Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2023, 17:32   #53
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Kiedy nadszedł moment rozstania, przywódczyni sfory pozytywnie zaskoczyła medyczkę.
— Dziękuję Cykuto — Lara skinęła wdzięcznie głową odbierając od gnollicy podarek – kościany fetysz. — Życzę ci pomyślnej podróży!


Ze względu na to, że pomogła jego synowi, wrogość Sahida ominęła Quatermain. Choć sama czarnooka nie potrafiła odwdzięczyć się tym samym. Po tym jak mężczyzna okazał się człekiem podstępnym, chciwym i uprzedzonym, nie mogła wzbudzić do niego ani cienia sympatii. Zachowała jednak profesjonalizm i nie dała tego po sobie poznać. Wysłuchała prośby jego żony i zajęła się ranami fatalnego gospodarza.

Blondynka bardzo chętnie pomogła przy porządkowaniu obiektu. Uznała to dobry gest pojednania z Sahidem, wszak, jaki by nie był, wciąż potrzebowali od niego gościny. Jednak dostrzegała w tym również bardziej pragmatyczny wymiar. Energiczne zabranie się do działania gwarantowało ukończenie pracy jeszcze tego samego dnia, zmniejszając opóźnienie ekspedycji. No i goszczenie się w zabałaganionym, brudnym i zasłanym trupami budynku byłoby niewygodne, a przede wszystkim niezdrowe. Doktor Quatermain podczas całej procedury doprowadzania karawanseraju do porządku dzieliła się ze wszystkimi pracującymi niezbędnymi wytycznymi sanitarnymi.

Lara świadoma łagodniejszego podejścia gospodarzy do jej osoby, nie odmówiła kolacji zaserwowanej przez Halimę. Jeszcze przed wieczerzą udała się do ściśle nadzorowanej przez Rionę łaźni, gdzie z przyjemnością zmyła z siebie cały kurz i wyschnięty pot. Po posiłku natomiast zawitała do jednej z prywatnych kwater, którą jej wydzielono. Tamże, po dokonaniu obszernego wpisu w dzienniku, udała się na zasłużony spoczynek.


Mimo zapowiedzianej przez Bruin wczesnej pobudki córka archeologów nie czuła niedospania. Może to świadomość, że poprzedniego dnia udało się zapobiec niepotrzebnemu rozlewowi krwi, uczyniła jej sen nadzwyczaj spokojnym i relaksującym? Oczywiście nie obyło się całkowicie bez ofiar, ale poza biednymi hienami, te, na które wpływ miała medyczka, zostały całkowicie uniknięte. Po porannej toalecie, podczas której z trudem doprowadziła do porządku swoje niesforne włosy, Lara udała się na śniadanie. Uśmiech Halimy i kubek pysznej kawy były dla niej wystarczającym wynagrodzeniem za udzielenie Irfanowi pomocy medycznej. Rokowania co do stanu zdrowia junaka wydawały się w miarę dobre, co cieszyło również ją samą.

Przed wyruszeniem w drogę Quatermain standardowo przypomniała wszystkim o konieczności regularnego uzupełniania płynów i noszenia nakrycia głowy. Pierwsze godziny podróży były względnie przyjemnie, lecz im bliżej słońca w zenicie, tym bardziej zaczynała przeszkadzać wzrastająca temperatura. Pierwszy popas odbył się w cieniu pustynnych formacji skalnych, co dało nieco wytchnienia jasnej skórze Absalomianki. Jej ochronne mazidło na bazie lokalnej flory co prawda chroniło przed oparzeniami, ale nie spiekotą. Co gorsza, w takich warunkach nie można było się nawet porządnie spocić. Słońce momentalnie odbierało każdą krztynę wilgoci, którą zdołało wyprodukować łaknące chłodu ciało. Przez co podróżując w pełnym słońcu, nie można było liczyć na choćby odrobinę ulgi. Mimo młodego wieku Lara doświadczyła na własnej skórze większości typów klimatów i związanych z nimi niedogodności, dlatego starała się dzielnie znosić quadirańskie warunki. Czasami jednak jej umysł powracał z utęsknieniem do poprzedniego wieczora w łaźni i kojąco-pieszczącego dotyku chłodnej wody na nagim ciele.

Dalsze godziny wędrówki przyniosły ze sobą przelotną burzę piaskową. Mimo przesłoniętej chustą twarzy i okrycia wierzchniego medyczka nie mogła pozbyć się od tamtej chwili nieprzyjemnego wrażenia, że drobinki piasku wcisnęły się w każdy, nawet najtrudniej dostępny zakamarek jej ciała. Ulgi przyszło jej zaznać dopiero wiele klepsydr później, po długiej kąpieli w drewnianej balii, na którą pozwoliła sobie w małej miejscowości, do której ekspedycja dotarła po zmroku.


Kolejnego dnia również doktor Quatermain udzieliła się wszechobecna atmosfera ekscytacji wynikająca ze zbliżającego się wielkimi krokami kresu podróży. Pokonując kolejne mile masywu z nadzieją w osłoniętych szkiełkami oczach wypatrywała obozu profesora Wilgrima, przy okazji racząc się widokiem nowego krajobrazu. Po dwóch dniach oglądania mosiądzowego piasku jako przyjemną odmianę odbierała widok kojącej zielenią roślinności, którą usłany był ostatni etap drogi do Ward-Alsahry. Wraz z nadejściem wieczora czarnooka wypatrzyła leżącą w cieniu wodospadu oazę, wokół której zebrały się materiałowe namioty. Nad nimi powiewał sztandar Semiramis, przydając zdobiącemu go srebrnemu wężowi pozory naturalnego ruchu.

Gościom naprzeciwko wyszedł wionący siarką mężczyzna, diabelstwo o mianie Jasper Mirkej. Poza osobliwym zapachem uwagę strzelczyni wyborowej przykuła widoczna u niego heterochromia, w avistańskim folklorze określana zazwyczaj wiedźmimi lub diabelskimi oczami. Przejawiał on również cechy fizyczne wywodzące się z pradawnego Azlantu, często spotykane u rodowitych Absalomczyków, choć nieobecne u samej Lary, z racji, że jej przodkowie przybyli do Miasta w Centrum Świata z Imperium Taldoru w okresie jego złotego wieku.

Mirkej oprowadził ich po obozie, choć jego wyjaśnienia były bardziej sztuką dla sztuki z ich racji ich truistycznego charakteru. Okularnica podążała jego krokiem, uważnie rozglądając się dookoła i mapując w głowie wszystkie kluczowe miejsca. Odrobinę zaskoczyło i zasmuciło ją odkrycie pustego namiotu profesora Wilgrima. Liczyła, że przyjaciel jej rodziców wyjdzie im na przywitanie. Diabelstwo jednak szybko wyjaśnił, że Kazbar od dłuższego czasu był w terenie. I życzył sobie, by jak najprędzej dołączyli do niego tak zwani specjaliści. Lara nie miała nic przeciwko, zew zbliżającej się przygody i odkryć zawsze skutecznie usuwał z jej członków wszelkie zmęczenie. Sama gotowa była wyruszyć choćby natychmiast, podekscytowana na myśl o tym, co mógł odkryć profesor. Wiedziała jednak, że koniecznym było poczynić niezbędne przygotowania do drogi, co przesuwało najwcześniejszy termin wyprawy na następny poranek.

W danym momencie wydawało się, że chwilowo zapomniała o niepokojących zeznaniach przywódczyni gnolli odnośnie mrocznych zjawisk w Masywie Zho.

Z racji, że czas aż tak nie naglił, blondynka skorzystała z zaoferowanych dwóch godzin swobody, by przespacerować się samotnie po obozie. W trakcie witała się serdecznie ze wszystkimi świeżo poznanymi członkami ekspedycji. Przy okazji miała nadzieję znaleźć kwatermistrza i uzyskać od niego zestaw narzędzi ślusarskich.
11, 15, 14, 10, 9


 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 04-06-2023 o 08:42.
Alex Tyler jest offline