studenci pierwszego roku raczej nie rozpoznawali jego zastosowania. Jawenesh widząc między innymi zmieszaną minę Donovana zaczął więc opowiadać.

- Ja miałem okazję już poznać tę grę, ale wielu z was jeszcze nie. To jest stara tarcza treningowa. Służy do treningu celności. Ale przecież nie chodzi o jakieś głupie zaliczenia, prawda? Zobaczcie.

Manager klubu wystrzelił promieniem lodu w urządzenie, a ono zaczęło coś wewnątrz przetwarzać. Po chwili urządzenie wypluło zieloną i świecącą sferę, której ruch kojarzył się z bańką mydlaną. Sfera powoli leciała przez pomieszczenie w stronę ustawionego dużego wiadra na końcu sali. Bańka opadła obok wiadra pękając i roznosząc wokół nieprzyjemny zapach. Tłum wydał z siebie głośne “uuuuu”.

- No tak, mnie się nie udało. Ale zasady są proste, uderzacie dowolnym zaklęciem w tarczę ćwiczebną, a czarodziej-smrodziej robi bańki. Wasza głowa w tym jak trafić czarodzieja-smrodzieja, żeby jak najwięcej baniek trafiło do wiadra. A ponieważ mamy ostatnio problem z kieszonkowcami, to nagrodę mam tutaj.

Atletycznie zbudowany owlin położył zakończoną pazurami łapę na słoiku w którego wnętrzu były złote monety.

- Bez obrazy Grayson, ale mam zamiar pilnować tego lepiej niż ty swojego mieszka. Zapraszam chętnych do gry!
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline