Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2023, 17:28   #63
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację



************************************************** *************************************************
OSTATNIE SPOTKANIE ELENY PRZED ŚMIERCIĄ
************************************************** **************************************************

Annabelle nie była w stanie teraz się skupić na wystawie czy na zawieraniu lepszych znajomości z potencjalnymi klientami, urabianiu ich dla braci. To co teraz usłyszała od Benoita i Christophe....

- Nie zgodzę się na to! - warknęła przez zęby do obu, gdy byli na uboczu galerii House of Arts - To moja część majątku i fundacji...
- Nie będziesz stratna, a do tego pozostaniesz wolna. Zapewnimy ci dostatnie życie, nawet będziesz wciąż zajmowała się PR rodziny. - starszy z braci położył dłoń na ramieniu Annabelle.
- Nie rób tego trudniejszym. - Christophe patrzył wzrokiem polującego drapieżnika, w oczekiwaniu na zły ruch siostry - Nie nadajesz się do takiej odpowiedzialności za biznes.
- Chciwi jebańcy, nie przepiszę nic! - fuknęła dziewczyna.
Benoit westchnął lekko i spokojnie odparł.
- Przemyśl to na spokojnie. Nie kieruj się pochopnymi myślami. Przedyskutujemy jeszcze w Francji. - Benoit zdjął położoną rękę z ramienia Annabelle i uśmiechnął się lekko do siostry nim odszedł w kierunku biznesmenów.
Annabelle poczuła brutalny uścisk na nadgarstku i zobaczyła zimny wzrok drugiego brata, wpatrującego się w jej oczy.
- Nie pozwolę na szkodę dla interesu... i zaprzepaszczenie naszych planów. - wyszeptał jej do ucha - Pamiętaj.
Annabelle poczuła jak uścisk Christophe się zwiększył, co wywołało jęk bólu dziewczyny.
- Przepraszam… ale House of Arts to miejsce podziwiania sztuki, a nie zabawy w pyskówki i… przemoc. - nie wiadomo skąd właścicielka galerii pojawiła się tuż przy nich. Jej spojrzenie i sylwetka, mimo że była niższa i drobniejsza od obu braci, wymuszała natychmiastowy posłuch. Christophe niemal odruchowo skulił się, jakby oberwał batem od nadzorczyni niewolników. A ręka Annabelle została puszczona.
Annabelle zaczęła rozmasowywać nadgarstek, gdy Christophe odsunął się od niej, patrząc na Elenę z niezrozumiałą dla siebie obawą.
- Podniosło nas, to tylko nieporozumienie rodzeństwa. - ukłonił się kobiecie nisko - Wybacz, pani.
Wciąż poruszona wydarzeniem Annabelle nic nie powiedziała, jedynie obserwując brata lodowato.
- Bądź dobrym chłopcem i przynieś mi coś do picia, dobrze? - zapytała ciepło Miss Dubois i młodzian pomknął niemal w podskokach w kierunku kelnera z trunkami.
Annabelle patrzyła za bratem chwilę nim spojrzała na właścicielkę galerii.
- Przepraszam, że uniosłam głos. Było to nieodpowiednie z mojej strony.
- To prawda… cieszy mnie to, że zatrzymałam was zanim zrobliście tu scenę. - odparła Elena uśmiechając się ciepło.
- Bardziej by to się nie rozwinęło. - odparła nienaturalnie spokojnie, wręcz wymuszenie - Mam nadzieję, że nie będziesz tego trzymać jako urazy.
- Drobiazg… - machnęła ręką blondynka.- … nie przejmuj się.
Annabelle się nie przejmowała, Annabelle wodziła wzrokiem po zgrabnej sylwetce filigranowej kobietki opiętej ciasną i krótką sukienką. Tymczasem jej brat wrócił z kieliszkiem i został ciepło acz stanowczo odprawiony przez Elenę. Widać nie lubiła mężczyzn sięgających tak łatwo po przemoc wobec kobiet.
Annabelle uśmiechnęła się lekko, gdy Elena odprawiła Christophe.
- Mój brat się zapędził. To nieoczekiwane zachowanie.
- O co właściwie poszło? Wyglądało dość… brutalnie z boku.- odparła Elena pochłaniając swoim spojrzeniem Annabelle. Czuła się ona najważniejszą osobą w galerii, gdy wzrok blondynki pożerał ją. I było trochę jej głupio, gdy zerkała ukradkiem na duży szmaragd naszyjnika spoczywający na dekolcie Eleny. Trochę zazdrościła zimnemu kamieniowi.
- Wybacz, wewnątrzrodzinna polityka. - spojrzała w bok - Nie mogę i nie chcę o szczegółach mówić.
- Nie szkodzi, nie jestem aż tak wścibska. - odparła wstydliwie blondynka i westchnęła. - Już cię kiedyś widziałm, prawda?
- Jestem w House of Arts z dwa razy do roku, przy okazjach interesów z Baudelaire. - odparła cierpliwie, nie dając do zrozumienia, że zasmuciło ją to, iż nie zapisała się w pamięci Eleny - Annabelle Baudelaire.
- Wybacz mi Annabelle. Prowadzę intensywne życie towarzyskie, przez które przewija się tyle ludzi, tyle twarzy, że trudno mi zapamiętać każdą śliczną buzię. - odparła ciepło i wstydliwie blondynka.
- To żaden problem, dobrze rozumiem problemy, jakie stwarza każda intensywność w interesach, co zapewne na relacje towarzyskie się przekłada.
- Niestety…- odparła blondynka żartobliwie. - ... mam zawsze dużo spraw na głowie i zawsze mało czasu. Nie dla mnie ciepło kominka, ciepłe kakao w dłoni i chętne paluszki do rozmasowania mi szyi i karku.
- Na to ostatnie wielu kandydatów pewnie by było. - Ann starała się zachowywać opanowany wyraz.
- Mhmm… z pewnością. I kandydatek. - odparła żartobliwie blondynka muskając palcami swoją szyję.- Niestety zawsze jest jakieś przyjęcie w galerii, jakaś impreza, na które muszę być, jakieś ważne spotkanie.
- Ciągle jesteś gdzieś chciany. Mnie po świecie tak interesy rzucają. Tu chociaż można zawsze odpocząć na zapleczu, czego nie ma na spotkaniach biznesowych z wysoką średnią wieku partycypantów.
- Och, tak... tam to dopiero są nudy.- zaśmiała się cicho Elena i rozglądając się dodała. - Toooo… jak ci się podoba wystawa?
Annabelle ogarnęła wzrokiem wystawę.
- Pytasz o nadchodzące interesy w tym miejscu czy o sztukę? Jeżeli o to drugie to powiem wprost - do poziomu tych artystów nigdy nie dojdę. Zbyt niesamowity warsztat. Twój pewnie też. - uśmiechnęła się.
- Och… chciałabym, ale nie jestem dość utalentowana by się popisywać. Oraz zbyt staromodna by jechać na fali prowokacji i skandalu. - zaśmiała się sarkastycznie Elena i dodała.- Interesy zostawiam na czas, gdy słońce pieści ziemię. Po zmroku interesuje mnie tylko przyjemność.
- Kiedy ty śpisz?
- Hmm… kilka godzin przed świtem i kilka godzin o poranku. Nie jestem rannym ptaszkiem niestety. Na szczęście moja praca pozwala mi unikać horroru wczesnego wstawania. - zaśmiała się perliście Elena. - A skoro już tak intymnie pytamy, to gdzie zamierzasz ty spać dziś?
- Taki tryb jest niezdrowy, wiesz o tym. - westchnęła - Nie jestem pewna. W hotelu z braćmi powinnam. Po prostu nie wiem czy chcę…
- Wyglądasz na dużą dziewczynkę, na pewno pełnoletnią. Nie musisz się trzymać spodni braci.- zażartowała blondynka podchodząc bliżej, tak że zapach perfum jak i intensywny seksapil Eleny owinął się niczym anakonda.
- A… - Annabelle było ciężej myśli zebrać - …czy… masz jakiś… pomysł…?
- Mogę cię porwać. - odparła cicho Elena i rozejrzała się.- To przyjęcie lekko mnie znudziło i mam apetyt na odrobinę… pikanterii.
Annabelle spłonęła rumieńcem.
- Um… Ehm… Co sugerujesz…?
- Wino… kominek… jakieś przysmaki i rozmowy na początku. Na końcu… kto wie… może nawet zobaczysz jakie majtki noszę. - zażartowała blondynka i spytała. - Zainteresowana?
- Emm… - spojrzała w podłogę - Może… Tak…?
- Co by cię… przekonało do solidnego tak? - zapytała dyskretnie nachylając się ku Francuzce.
Annabelle zrobiło się słabo. Nogi jej osłabły.
- Um… Może… Pozwolisz mi… - z trudnością mówiła - Naszkicować swój akt…?
- Myślę, że pozwolę ci na wiele więcej niż tylko szkicowanie. - wyszeptała Elena.
Dziewczyna jedynie pokiwala głową dość… porażona ofertą.
- Chodźmy więc.- zadecydowała Elena chwytając Annabelle za dłoń i ciągnąc za sobą ku wyjściu. Francuzka żadnego oporu nie stawiała.

***

Elena mieszkała luksusowo, czego oczywiście można było się spodziewać. Rozległe pokoje ze ścianami gustownie ozdobionymi obrazami. Nic młodszego od art déco. No i był kominek, który zapalało się dyskretnie naciskając pilota. I była duża sztuczna skóra niedźwiedzia polarnego.
Elena zrzuciła z siebie żakiet na kanapę odsłaniając ramiona i szyję… ciało miała z pewnością godne modelki. Gdyby nie niski wzrost pewnie by jako modelka pracowała.
- Czuj się jak u siebie w domu, pójdę po wino i szkicownik. Mam nadzieję, że lubisz bardzo mocne… bo ja tak.
- Tak, tak… - Annabelle wydawała się w tym momencie zastanawiać czemu na to tak przystała… i czy powinna w ogóle.
Blondynce zajęło chwilę czasu skompletowanie sprzętu. Przyniosła butelkę wina na tacy, wraz dwoma pustymi lampkami, korkociąg do otwarcia dużej butelki ciemnego płynu, szkicownik i węgle do rysowania.
- Pozwolisz, że się na moment oddalę? Przygotuję się do pozowania, no i muszę jeszcze gdzieś zadzwonić. Ty w tym czasie odkorkuj butelkę i jeśli chcesz, to się napij. Nie przejmuj się mną. Mamy jeszcze kilka butelek do opróżnienia, jeśli starczy nam na to ochoty i sił.- rzekła podając dziewczynie tacę. - Rozgość się… no i nie musisz mieć tyle ubrań na sobie. Liczę na to, że będziesz czuła się u mnie… swobodnie. - jej języczek przesunął się po jej wargach nadając wyjątkowo lubieżny posmak ostatniemu słowu.
Annabelle zaczęła się zastanawiać, czy zostanie tu zgwałcona…
- Uhm… Jasne… - dziewczyna była dość zagubiona… Czemu tak ją wzięło?
- Wyglądasz na rozkojarzoną. Co się stało?- zapytała Elena stawiając tacę na skórze niedźwiedzia i pokazując Annabelle swoją gibkość, krągłość pośladków i nogi których baletnica mogłaby pozazdrościć.
- Po prostu... - próbowała znaleźć słowa, starając się nie patrzeć za bardzo na krągłości kobiety - ... dużo się dziś stało. To wszystko. - zdjęła z siebie własny grafitowy żakiet, który położyła obok żakietu Eleny. Na szyi pozostawiła czerwoną apaszkę, opadającą końcówką w dekolt kremowej luźnej bluzki o rękawach przed łokciami.
- Nie musimy się nigdzie spieszyć. Mamy całą noc dla siebie.- odparła Elena otwierając wino i nalewając trunku do lampek. Usiadła z nimi na skórze oczekując, by Annabelle przysiadła się do niej. - Możemy zacząć od rozmowy o tym co się wydarzyło w mojej galerii. Jeśli nie jest to przygnębiający dla ciebie temat.
Annabelle po chwilowym wahaniu usiadła obok Eleny, na siłę nie patrząc w kierunku dekoltu.
- Nie ma zgody między mną a braćmi w biznesie, a Christophe... nigdy się nie lubiliśmy.
- Nie mam doświadczenia w tej kwestii, będąc jedynaczką… niemniej jak dla mnie to dobra chwila, by poszukać sobie dobrej kancelarii adwokackiej. Tak na wszelki wypadek. - Elena podała Ann lampkę wina i upiła ze swojej mówiąc łobuzersko. - Rozbieraj mnie wzrokiem ile chcesz. To nie ma znaczenia wobec faktu, że i tak zmusisz mnie do faktycznego rozebrania się.
Policzki Ann zaszły rumieńcem, zanim jeszcze upiła wina.
- Bawi cię to. Natura była łaskawa dla ciebie to korzystujesz.
- Oczywiście, że mnie to bawi. Nie przyszłyśmy tu wszak zanudzać się interesami czy też polityką. - odparła ze śmiechem blondynka. - Liczę że ty też będziesz się dobrze bawiła, więc zostaw pruderię za drzwiami. - przekrzywiła głowę na bok mówiąc. - Byłabym już goła, zgodnie z naszą umową, gdyby nie fakt, że pewnie by cię to już spłoszyło. Co więc powinnam zrobić, byś się wreszcie rozluźniła i poczuła swobodnie. Nie każę przecież tobie rozbierać się do naga… - po czym uśmiechnęła się łobuzersko. - ...choć może mam na to ochotę?
- Nie mam często relacji... łóżkowych z kobietami. - przyznała - Szczególnie... o tak niesamowitej urodzie…
- Och… umiesz prawić komplementy. - odparła Elena rumieniąc się i sama napiła się wina dodając. - A więc były jakieś relacje? Dobrze wiedzieć.
Wzruszyła ramionami mówiąc. - Daj się ponieść chwili Annabelle. Póki co… obie jesteśmy ubrane i daleko od mojego wygodnego dużego łóżka. Czy tam dotrzemy, czas pokaże. Nawet jeśli nie… to mnie to nie martwi. Więc…
Spojrzała w oczy Annabelle pytając.- Opowiedz o swojej pierwszej kochance. Jestem gotowa zapłacić za te informacje… moją spódniczką.
Ann spojrzała w górę.
- Córka biznesmena, z którym rodzice omawiali interesy podczas obiadu w drogiej restauracji.
-Ty uwiodłaś ją, czy ona ciebie… zakładam, że skorzystałyście z toalety? - zaciekawiła się Elena i dodała z uśmiechem. - Ja bym tak zrobiła.
Skinęła powoli głową.
- Ona mnie... choć to z uczuciem nic wspólnego nie miało. - spojrzała w dół - Była już bardzo w takich relacjach doświadczona.
- Uczucia moja droga, są przereklamowane.- mruknęła Elena przybliżając się do Ann i muskając jej wargi czubkiem języka. - Doznania czasem… całkowicie wystarczą za nie.
Odsunęła się i zabrała za uzupełnianie wina w lampkach. Wychyliła duszkiem swoją, wstała… rozpięła zapięcie wąskiej spódniczki i z pomocą dłoni i nerwowych ruchów bioder zsunęła ciasny kawałek swojego stroju, odsłaniając podwiązki swoich pończoch i batystowe skąpe majteczki… i krągłą małą pupę. Blondynka wydawała się wręcz hurysą w tej chwili.
Annabelle rumieniła się na ten widok.
- Masz doświadczenie w takich spotkaniach... - zniżyła spojrzenie.
- Lubię dobrze się bawić.- po chwili górna część stroju została rzucona na podłogę i Elena usiadła w samej bieliźnie. Uśmiechnęła się ciepło dodając.- Reszta zostanie zdjęta, gdy już będziesz na to… chętna i gotowa. Na akt.
Annabelle uniosła spojrzenie płonąc rumieńcem, który zakryła kieliszkiem z winem. Poluzowała bluzkę przy zakrytej szyi.
- A... po tym…
- To na co będziemy miały ochotę. - zamruczała sugestywnie blondynka wpatrując się łakomie w szyję Annabelle.
Dziewczyna wzięła szkicownik I węgiel w ołówku.
- Jestem... gotowa.
- Dobrze… to jaką pozycję mam przyjąć? I jeśli to nie będzie problem… zostanę w pończochach. - rzekła ciepło Elena.
- Nie ma sprawy... - spojrzała na dywan przy kominku - Może... Na nim…
- Ty tu rządzisz…- zamruczała blondynka, mimo że sytuacja wydawała się całkiem na odwrót. Elena wstała i szybko pozbyła się stanika, a potem zmysłowymi ruchami bioder i dłoni zsunęła majtki. Tak naga położyła się na skórze niedźwiedzia, leżąc brzuchem w dół i wypinając pupę.
Annabelle zaczęła rysować... choć czasem zadrżała jej ręka, a apaszka szybko opadła na ziemię.
- Gorąco trochę…
- Cóż… za chwilę i ty będziesz naga, więc problem gorąca rozwiąże się sam.- zamruczała Elena pozując z uśmiechem i nie odrywając oczu od swojego gościa.
- Byłam wtedy z kobietą... - odezwała się skupiona na rysowaniu - ...ale tylko raz było. Ty wolisz kobiety?
- Ja… lubię smakowite kąski… bez względu na to jakiej są płci. - oblizała się lubieżnie i patrzyła na Annabelle, jak na smakołyk.

***

Rysunek został wykończony. Annabelle skupiła się szczególnie na ustach i piersiach... jakby zapominając czasem o reszcie.
Jakiś czas temu zdjęła bluzkę, która zaczęła już jej przeszkadzać w tej atmosferze. Blondynka była modelką idealną. Zachowywała cały czas tą samą pozycję bez śladów znużenia i czasami odzywała się żartobliwie. Nie spuszczała oka artystki, szczególnie zwracając uwagę na nogi i szyję.
- Jesteś... naprawdę idealna. - szepnęła łapiąc urywane oddechy.
- Ty też niczego sobie, choć oczywiście mnie trudniej ocenić… nadal jesteś ubrana.- Elena przekręciła się na bok.- Choć tu do mnie, ale już bez ubrania.
Dziewczyna pozbyła się stanika i nerwowo zdejmowała resztę odzienia. W końcu podeszła do Eleny i usiadła na dywanie, okazując krągłości z napiętymi wzgórkami. Rozgrzane policzki wszystko wyjaśniały.
Elena łakomie oblizała usta i zbliżyła się do Annabelle. Zaczęła od pocałunku jej warg, namiętnego i długiego. W tym czasie, dłoń jej zanurkowała między uda kochanki, szukając wrażliwego zakątka. Znalazła go, gdy ustami pieściła jedną z piersi, potem znów zaczęła wędrować do szyi, by złożyć pocałunek, gdy palce sięgały tam, gdzie wzrok nie sięga. Potem… był krótki przeszywający ból… o dziwo w okolicy karku. A potem świat Annabelle zawirował z rozkoszy… kosmos wybuchł… Annabelle zorientowała się, że leży na futrze i jest w ekstazie. Zatraciła świadomość co się działo wokół niej… czuła tylko oślepiającą wręcz przyjemność poddając się woli doświadczonej kochanki.
Niezależnie co się działo, dziewczyna chciała więcej... Wręcz czasem błagała, by Elena nie przestawała nastawiając się na pieszczoty. Annabelle nie obchodziło nic poza chwilą obecną... aż przyjemność nie zamroczyła jej całkowicie.

***

Rano obudziła się sama, obolała nieco i zmęczona. Wręcz wyczerpana. Wczorajszy wieczór wydawał się rozkosznym snem. I tak jak przy wszystkich snach… detale się rozmywały.
Otworzywszy oczy zorientowała się że leży w łóżku. Nie wiedziała jednak jak tu trafiła. Zobaczyła swoje ubranie przewieszone przez krzesło, na którym leżała karteczka.
Pamiętała... to niesamowite uczucie. Wstała na drżących nogach, aby zobaczyć karteczkę.

“Droga Annabelle. To był bardzo przyjemny wieczór i cudowna noc. Niestety po nocy przychodzi poranek, a za dnia jestem tytanem pracy. Mój lokaj już czeka na ciebie ze śniadaniem. Prysznic jest obok sypialni więc bez problemu się odświeżysz. Opłaciłam ci taksówkę, więc nie musisz się martwić o powrót do domu. Zawiezie cię tam gdzie chcesz.
Twoja wierna przyjaciółka. Elena.”


To było napisane. Wierna… przyjaciółka…



 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline