Wampir z pierwszej nawy przełamał się pierwszy. Skłonił lekko głowę w stronę pozostałych i ruszył w stronę kielichów. Widać było, że nie pierwszy raz znajduje się w podobnym miejscu. Pewny krok, wyprostowana postawa. Stukot jego obcasów niósł się w absolutnej ciszy jaka pozostała po wyjściu obsługi.
Ubrany był w elegancki długi garnitur, połyskujący w świetle lamp czerwonym poblaskiem. Styl poruszania się i drobnych gestów, wybitnie wskazywał na to, że jest to strój niemal codzienny i chodzenie w odpowiedni sposób jest dla tego wampira czymś naturalnym. Długie włosy spięte na karku kokardą przechodziły w warkocz, z którego wymykały się niesforne kosmyki blond włosów. Powaga klanu Ventrue w całej okazałości, gdyby nie figlarny, uwydatniający pewność siebie uśmiech błądzący po ustach i oczach. Zawadiacka bródka pasująca raczej do motocyklisty na harley'u, w ujmujący sposób komponowała się jednak z resztą aparycji.
Zatrzymał się spoglądając na pełne czerwieni naczynia świdrując je wzrokiem
- I co teraz? - mruknął pod nosem - mam próbować, żeby sprawdzić, czy jest tu ta, którą preferuję? Nie mogli po prostu podać wina?
Delikatnie odchylił głowę wdychając zapach vitae. Jeszcze raz spojrzał na stolik, po czym usiadł w jednym z foteli.
- Zachęcam państwa to uczynienia podobnie.- zwrócił się do pozostałych - Obrady jakiegokolwiek większego konwentu Camarilli mają to do siebie, że trwają dość długo.
__________________ Księciu nigdy nie powinno brakować powodów, by złamać daną obietnicę.
Ostatnio edytowane przez Fanael : 22-09-2007 o 22:19.
|