Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2023, 16:24   #55
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Skoro nikt jej nie powstrzymywał po skończeniu rytuału odezwała się do zwierzęcia
- Witaj chcemy przejść przez twoje terytorium damy ci w zamian nieco mięsa jeżeli nas przepuścisz będzie korzyść. Jeżeli spróbujesz walczyć poranimy cię to nawet jeżeli wygrasz zamrzesz od ran albo w walce z innym osobnikiem przepuść nas - Rzekła rzucając maszkaronowi ochłapy, które wykroiła z Yeti mięso mięsożercy i tak było za gorzkie dla ludzkiej konsumpcji, ale miała przeczucie, że może się przydać.
Śnieg na chwilę przestał się poruszać, by w końcu spod białego puchu wyłonił się ogromny łeb o czerwonych ślepiach, z potężnymi żuwaczkami a z trzeciego segmentu od głowy wyrastały dwa kościane żagle, które rozłożyły się, powiększając wizualnie stwora. Ten osobnik był naprawdę spory, mimo iż awanturnicy widzieli tylko jego głowę i końcówkę odwłoka.
~Tak?~ Tenia usłyszała złowrogi głos w swojej głowie ~Ale masz jakieś wsparcie?~ zapytał zerkając na każdego z nich osobno, by na koniec odwrócić wzrok w kierunku Salomona ~Chcę to mięso…~ syknął, nie odrywając spojrzenia od czaroklety.
-Mam dużo wsparcia! Chodzącego mięsa nie dostaniesz mogę ci najwyżej dać jeszcze trochę zelżałego a jeżeli nas nie przepuścisz to przywołam potężnych sprzymierzeńców - Warknęła groźnie obnażając zęby i rzuciła zwierzakowi jeszcze nieco racji, a potem schwyciła stylisko topora.
~No to już, przywołaj swoich sojuszników~ usłyszała głos Remorhaza, który odwrócił się na sekundę w jej stronę, ruszając przerażająco żuwaczkami. Stwór wyłonił się spod śniegu, ukazując się w całej okazałości oczom śmiałków, a jego liczne odnóża zaczęły przemieszczać wielkie cielsko w kierunku Salomona. Czarokleta wzdrygnął się nerwowo widząc stwora pełzającego w jego kierunku -Tenia! Ufam, że nad tym panujesz?!- krzyknął nerwowo wodząc wzrokiem między stworem a druidką.
-Wielka Matka mi świadkiem, że próbowałam! Niechaj na drodze głupiej poczwary staną kolce do boju!- Krzyknęła a jej słowa napełnione były druidyczną magią lodowej tundry, którą zdążyła podczas tej podróży pokochać i zrozumieć.
~Ah…~ westchnął stwór gdy tylko na jego drodze spod śniegu wyłoniła się ściana ciernistych pnączy. Remorhaz rzucił Tenii złowrogie spojrzenie, po czym jednym, płynnym susem zanurkował w śnieg, by sekundę później zniknąć całej grupie z oczu.
-Cholera! Wystraszył się skurwysyn wielkiego krzaka!- krzyknął Salomon -Prędko każ się temu rozstąpić!- dodał czerwonooki ruszając w ich stronę gdy tylko dostrzegł okazję na bezpieczną ucieczkę.
Tenia przestała skupiać się na zaklęciu, wypuszczając na zewnątrz swój bezgraniczną złość, kolce momentalnie uschły, gdy przestała je podtrzymywać druidyczna magia, Salomon mógł przejść:
- Nie świętujmy za wcześnie, wróg może chcieć atakować z dołu! Smarkate stworzenie chce zjeść naszego magika! - Krzyknęła druidka, czując jak ogarnia ją, bojowy szał, ogrzewając zmarźnięte ciało falą adrenaliny.
- No to wynośmy się stąd - powiedział zaklinacz. - Nie ma co czekać, aż się zdecyduje i wylezie, by nas zaatakować. Albo, co gorsza, wrócić z mamusią.
Słowa Verryna błyskawicznie uruchomiły akolitę Oghmy. Chłopak od razu wskoczył na ścianę, z której wystawały niewielkie wypustki pełniące rolę uchwytów pomocniczych przy wspinaczce.

Verryn odczekał chwilę, po czym poszedł w ślady Hugo.
Czarokleta wdrapał się z niemałym wysiłkiem, czego zmarznięte palce wcale nie ułatwiały. Na szczęście była to już druga osoba z grupy, która wiedziała, że jest nieco bezpieczniejsza od tych pozostających na dole.
-Prędko! Nie zwlekajcie!- ponaglał ich Hugo.
Po długiej chwili zawahania i zastanawiania się nad konsekwencjami ich wyborów usłyszeli gdzieś w okolicy, lecz poza zasięgiem ich wzroku dźwięki stukania i charczenia, jakie wydawał poruszający się remorhaz.
-No już!- krzyknął Hugo kolejny raz, lecz tym razem coś w nich zaskoczyło i kompani zaczęli się wdrapywać. Najpierw Tenia, następnie Thulzssa, później Salomon. Itkovian stwierdził, że szlachetnie zaczeka na czerwonookiego i będzie go asekurował. Kiedy wojak z zamarzniętymi na kość wąsem zaczął się wspinać wielgachny i potworny robal wyłonił się zza krawędzi urwiska, i gdyby Salomon w końcu się nie ruszył to miałby go na wyciągnięcie żuwaczek. Gdy stwór dostrzegł, że jego potencjalny posiłek ucieka w wyższe partie góry, ruszył błyskawicznie w ich kierunku. Kompani nie czekali aż Itkovian się wdrapie, bo pewnie by nie zdążył. Akolita zrzucił mu koniec liny, którą kilka chwil wcześniej zabezpieczył na skale
-Łap się!- krzyknął któryś z towarzyszy. Itkovian nie zastanawiał się długo. Chwycił oburącz linę a cała reszta, która już była na skalnej półce zaparła się wciągając kompana niczym krasnoludzka winda w podziemnej kopalni.
Nie było czasu na świętowanie. Remorhaz bowiem nie miał zamiaru tak łatwo odpuścić i stwór uniósł przednie segmenty ciała, zrównując się z awanturnikami.
-Prędko! Tam!- krzyknął akolita, wskazując drogę, po czym sam ruszył bez namysłu w jedynym, możliwym kierunku. Remorhaz uderzył kilkukrotnie przednimi odnóżami, lecz nie udało mu się strącić żadnego z towarzyszy.
-Jest! Jest wejście do jaskini!- krzyczał, by sekundę później już wskoczyć do środka przez ciasną szczelinę. Zanim wślizgnął się Verryn, kolejno Tenia, Thulzssa, Salomon i czujący na plecach oddech białego robaka Itkovian. Jama była wąska I prowadziła pod lekkim kątem w górę. Panował w niej mrok i srogi chłód.
-Wszszszysssscy dotarli?- syknął czystokrwisty lustrując wężowymi ślepiami każdego z towarzyszy.
-Ciekawe jak wrócimy?- Salomon pokręcił głową -Ten paszczur pewnikiem będzie na nas czekał…- dodał po krótkiej chwili na złapanie oddechu.
W międzyczasie Hugo zdążył przywołać unoszącą się nad jego głową, świetlistą sferę, dzięki której w jamie zrobiło się trochę przyjemniej i jakby bezpieczniej.
-Dobra, ruszajmy… miejmy to z głowy- fuknął żołnierskim tonem Itkovian ponaglając resztę. Po kilku chwilach marszu do ich uszu dotarł rytmiczny dźwięk mantry, który zdawał się wydobywać dosłownie ze ścian jaskini, w której się znajdowali "Ooom - amiiii - padmeee - huuum - ooom - amiiii - padmeee - huuum…"

-Słyszycie?! Natura nie wydaje takich dźwięków!- podekscytowany Hugo przyspieszył kroku a kilka uderzeń serca wypadł zza rogu do niewielkiej jaskini, gdzie na środku, na futrze białego wilka siedział starzec w pozycji kwiatu lotosu. Miał na sobie sfatygowane szaty, dziurawe buty i długą, zaniedbaną, zmierzwioną i siwą brodę. Człek był blady i wysuszony niczym najprawdziwszy trup.
-O nie! Mistrzu! Spóźniliśmy się…- Hugon upadł na kolana a jego oczy zaszły łzami. Dźwięk mantry nie ustąpił, lecz nie wydobywał się z ust trupa a jakby z wnętrza góry.
Verryn przez moment obserwował odnalezionego mistrza, potem przeniósł wzrok na rozpaczającego akolitę.
- Twojemu mistrzowi nie możemy już pomóc - powiedział. Nie dodał, że jego zdaniem przybyli tu dobry tydzień za późno. - Pochowamy go, z należytym szacunkiem - obiecał - ale teraz powinniśmy sprawdzić, czy to wiatr zawywa w jakichś szczelinach, czy też ktoś tam jest.
Thulzssa przymrużył ślepia, kiedy akolita postanowił użyć zaklęcia Światła. Będzie się musiał przyzwyczaić, że większość pozostałych nie potrafi widzieć w ciemnościach. Yuan-ti ruszył za grupom co jakiś czas oglądając się za siebie. Jeżeli dobrze pamiętał te stworzenia potrafiły kopać, i to całkiem sprawnie, więc nie należało się zbyt wcześnie cieszyć. Tajemnicze głosy z wnętrza jaskini. Mężczyzna nie skomentował kolejnych poczynań Hugo, ale gwizdnął przeciągle, kiedy dotarli do, jak się zdawało, martwego mistrza.
- Poetycka śśśmierć bym rzekł… - uśmiechnął się półgębkiem podziwiając artyzm całej tej sceny. - Z tym pochówkiem też bym śśię nie zapędzał…ziemia jesst wszędzie twarda jak sskała, szszybciej będzie go ceremonialnie sspalić, choć o materiały do tego wcale nie będzie dużo łatwiej. - Po chwili jego wężowe oczy skierowały się w stronę dalszej części tunelu. - Nie brzmi to zbyt zachęcająco, no….ale pomiędzy tym a robalem, to wolę zaryzykować to. - wskazał palcem tunel.
-Moje kondolencje Hugonie ostatnio sporo zwłok chowamy na mrozie, więc wymodliłam odmienną sztuczkę od Wielkiej Matki. Mogę mu tu zrobić mogiłę, ale to chwile potrwa - Powiedziała Tenia, a następnie uklękła i zaczęła prosić duchy ziemi w sekretnej mowie druidów, aby się przesunęły robiąc miejsce na zwłoki starszego kapłana.
-Mogę wyryć jego imię i symbol Oghmy na nagrobku, ale ziemia nie ufa mi jeszcze na tyle, żeby te napisy pozostały dłużej niż godzinę, moglibyśmy zalać wzór stalą albo inną substancją, to zatrzymałoby napis… Niestety to tylko prosta sztuczka, której uczą na początku szkolenia i raczej nie dam rady stworzyć dla nas tylnego wyjścia, to byłaby magia druidyczna wyższego kręgu, do której nie mam jeszcze dostępu zresztą bałabym się zniszczyć ten efekt wokalny- Dodała wyprzedzając ewentualne pytania i sugestie.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline