Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2023, 19:05   #15
Szelma
 
Szelma's Avatar
 
Reputacja: 1 Szelma nie jest za bardzo znany
+MG

Skończyło się tak, jak Nikolai podejrzewał, czyli deeskalacją sytuacji. Nieprzychylni rodzinie Lorrimorów rozeszli się, choć ten cały Hephenus ociągał się znacznie i nim odszedł rzucił jeszcze groźbę w stronę Kendry.
- Odrzuć zadrę, która cię gnębi, bo skończy się to źle dla twojego zdrowia - mruknął w jego stronę aasimar.

Mięśniak splunął tylko przez ramię i sobie poszedł. Usłyszawszy słowa szlachcica, białowłosy zgodził się z nim.
- Garviel ma rację. Jeśli jednak będziesz musiała gdzieś wyjść, najlepiej z kimś z naszej piątki. Trzeba też będzie mieć oko na tego osiłka a najlepiej zgłosić ten incydent lokalnej władzy i niech oni się nim zajmą. A tak właściwie, to dlaczego on pała taką niechęcią do profesora i ciebie?

- Dziękuję wam wszystkim - powiedziała Kendra, zerkając na drużynę. - Ten człowiek nazywa się Hephenus Gibbs... z tego, co wiem, w dawnych czasach był najemnikiem i łowcą nagród. Kiedyś chciał zatrudnić się u ojca jako mój ochroniarz, gdy Petros będzie poza domem, ale papa się nie zgodził. Ja nigdzie nie wyjeżdżam, a miasteczko jest bezpieczne i wręcz nudne, więc ochroniarz mi niepotrzebny. Od tamtej pory, a będzie to już kilka lat, Gibbs obraził się i zraził do ojca. Zapewne dlatego dzisiaj zwołał ten tłum, żeby odegrać się na zmarłym ojcu i na mnie. Jak podłym trzeba być... - Pokręciła głową.

- Nie przejmuj się tym teraz. Najważniejsze, to odprowadzić Petrosa do Pharasmy i na tym się skupmy, skoro wszyscy czekają - odrzekł ciepło Nikolai.

W drodze przez cmentarz myślał trochę nad słowami Kendry. Może ten Gibbs chciał zatrudnić się u Petrosa tylko po to, żeby być bliżej młodej Lorrimorówny? Może coś do niej czuł i zamierzał zbliżyć się a profesor to wyczuł i mu uniemożliwił? To by tłumaczyło dzisiejsze zachowanie byłego najmity, wszak niespełnione uczucie może mieszać w głowie i prowadzić do różnych drastycznych sytuacji. Choć oczywiście nienawiść Gibbsa do Lorrimorów mogła też być podyktowana zwykłą zaściankowością i strachem przed tym, co inne, nieznane.

Przy wykopanej mogile poznał kolejnych kilka osób, z którymi Petros utrzymywał za życia dobre stosunki. Czarownik witał się z wszystkimi przyjaźnie ale i dość powściągliwie, nieco głębszym ukłonem obdarowując jedynie kapłana wyznawanej przez siebie bogini. Podczas ceremonii stał za Kendrą, dyskretnie obserwując miastowych. Zwłaszcza radny Muricar zwrócił uwagę Nikolaia, co jakiś czas zerkając w stronę pogrążonej w myślach Kendry. Czyżby kolejny cichy wielbiciel? Na odpowiedź na to pytanie przyjdzie pewnie jeszcze czas. Pozostali wpisywali się w profile osób, z którymi profesor lubił spędzać czas - ludzi, którzy coś w życiu osiągnęli i coś sobą reprezentowali.

Po kazaniu ojca Corianu niespodziewanie głos zabrał Garviel odczytując list z Uniwersytetu Lepidstadt. Jak można się było spodziewać, wiadomość przekazywana ustami baroneta wychwalała zasługi profesora, ale jak na gust Nikolaia była trochę zbyt formalna, jak na pożegnanie “starego przyjaciela”, który wykładał na uniwerku kilkadziesiąt lat. Choć zapewne taka być właśnie miała.

Słowa Garviela które dorzucił od siebie całkowicie oddawały spojrzenie i podejście Nikolaia do Petrosa, dlatego złapał się nawet na tym, że pokiwał delikatnie głową z aprobatą. Sam nie zamierzał przemawiać, gdyż uważał, że zostało powiedziane już wszystko, a nie było sensu w kółko powtarzać tego samego. Dyskretnie rozglądał się po najbliższej okolicy, wypatrując we mgle kogokolwiek, kto mógł pojawić się na pogrzebie nieoficjalnie i ewentualnie obserwować ceremonię z daleka.
 
Szelma jest offline